JustPaste.it

Klucz do drzwi Wszechświata

Jeśli już go posiadasz, nie poprzestawaj na samym posiadaniu...

Jeśli już go posiadasz, nie poprzestawaj na samym posiadaniu...

 

Mam klucz do drzwi Wszechświata i nie zawaham siego użyć :-)

Znalazłam go między torami. Okurzonego, porzuconego, zagubionego chyba.
A może ktoś „zgubił” go specjalnie. Pozostawił tam właśnie po to, bym mogła odnaleźć go ja?

Wędrowałyśmy z przyjaciółką na boso po mieście. Było gorąco, a my nie miałyśmy absolutnie nic do stracenia.
Żadnej nastoletniej dumy. Przepełniała nas radość i chęć przeżycia letniej przygody.
Dotarłyśmy do starej stacji kolejowej. Naszym oczom ukazała się wieża widokowa, która natychmiast stała się wieżą zamkową, a my uwięzionymi królewnami. Co prawda warkoczy długich nie miałyśmy, by móc je rzucić rycerzom niczym liny, ale i tak przyglądał nam się z dołu pewien rycerz. W dość podeszłym wieku – co nie uszło naszej uwadze. Był nader zaciekawiony naszym poczynaniom. A może po prostu chciał nas pouczyć, że królewnom nie wypada wspinać się na tak wysokie wieże
w tak kusych spódniczkach. A może mu to zupełnie nie przeszkadzało? :D

W każdym razie po wyśpiewaniu paru tęsknych piosenek w stronę rycerza, który rzecz jasna, nie mógł nam przybyć na ratunek, gdyż zajęty był ujarzmianiem smoka, zeszłyśmy z wieży.
Wtedy go zobaczyłam. Nie uszło mej uwadze, że jako że klucz był dość wielki, pasował zapewne do jednej z tych bram niedaleko wieży zamkowej. Natomiast zabrakło mnie, jak i mojej przyjaciółce odwagi do tego, by sprawdzić do której. Recz jasna, każda z tych „bram” kryła za sobą już zajętą posiadłość. A jeśli bramy tej pilnował jakiś ziejący ogniem smok? Blaszany i na czterech kołach?  Nie, nie. Ostatecznie, cóż bardziej ciekawego mogłyśmy odnaleźć w jednym z wielu garaży, od tego, co już odnalazłyśmy w krainie swojej fantazji.

Dziś, gdy sięgam po ten klucz, od lat zamknięty w pudełku po butach, pośród innych wspomnień, przypominam sobie
co tak naprawdę ma znaczenie. Przypominam sobie do czego ten klucz służył wtedy i do czego służyć ma mi zawsze.
Nie było to klucz ani do garażu ani do żadnego innego pomieszczenia, które istniało w świecie materialnym.
Klucz ten zgubił mój Anioł Stróż, a raczej porzucił go tam, bym mogła go odnaleźć.
Był to jego sposób na dotarcie do mnie. Do mojego serca. Do mojej dziecięcej krainy marzeń i fantazji.

Trzymam ten klucz w dłoni i z zamkniętymi oczami potrafię otworzyć nimi drzwi. Nie kieruję się bowiem żadnymi zmysłami,
ale pewnością, że pasuje do każdych drzwi, jakie tylko zapragnę otworzyć. Jednym ruchem wyobraźni przekręcam go i uruchamiam cały proces otwierania się przede mną drzwi Wszechświata. A tam czeka na mnie już wyłącznie to, czego pragnę.

By odnaleźć taki klucz, trzeba mieć w sobie dziecięcą naiwność i odwagę zarazem. Otwartość, na wszystko co Cię otacza i ufność, że to, czego pragniesz już na Ciebie czeka. Jeśli już w to wierzysz, możesz śmiało otworzyć oczy i żyć, codziennie przekręcając klucz i przekraczając próg, który zaprowadzi Cię do spełnienia pragnień.

Jeśli jeszcze masz problemy z odnalezieniem klucza, zamknij na chwilę oczy.
Wyobraź sobie jego kształt. Zastanów się, czy jest mosiężny, wielki, mały, metalowy, a może ze stali? Wygląda jak ten, którym otwierasz garaż, a może jak taki, którym otworzysz drzwi do mieszkania? Być może jest zupełnie mały jak ten, którym otwierasz skrzynkę na listy. Jakikolwiek byłby ten klucz jest Twój i tylko Twój. I możesz go używać kiedykolwiek tylko zechcesz. Zaczynając od TERAZ :-)

Nie poprzestawaj jednak nigdy jedynie na „posiadaniu” klucza. Ja taki trzymałam sporo lat w pudełku po butach.

cf8ff124023dac77db6e1cbd3f760399.jpg

Zaczęłam go używać niedawno, a już widzę efekty.
Dlatego polecam „przekręcanie” :-)