JustPaste.it

Życie pod jednym dachem.

Nie każdy ma możliwość, by mieszkać z kimś, z kim naprawdę chcę, dogaduje się, rozumie nawet bez słów. To naturalne, że chcę żyć w domu z kimś kogo kocham.

Nie każdy ma możliwość, by mieszkać z kimś, z kim naprawdę chcę, dogaduje się, rozumie nawet bez słów. To naturalne, że chcę żyć w domu z kimś kogo kocham.

 

Z kimś, kogo kocham i kto akceptuje mnie takiego,  jakim jestem, bez wbijania w poczucie winy, kiedy nie jestem taki, jakiego by mnie chciał widzieć.

Sytuacja z wielu domów na całym świecie. Nie każdego stać na własne, oddzielne mieszkanie, czy dom. Jest jak jest.

Jak odnaleźć się w takiej sytuacji? Czy można coś zrobić, by mimo wszystko cieszyć się życiem, rozkwitać, promienieć, tryskać radością i pozytywną energią?

Dużo łatwiej jest o takie odczucia w domu wypełnionym takimi wibracjami, słowami, dźwiękami i ludźmi. Trudniej jest tam, gdzie jedna lub kilka osób robi wszystko, by zdusić w zarodku nasze pozytywne podejście do każdej sytuacji. Trudniej nie znaczy, że bez szansy na powodzenie.

Miej to gdzieś. Ignoruj. Puszczaj mimo uszu. Przymykaj oczy. Nie bierz do siebie. Zamykaj się w swoim świecie. Odgradzaj się ścianą muzyki. Wychodź z domu i wracaj dopiero, gdy musisz.

To nie moje rady. Mało skuteczne na dłuższą metę. Zupełnie nie rozwojowe. Pochłaniające mnóstwo energii, która przecież potrzebna jest do utrzymania nas w dobrym nastroju i radości życia.

Jaką radę mogę dać wytrwałym czytelnikom?
Wiem, że nie zmienię "trudnego" domownika wbrew jego woli. Wiem, że każda dyskusja odebrana będzie jako chęć udzielania "dobrych rad", a to przecież najłatwiej robić.

Mogę podzielić się tym, co sprawdza się w moim życiu, choć nie zawsze wychodzi mi idealnie i udaje się zachować wewnętrzny pokój, czy harmonię.

  • Dbam o szacunek do siebie. Niezależnie od tego, co mówi "trudny" domownik, patrzę najpierw z szacunkiem i miłością na siebie.
  • Bardziej cenię swoje zdanie, niż jego krytyczną, czy próbująca mnie wbić  w poczucie winy opinię.
  • Każdego dnia patrzę na niego, myślę przez chwilę i zastanawiam się, co dobrego jest w tym człowieku. Jakie ma problemy, z czym sobie nie radzi, co jest źródłem, z którego bije brudna woda narzekań, niezadowolenia, krytykanctwa, pouczania, pretensji. Szukam tego, co dobre, iskierki, po czym wypowiadam słowo : Dziękuję. W myślach, w sercu, wyrażam wdzięczność, za to, co udało mi się dostrzec pośród odpychającej powierzchowności. Dziękuję za ten cień człowieczeństwa. Bez osądzania i oceniania, próbuje zobaczyć w nim człowieka poranionego przez życie, ludzi, błędne decyzje. Nie usprawiedliwia to jego zachowania, ale kiedy sobie to uświadomię, pojawią się więcej zrozumienia. Jednocześnie odchodzi w cień pragnienie oddania, odbicia piłeczki, rewanżu, obmowy, osądu, poniżenia w myślach, czy plotkarskich dyskusjach.
  • I na koniec, każdego dnia, pracuję od rana do późnych godzin nocnych nad uzyskanie wolności finansowej, by móc zamieszkać w domu, gdzie nie będę musiał walczyć o każdą chwile wypełnioną ciepłem, miłością, spokojem i ciszą. Czy mogłem to zrobić wcześniej? Może i tak, ale skoro wciąż jestem tu, gdzie jestem, to znak, że nie zrobiłem. Wybaczyłem to już sobie i na tych fundamentach, buduję każdy nowy dzień, ucząc się dostrzegać w "trudnych" domownikach dobro. Przecież ja też nie jestem doskonały. Może nawet o tym nie wiem, a sam jestem takim "trudnym".

Pracuję nad tym, by zamieszkać pod innym dachem z kimś, kto zechce tam zamieszkać ze mną. Nie będzie musiał. Zechce.

 

Piotr
http://takchcezyc.pl