JustPaste.it

Autorytet

Autorytet - termin ten może brzmieć trochę „przedpotopowo” i kojarzyć się z lekcjami języka polskiego. :)

Autorytet - termin ten może brzmieć trochę „przedpotopowo” i kojarzyć się z lekcjami języka polskiego. :)

 

Pamiętam, że miałam dość poważny problem, by w wypracowaniu opisać swój Autorytet. Nie zastanawiałam się tak wnikliwie nad tym, kogo chciałabym naśladować, gdyż wydawało mi się, że i tak każdy z nas ma inną sytuację życiową i „w praniu” wyjdzie, jak działać i postępować.

Pierwszą „nominowaną na to stanowisko” osobą był (jak zresztą dla 90% mojej klasy) papież  Jan Paweł II. Z tego, co pamiętam zaklasyfikowali się tu również dr Judym (z powieści „Ludzie bezdomni”  Stefana Żeromskiego, Konrad Wallenrod (A. Mickiewicza), Matka Teresa, mój tata :) i więcej osób nie pamiętam.

To, co ich wszystkich łączyło i zdecydowało o wyborze, to przyświecająca idea pomagania innym (biednym, chorym, ojczyźnie) – taki szczytny cel, życiowa misja.

 Mój tata też na swój sposób realizował (i realizuje) tę ideę. Z racji swojej roli w rodzinie, znajdywała ona swoje odzwierciedlenie w odrobionych zadaniach domowych. :) Dodatkowo trenowanie młodych piłkarzy (można powiedzieć, że hobbystycznie), jest  wkładem na rzecz młodych ludzi.

 

Dziś mam już jednak trochę inne spojrzenie na to, kogo uważam (i dlaczego) za swój autorytet. Uświadomiłam sobie również, że warto uczyć się od ludzi i „wyłapywać” w ich działaniach te, które mogą sprawdzić się w moim życiu. Nie trzeba uczyć się wszystkiego na własnym doświadczeniu – a więc metodą prób i błędów, gdyż trwałoby to zbyt długo. A jakby na to nie patrzeć, czas jaki mamy tu na Ziemi jest ograniczony. 

Już w starożytnych Indiach powstało powiedzenie: „Doświadczenie prowadzi szkołę, w której lekcje są bardzo drogie.” 

Liwiusz użył jeszcze bardziej dosadnego stwierdzenia: „Doświadczenie jest nauczycielem ignorantów”.

 Natomiast Benjamin Franklin wyraził się na ten temat w ten sposób: „Doświadczenie jest bardzo kosztowną szkołą, niemniej istnieją głupcy, którzy w żadnej innej niczego nie umieją się nauczyć”.

 

„Praca dla innych” jest wciąż wartością, która znajduje swoje odzwierciedlenie w moim wyborze autorytetu, jednak zwracam też uwagę na efektywność działania.  

Rozumiem przez nią konkretne działania (nie tylko dobre chęci i romantyczne zapędy) zmierzające do podnoszenia jakości życia.

Dr Judym, jak i Konrad Wallenrod ponieśli porażki, dodatkowo tocząc wewnętrzną walkę ze sobą, mając dylematy moralne polegające na dokonaniu wyboru pomiędzy osobistym szczęściem a „szczęściem ludzkości”.

 

Ludzi, od których chcę się uczyć (poprzez rozumienie, co sprawiło, że odnoszą sukces i cieszą się powodzeniem) wybieram obecnie z grona znanych mi osób. W ten sposób mogę lepiej ich poznać, zweryfikować głoszone poglądy z ich działaniami. Przyznam, że największy szacunek mam dla ludzi, którzy przede wszystkim swoim życiem pokazują, że potrafią.

Jedną z takich osób, jest Tadeusz Niwiński, o którym wspominałam już w niektórych artykułach.

Dlaczego?

Wiele wskazówek, które można znaleźć w Jego książkach wypróbowałam „na własnej skórze” i w moim przypadku okazały się skuteczne. Szczególnie te dotyczące związku partnerskiego były i dalej są  źródłem inspiracji i pomocą przy budowaniu dobrych relacji z moim mężem. Branie 100% odpowiedzialności za to, jak „wygląda mój związek” ustawia umysł na szukanie rozwiązań, nie winnych, co jest podstawą owocnych kontaktów z ludźmi.

Tadeusz otwarcie mówi o swojej misji, którą jest szerzenie wiedzy na temat mądrego życia oraz tworzenie Klubów, które mają być poligonem rozwoju osobistego. Kluby te funkcjonowały pod nazwą Klubów Ludzi Sukcesu, obecnie to Kluby Mądrego Życia.

Co rok przylatuje do Polski (gdyż na stałe mieszka w Kanadzie i na Hawajach), by prowadzić spotkania i warsztaty pomagające przygotować się do takiej pracy w Klubie. Sama skorzystałam i założyłam w Krakowie taki Klub (http://kierunekbycsoba.blogspot.com/) oraz pomagam w organizacji spotkań i warsztatów.

 

Drugim moim autorytetem jest moja teściowa. :) Jest pedagogiem – obecnie emerytowanym – w klasach I-III.

Z zainteresowaniem obserwuję jej sposób funkcjonowania, gdyż potrafi tworzyć inspirujący i pozytywny klimat pracy. Sposób, w jaki wyraża swoje opinie, w jaki komunikuje się z ludźmi również odbieram jako trafny i bardzo konstruktywny.

Gdzieś już chyba wspomniałam, że przypuszczam, iż być może jest Aniołem. :)

Jest jeszcze wiele innych osób, od których czerpię inspirację (jak mój mąż, przyjaciółka, ludzie, których miałam okazję poznać, członkowie Stowarzyszenia Akademia Mądrego Życia, autorzy książek).

Piszę o czerpaniu inspiracji, gdyż tak właśnie rozumiem wzorowanie się na innych. Nie na zasadzie adoptowania wszystkich zachowań i metod działania do własnej sytuacji. Ale na obserwacji i ocenie, co wydaje się być sensowne, korzystne, dobre do przetestowania.

Przydaje się tu wiec bardzo zdolność krytycznego myślenie, o którym pisałam szerzej w artykule „Krytyka a krytyczne myślenie” (http://www.eioba.pl/a129685/krytyka_a_krytyczne_myslenie).

 

Temat ten mogłabym bardziej rozwinąć. Z chęcią jednak przeczytam Wasze zdanie na temat tego, czy warto wzorować się na innych oraz jak poznać ludzi, którzy mogą być przykładem i inspiracją?