JustPaste.it

A gdybyśmy mieli skrzydla?

Nic nie ma za darmo w życiu

Nic nie ma za darmo w życiu

 

 

  Ojciec  pod przebranym nazwiskiem, pracował na kolei , pociągiem z tamtąd  uciekł do Polski` . W pobliżu Czeremchy wyskoczył z wagonu i pokoziołkował do rowu z wysokiego nasypu. Iść brzegiem obok torów,czy w głąb lasu,zadawał sobie pytania i obejrzał się w okol siebie. Nie daleko maleńka rzeczka, wiła się jak niebieska wstążeczka i chowała się gdzieś w głębi lasu. Skierował ku niej kroki. I pochylony nad jej brzegiem garściami popijał wodę Nagle ,w jej odbiciu ,jak w lustrze ujrzał nad sobą kilka postaci, wystraszony odwrócił się do nich. Ręce do góry,usłyszał groźny rozkaz.

Prowadzili w głąb lasu,poszturchując pytali" jaka bezpieka , z jakimi zadaniami wysłała?Tłumaczenia,ze wyskoczył z pociągu,kory wiózł kościuszkowców na front,nie trafiały im do głowy . Łżesz swołocz!Zakopiemy żywcem,szkoda kuli,straszyli. Dali saperkę i rozkazali"kop sobie kwaterę na wieczny spoczynek"Zegnał się w myślach z nami i miał nas przed oczyma. Śmierci nie bał się,zaglądał jej w oczy wiele razy ,nie tylko w 1920 roku ,walcząc z bolszewikami. Miał  wyrok śmierci  od partyzantów sowieckich za wspomagania akowcow i pracę dla niemcow.Jednakze głupio umierać z rąk swoich ,a krzyżyk prawosławny na szyi,nic dla nich nie znaczy,żałował ojciec. Przeżegnał się i osiadł nad swoją kwaterą,opuszczając nogi w jej dól.

Strzelcie w potylicę,prosił Poczekamy na dowódce,odpowiedzieli. Na białym koniu przygalopował. No, dawajcie tego ubowca do mnie,usłyszał jakoby znajomy głos. Dowódcą zdjął ojcu zawiązana na oczach onucę i ryknął,co żeście durnie narobili,to nasz człowiek. Ojciec ,tez go w mig poznał,był to ten sam akowiec,który brał żywność dla partyzantów z  niemieckiego  majątku. Przepraszali ze łzami w oczach,a radości ze spotkania ,nie było końca.

Był wśród nich do 1946 roku. Naprawiał bron, drukował ulotki Mieszkał jakiś czas na plebani,ale ognista gospodyni nie dawała mu spać. Ksiądz się wkurzył i odesłał do popa,po drugiej stronie rzeczki. Pop stary,a zona ładniejsza od gospodyni księdza. Wskakiwała tez do łózka ,ale pop to tolerował; nie gziła się z chłopami na wsi. Stawiał wódkę i pomagał drukować ulotki W celi więziennej akowiec ,te szczególiki ujawnił Jesteś podobny do ojca ,jak kropla czystej wody ,powiedział. Miał dożywocie,a ja siedziałem bez wyroku. Był to 1952 rok. I tam też dowiedziałem się,że lewe dokumenty ojca,które pozwoliły osiedlić się na ziemiach poniemieckich,partyzanci kupili za złoto. Dzięki nim osiadł w Maciejowicach, kolo Lwówka śląskiego..Założył restaurację .

Przyjeżdżali tam jeszcze  chłopcy z lasu, rozmawiali szeptem, zastawiali jakieś paczki Mnie wysyłali do Szczecinka z banknotami w podszewce płaszcza, stamtąd przywoziłem złote krążki dolarów.

A ojciec z upoważnieniem wójta w kieszeni kupował konie na Rzeszowszczyźnie. Tam pełno leśnych,. banderowcy ,akowce i bandy z pod ciemnej gwiazdy, rabujące co się da i komu się da. Ale wracał żywy i cały .Osadnicy z wagonu wyprowadzały konie i klepali ojca po ramieniu z radości.Za nagrodę dali wodny młyn  po jakims bogatym Niemcu  i kazali czym predzej uruchomic,bo maki na chleb nie ma.,a ludzie przybywą z roznych stron kraju i z niewoli wracają. .Istna wieza Babel

A wybory były za pasem. Glosuj trzy razy tak , wolały ze ścian plakaty. Nocką niewidzialna ręka zamazywała je czerwoną farbą z dopiskiem "za naszą krew nie ma zapłaty",Pomścimy Katyń". A do werbunkowych haseł "Nie matura ,lecz chęć szczera,zrobi z ciebie oficera",dopisywano słowa: mimo szczerej chęci ,z gówna masła się nie skręci".

Granat wybuchł w lokalu wyborczym.  Ubowcy ,rewidowali domy i stodoły,ale chlopcy w oficerkach byli poza zasięgiem ich automatów

Restaurację przewrócili do góry nogami,pobili kucharkę Niemkę. Powtarzała w kolko" Nich was ,nic nie wiem . Zamknęli na kłódkę lokal, okna zabili deskami. szwagra,zdemobilizowanego kościuszkowca uprowadzili i słuch po nim zaginał. Za okupacji był sołtysem na Kresach .

Ojciec  miał od tego czasu duszę na ramieniu. Zastanawiał się o zmianie miejsca..Ziemi i domów mnóstwo. Brać i wybierać. Szabrują handlują i spekulują Jak w Meksyku strzelają. Niemcy ze strachem w oczach na swoich gospodarstwach  niewolniczo przybyszom służą.

 

Zabrali młyn .Granatami zaporę wysadzili. Woda rozlała się po łąkach,a ryby zdychały. Wynos się puki cały,radzili osadnicy.

Nic tu po nas synku, jadę odbudowywać Warszawę,a ty szukaj dla rodziny nowego domu. Może w Bartoszycach ,tam są nasi ,a w śród ziomków raźniej.Stalem z ojcem nad  rozwaloną zapora. .Na nieruchomym kole młyńskim siedziała kaczka z opuszczonym dziobem ,spozierała bezradnie ,jak  maleńkie kaczątka chwytały powietrze resztkami sil i pogrążały  sie w brynatnym blocie Wyciągały ku gorze zamorusane dziobki i nie miały sil piskać. Ojciec patrząc na nie, powiedział,szkoda ,ze nie mamy skrzydeł. . Los okrutnie drwi z życia. Na oczach matki umierają dzieci,a ona jest bezsilna Nas tez nie oszczędza.

. Brat zginął nad Angarą,a drogi  co walczył za boga,honor i ojczyznę, na Syberii pokutuje  Cudem wymknąłem się z  ich  szponów ,ale i tu  nie wesoło. Popatrzył na mnie smutno,zapalił papierosa i dodał,tylko ty nie idz w nasze slady, nie wpakuj się w jakąś kabałę. Polityka,jak kurwa ,nigdy nie wiadomo. Spłacam teraz tylko długi akowcom za życie i lewe dokumenty . To wszystko. funta kłaków nie warte .Prędzej zostaniesz biskupem ,niż Anders z Amerykanami tu przyjdzie!. A gdybyśmy mieli skrzydła,gdzie pofruniemy,zapytałem?.Tam ,gdzie nie ma walki o honor,boga i ojczyznę,a ludzie żyją uczciwie z rąk pracy . Tylko gdzie taki kraj ?Może kiedyś go znajdziesz,powiedział i zapalił znów papierosa.

Kaczka siedziała z pochylonym dziobem,aż ostatnie kaczątko pogrążyło się w błocie.,a kiedy odlatywała,ojciec klepnął mnie po ramieniu,ruszyliśmy do domu. Mijała nas kawalkada zbrojnych po zęby żołnierzy ,zmierzała w kierunku lasów. Tam ich nie znajdą szepnął i przyspieszył kroku. W niezasiedlonej wiosce ,głodne psy i koty błądziły po ulicy , zaglądały nam w oczy,prosząc o jadło . Na polu ryczała holenderska krowa,dwa razy większe od naszej krasuli Wydoimy,przestanie ryczeć. ,a ojciec na to ,zobacz tablica z napisem "miny'",

Posiedzimy troszeczkę i pogadamy.Pamiętasz enkawudystę co nas napastował i zabrał szablę ?Pamiętam tez dziedzica,któremu całowałem rękę ,powiedziałem W lochach  żywcem zamurowany z odciętym językiem skonał Z łagru czerwonoarmistów , martwych i konających wywoziliśmy do lasu, wszystko pamiętam .Postawili im na pewno pomniki, a moich braci mordowali i nie wiemy gdzie ich prochy. leżą,taka to sprawiedliwość!

.Czy te zbrodnie i pożogi wojenne nauczą ludzi żyć w spokoju i braterstwie zapytał patrząc w nieba,jakby tam oczekiwał odpowiedzi..A, gdybyśmy mieli skrzydła, zapytałem ponownie,? . Milczał i patrzył na mnie,uśmiechał się,a potem palcem pokazał niebo ,tylko tam,bo na ziemi wszędzie jednaki burdel

Na wzgorzu rozległ się warkot samochodow.Wjechały szybko na srodek wsi..Wyskakiwali z nich i rozbigali się po budynkach męszczyzni.Wybijali szyby,wylamywali drzwi.Wynosili meble,zegary scienne,pierzyny i w pospiechu ladawali do samochodow.

To szabrownicy,syknąl ojciec zaciagając sie papierosem..A oni zobaczuli juz krowę i kilku  biegło  po nią.Rozlegl sie huk,mina tozerwala ich w strzępy..A krowa ,jak kołek  stala nieruchomo,nawet ogonem nie machala.Tylko stara Niemka darla się  w niebo głosy,tłukli ją pozostali .To przez ciebie,zdziro hitlerowska zginęli nasi.Chwycili za nogi,a drudzy za glowę.Rozhustali i jak worek kartofili wrzucili na taczkę .Maine gott.,blagala.Rechocząc rozpędzoną taczkę pchnęli w gnojownicę.Tonęla stara Niemka, jak ostatnie kaczatko pod młyńskim kołem.

.Wieczorem ojciec postawil na stole duzą butelkę wodki.Było to pierwsze z nim picie  do zawrotu glowy.Człowiek jest  omyłką boga,czy Bog jest omyłką człowieka? Nie wiem,gdzie prawda lezy,mowił nalewając do kieliszka wodki..Pilem do dna, aż film się urwał.Sniło sie ,ze  koło młynskie się kręciło, osadnicy makę  sypali do workow,a stara Niemka jechała na taczce doić krowę.A na pytania  ojca, to i dzisiaj nie jestem w stanie odpowiedzieć. Moze człowiek stworzył  boga na swoj obraz i podobienstwo?By tortury i zabijania mogli rozgrzeszac i blogoslawic kaplani,by  mordercow wznosic na  oltarze i stawiac pomniki?