JustPaste.it

KurVAT

Wraz z postempem dechrystianizacji postempuje upadek obyczajów, w tym także seksualnych. W kołach zbliżonych do kręgów władzy państw z nurtu tradycji Oświecenia i Wielkiej Rewolucji Francuskiej jest w modzie mieć kochankę. Ostatnio to dotyczy także osoby tej samej płci. Dla ustalenia uwagi w dalszej części tekstu wszystkie te osoby ze względu na, w zasadzie, pełnienie tej samej funkcji będą nazywane, kochanką.

00a3cfd245beef2f00f03599e8868253.jpgPosiadanie kochanki w oświeceniowych elitach władzy pełni jeszcze jedną funkcję. Jest hakiem na karierowicza. Daje gwarancje, że nie wyłamie się z równego szeregu. Nie wyrwie się nagle z moralizowaniem ani niczym podobnym. Nie stanie w obronie: mordowanych dzieci nienarodzonych, rodziny, dobrych obyczajów, nie opowie się przeciwko propagowaniu sodomii. Bo gdyby funkcjonariusz państwa oświeceniowego mający kochankę coś takiego zrobił, byłby niewiarygodny. Kochanka we współczesnym państwie zachodnioeuropejskim pełni rolę analogiczną do haków w nomenklaturze Komitetu Centralnego kompartii i próby wódczanej. O funkcji haka sporo można dowiedzieć się z filmu Andrzeja Wajdy, Człowiek z żelaza (1981, postaci: Winkela, zagrana przez Mariana Opanię i Wirskiego, zagrana przez Andrzeja Seweryna).

Ten system, oczywiście, ma luki, ale jest na bieżąco uszczelniany. Dwaj politycy robiący kariery i zyskujący na popularności: Pim Fortuyn, jawny sodomita w Holandii i Jörg Haider z Austrii, obracający się w środowisku sodomitów; głoszący hasła potępiane przez oświeceniowców i nawet oceniane, jako konserwatywne, zostali skrytobójczo zamordowani.

Kochankę, jak to kochankę, od czasu do czasu wymienia się na nowszy model. Powstaje wtedy problem, co zrobić z kochanką poprzednią.

Porzucenie nie jest tym, co kochanki lubią najbardziej. Wywołuje w nich silne napięcia emocjonalne skutkujące różnymi działaniami dla funkcjonariusza władzy publicznej (FWP) dokonującego aktu porzucenia najczęściej niekorzystnymi. Porzucone kochanki często na FWP mszczą się. A mają czym.

Związek z kochanką, poza wszystkim innym, polega też na dopuszczeniu jej do pewnej konfidencji, w tym także do informacji nieprzeznaczonych do upowszechniania szerszego. I tu mniej chodzi o cechy osobiste FWP, jego szczegóły budowy anatomicznej ani upodobania odbiegające od tego, co powszechnie przyjmuje się uważać za normę. Bardziej chodzi o znajomość faktów ściślej związanych z formalnym pełnieniem funkcji. Chodzi o kompromaty i to nie tyle o dotyczące konkretnego osobnika, co raczej o obciążające elitę władzy i państwo oświeceniowe. Kochanka ma możliwości techniczne zbierania, gromadzenia, przetwarzania, opracowywania, analizowania i publikowania kompromatów. Co zrobić, aby pomimo porzucenia tego nie zrobiła?

Kultura zachodnioeuropejska z problemem operowania kochankami zetknęła się stosunkowo późno i nie ma wypracowanych wzorców postępowania. W tej materii wciąż zachodzi eksperymentowanie. Są kultury, z kochankami obyte znacznie dłużej. Mahometanie mają haremy z wyraźnym podziałem na żony oficjalne i odaliski. Podobnie było w Chinach cesarskich. Pod tym względem kultura europejska jest zapóźniona. W kulturze europejskiej początek zjawiska kochanki można datować na wymianę na dworze francuskich Ludwików arystokracji bardziej wartościowej na degenerującą się. W skali dziejów ludzkości, a nawet w porównaniu z innymi kulturami to bardzo krótko, nic dziwnego, że rozwiązania są całkiem świeże.

Oczywiście, porzuconą kochankę można zabić. Są precedensy. Tak postępowali Sinobrody, Henryk VIII. Ale nawet i oni wzbudzili wielką sensację i przeszli do historii, jako postaci negatywne. Jako wzorce do powszechniejszego naśladownictwa nie nadają się. Chociaż od tej reguły są odstępstwa. Podobnie jest ze skrytobójstwami. Nie ma centralnego rozwiązania w skali całego państwa oświeceniowego. Każdy FWP władzy publicznej musi radzić sobie sam we własnym zakresie na własną rękę. A nie każdy ma takie możliwości. O ile mniejsze problemy mają funkcjonariusze specsłużb, to pozostali są całkiem bezradni. Wyświadczanie przysług wzajemnych też może być stosowane w ograniczonym zakresie. Nie każdy FWP ma ochotę zaciągać takie zobowiązanie. Chociaż, trzeba zauważyć, że łatwiej mają FWP lokalni niż centralni. Przynajmniej w Polsce. Polska ma strukturę bardziej feudalną.

Skrytobójcza likwidacja porzuconych kochanek przez instytucję państwową też nie wchodzi w grę. Ze względu na skalę to musiałaby być gałąź przemysłu. A państwo oświeceniowe nie radzi sobie z problemami w mniejszej skali. Potrzebne jest inne rozwiązanie.

Skoro porzuconej kochanki nie można zamordować, to może ją przekupić. Jak już zauważył Mikołaj Machiawelli, ludzie prędzej zapomną śmierć własnego ojca niż utratę ojcowskiego spadku. Tylko, kto za to zapłaci? FWP z własnej kieszeni? Wolne żarty! Nie ma tyle. I nie da się mu powiększyć ani na stole, ani pod stołem. Zresztą byłoby to sprzeczne z modelem konsumpcji zbiorowej. Mógłby się za bardzo uniezależnić. Trzeba znaleźć inne źródło finansowania porzuconych kochanek.

W cywilizacji euroatlantyckiej myślimy analitycznie. Całość jest złożeniem tworzących ją części. W procesie tworzenia całości z części nie powstają żadne nowe byty. Aby poznać całość wystarczy poznać jej części. To poznanie jest kompletne i zupełne. Stanowi całość wiedzy. Żadnej dodatkowej wiedzy nie ma. W celu poznania obiektu złożonego należy wyodrębnić w nim tworzące go części. W tym celu dokonujemy operację abstrahowania. Tworzymy klasy abstrakcji i przypisujemy do nich badane obiekty. Przeprowadzamy operacje myślowe na klasach abstrakcji.

Państwa można podzielić ze względu na wiele kryteriów. Np. na państwa z aferami seksualnymi i bez. Na państwa z VAT-em i bez. Zauważmy, że te dwa podziały z grubsza pokrywają się. W państwach, w których jest VAT, nie ma afer seksualnych. W państwach z aferami seksualnymi nie ma VAT-u. Np. w USA nie ma VAT-u i mieliśmy aferę Wilusia Clintona z Moniką Lewinsky. W państwach tradycyjnie kojarzonych z kochliwością, Francji i Włoszech, VAT jest, a afer seksualnych nie ma. Zauważmy więcej. W państwach, w których VAT-u nie było i został wprowadzony, przed jego wprowadzeniem afery seksualne były, a po wprowadzeniu, już nie. Np. w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej przed wprowadzeniem VAT-u była afera Profumo, a po wprowadzeniu VAT-u takich afer już nie ma. To wygląda na korelację i to nieprzypadkową. I rzeczywiście.

Afer seksualnych nie ma w tych państwach, w których porzucone kochanki są przekupione. Przekupienie dokonuje się pieniędzmi podatnika. Porzucona kochanka na otarcie łez otwiera boutique. To zresztą może być cokolwiek, byle tylko spełniało określone warunki.

29810feb9a8c4a7cc9c39b9685ec9e5b.jpgW tym interesie musi się handlować. Przedmiotem handlu musi być niewiadomoco. To musi kojarzyć się z wyższymi sferami. To musi kojarzyć się ze sztuką, a w każdym bądź razie nie może kojarzyć się z przedmiotami sztuką niebędącymi. To musi być odległe od zaspokajania potrzeb podstawowych, aby decyzja o zakupie nie miała związku z wartością użytkową.

Miś: Powiedz mi, po co jest ten miś?

Hochwander: Właśnie, po co?

Miś: Otóż to! Nikt nie wie, po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta.

Jeżeli powyższe warunki są spełnione, to może być cokolwiek. Dla ustalenia uwagi w dalszej części tekstu obiekt, za którego pośrednictwem porzucona kochanka jest przekupywana, będzie nazywany, boutique’iem.

Porzucona kochanka otwiera boutique, rejestruje działalność gospodarczą, zostaje płatnikiem VAT-u. VAT jest jak pasztet zajęczy. Po czym poznać czy pasztet zajęczy? Jak zje i zajęczy, to nie zajęczy, a jak zje i nie zajęczy, to zajęczy. Podobnie VAT. Płatnik VAT-u go nie płaci. VAT płacą ludzie płatnikami VAT-u nie będący.

VAT jest podatkiem dokumentowym, obowiązek płatności powstaje w chwili wystawienia faktury vatowskiej. Żadne inne okoliczności nie mają wpływu na obowiązek płatności. W szczególności nie ma znaczenia, czy transakcja została dokonana i czy płatnik VAT-u pieniądze dostał. To jest duże uproszczenie. Ale, generalnie, inne okoliczności dla prowadzącego działalność gospodarczą mają wpływ negatywny, a nie pozytywny.

Porzucona kochanka w swoim boutique’u sprzedaje modną odzież. Nie produkuje jej sama, tylko kupuje od zewnętrznych przedsiębiorstw krawieckich. Tamte przedsiębiorstwa, też są płatnikami VAT-u, ale w odróżnieniu od boutique’u porzuconej kochanki są na tzw. ryczałcie vatowskim, jako przedsiębiorstwa, które dopiero rozpoczęły działalność gospodarczą. Państwo etatystyczne wspiera tzw. MSP (małe i średnie przedsiębiorstwa). W największym skrócie polega to na tym, że do osiągnięcia obrotu w określonej kwocie VAT płaci się o wartości określonej, niepowiązanej z wartością transakcji. Jeżeli dana transakcja przekracza kwotę, od której przedsiębiorstwo z płacenia VAT-u zryczałtowanego staje się pełnym płatnikiem VAT-u, to ostatni raz płaci ryczałt, a VAT od wartości wylicza dopiero od pierwszej następnej transakcji.

Porzucona kochanka kupuje od ryczałtowca kolekcję. Strony cenę kolekcji ustalają horrendalnie wysoką. Ryczałtowiec przekracza granicę pełnej płatności VAT, ale od tej transakcji jeszcze płaci ryczałt. Następnej transakcji już nie ma, bo przedsiębiorstwo krawieckie kończy działalność gospodarczą. Osoby je tworzące zawiązują nowe w innej konfiguracji. Nowe przedsiębiorstwo, jako nowe, działalność gospodarczą zaczyna od ryczałtu vatowskiego.

Porzucona kochanka do ceny, którą zapłaciła, dolicza swoją marżę i wstawia kolekcję do swojego boutique’u. I dalej przez czas określony przepisami podatkowymi się nie dzieje nic. Bo niby dlaczego miałoby się dziać. Cena jest horrendalnie wysoka, kolekcja jest koszmarnie szpetna, nic więc dziwnego, że nikt jej nie kupuje. I o to chodzi, żeby nikt jej nie kupił. Po upłynięciu czasu określonego przez przepisy podatkowe kolekcja w boutique’u porzuconej kochanki tkwi, jak tkwiła. Porzucona kochanka przecenia ją bardzo radykalnie i sprzedaje. I dopiero wtedy powstaje dla niej obowiązek zapłacenia VAT-u. VAT, jak sama nazwa wskazuje (Value Added Tax), płaci się nie od obrotu, tylko od tzw. wartości dodanej. Wpływ tzw. ekonomii marxistowskiej. W przypadku porzuconej kochanki podstawa opodatkowania VAT jest ujemna. Porzucona kochanka kupiła drożej, a sprzedała taniej, bo przeceniła. Porzuconej kochance należy się zwrot nadpłaconego VAT-u. To, że tej nadpłaty nikt nie dokonał, bo porzucona kochanka poza kupnem kolekcji nie dokonywała żadnych transakcji, a sprzedawca zapłacił nieporównywalnie mniejszy ryczałt, nie ma najmniejszego znaczenia. Zwrot nadpłaconego VAT-u porzuconej kochance należy się zgodnie z przepisami podatkowymi i ona go dostaje. I ten zwrot nadpłaconegoVAT-u jest jedyną materialną podstawą jej działalności gospodarczej.

Miś: Prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach.

Porzucona kochanka za kolekcję zapłaciła więcej niż wyniósł zwrot nadpłaconegoVAT-u. Mogłoby wydawać się pozornie, że ten interes jest dla niej nieopłacalny, a jedynym, który na nim skorzystał jest przedsiębiorstwo krawieckie, które kolekcję wyprodukowało i wzięło za nią, jak za zboże. Przedsiębiorstwo krawieckie jest tylko jednym z elementów układu. Jest jego tworem i bez niego nie może istnieć. Musi przestrzegać reguły gry. Jest czymś w rodzaju słupa. Pieniądze, które przedsiębiorstwo krawieckie wzięło od porzuconej kochanki do niej wracają. Np. kolekcja może być zaprojektowana przez nią. Porzucona kochanka bierze z tytułu praw autorskich, już, jako osoba prywatna i od tego, co zarobi, VAT-u nie płaci. Jest wiele innych sposobów, aby pieniądze za kolekcję do porzuconej kochanki wróciły.

W międzyczasie osoby tworzące przedsiębiorstwo krawieckie zdążyły je rozwiązać i w nowej konfiguracji osobowej zawiązać na nowo. Zarejestrowały nową działalność gospodarczą. Dostały nowy ryczałt vatowski. Od porzuconej kochanki kupiły jej nowy projekt, wyprodukowały nową kolekcję i znowu ją jej sprzedały za cenę równie horrendalnie wysoką, co poprzednią. I tak ten interes się kręci.

Dopóki porzucona kochanka trzyma język za zębami, interes kręci się bez zgrzytów. Kontrole finansowe stwierdzają zgodność z przepisami podatkowymi. Krawcy zawiązują i rozwiązują coraz to nowe przedsiębiorstwa w różnych konfiguracjach osobowych, ale zawsze we własnym gronie. Za każdym razem dostają ryczałt vatowski. Porzucona kochanka projektuje kolekcję za kolekcją, jej projekty zawsze znajdują nabywcę. Ona je kupuje, wystawia, przecenia i sprzedaje. Zwrot nadpłaconego VAT-u za każdym razem jest wypłacany. Porzucona kochanka oprócz pieniędzy ma poczucie, że nie wypadła z obiegu i wciąż obraca się w wyższych sferach.

Jeżeli ktoś dotąd zastanawiał się, dlaczego projektanci mody projektują odzież, której, poza modelką na wybiegu nie założy żadna inna kobieta. Dlaczego te pokazy tak bardzo przyciągają celebrytów. Dlaczego są tak intensywnie relacjonowane przez me®dia, to teraz już wie.

Teraz w USA VAT wprowadzić usiłuje Obama. Ciekawe, dlaczego?

Legalnie nadpłacony VAT należny do zwrotu z niczego wyprodukować może każdy. Ale, jeżeli nie należy do układu, niech od tego trzyma się z daleka. Zgnije w więzieniu, a jaknajniezależniejsi dziennikarze zrobią z niego w me®diach potwora.

Za te zabawy wyższych sfer płaci podatnik. Jaśniepaństwo bawi się w swoje zabawy dworskie, a my, współcześni chłopi pańszczyźniani, za te ich zabawy płacimy. Realny przepływ wartości materialnych jest taki sam, jak przed Wielką Rewolucją Francuską.

VAT w przeszłości

Różne źródła, a wśród nich także Wikipedia, jako na początek VAT-u wskazują na AD 1954. Ale to nie jest prawdą. Za pierwszą w literaturze wzmiankę o VAT-cie należy uznać fragmenty Pisma Świętego Starego Testamentu:

Każda dziesięcina z ziemi, z zasiewu ziemi albo z owoców drzewa należy do Pana, jest rzeczą poświęconą dla Pana.

Kpł 27,30 [wszystkie cytaty za Biblią Tysiąclecia]

Złożysz dziesięcinę z plonu wszelkiego nasienia, z tego, co rokrocznie ziemia rodzi.

Pwt 14,22

ofiarowali Izraelici pierwociny zboża, moszczu, oliwy i miodu oraz wszelkich ziemiopłodów i przynieśli obfite dziesięciny ze wszystkiego. Izraelici i potomkowie Judy, którzy mieszkali w miastach judzkich, dostarczyli dziesięcinę z wołów i owiec, oraz dziesięcinę z darów poświęconych Panu, ich Bogu.

2 Krn 31,5÷6

Podatek opisany we fragmentach Pisma Świętego zacytowanych powyżej spełnia definicję VAT-u, ponieważ jego podstawa opodatkowania, pierwocina, jest bliska podstawie VAT-u, różnicy, między wartościami przedmiotu dwóch kolejnych, bezpośrednich transakcji.

Jak widać, VAT jest podatkiem wprowadzonym Objawieniem Bożym. VAT jest zatem podatkiem sakralnym. Sakralny charakter VAT-u wynika również z jego celu. Beneficjantami VAT-u byli lewici, kapłani. Po wybudowaniu przez króla Salomona Świątyni, VAT stał się także podatkiem świątynnym.

Wraz ze zburzeniem Drugiej Świątyni nakładanie VAT-u straciło wszelkie podstawy. Wykorzystywanie VAT-u w celach różnych od sakralnych i niezgodnie z Objawieniem Bożym jest bluźnierstwem. Każdy ma moralny obowiązek uczynić wszystko, co w jego mocy, a jest dopuszczalne moralnie, na rzecz zlikwidowania świeckiego VAT-u. Jeżeli nie może więcej, to niech przynajmniej uchyla się od płacenia.

Faryzeusze, będący talmudystami, nie traktowali VAT-u jako powinności moralnej człowieka, tylko jako cechę charakteryzującą rzecz. Tak samo, po faryzejsku i talmudycznie, dzisiaj postępuje fiskus. Dzieli dobra na opodatkowane i nieopodatkowane.

daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam

Łk 18,12

Faryzeusz wymieniony w przypowieści przez Pana naszego Jezusa Chrystusa jest podejrzliwy wobec innych ludzi, którzy wytworzyli nabywane przez niego produkty roślinne i zwierzęce. Wywyższa się nad nich. Zakłada, że są od niego mniej pobożni i od tych produktów, niezwłocznie po ich powstaniu, nie odprowadzili VAT-u na Świątynię. W swoim mniemaniu poświęca się za nich, naprawia ich domniemane zaniedbanie i za nich odprowadza na Świątynię VAT, od którego oni rzekomo się uchylili.

Tym samym, faryzeusz samowolnie zamienia VAT na podatek obrotowy. Stąd podatek obrotowy jest podatkiem faryzejskim.

Na podobne tematy przeczytaj też:

 

Źródło: http://grzegorz.rossa.salon24.pl/209567,kurvat

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne