JustPaste.it

Sierpień miesiącem pijanej abstynencji

Sierpień to dla wiernych kościoła katolickiego miesiąc abstynencji.

Sierpień to dla wiernych kościoła katolickiego miesiąc abstynencji.

 

 . Duszpasterze uzależnionych podkreślają jednak, że nie jest to "miesiąc trzeźwości". Więc w jakim celu ta wymuszona abstynencja? Sama abstynencja oznacza niewiele, bo trzeźwe myślenie daje losu zrozumienie. Pijane myślenie to przeciwieństwo trzeźwości. Abstynencja może iść w parze z brakiem trzeźwości w myśleniu i postępowaniu. Czy zatem kościół proponuje nam miesiąc pijanej abstynencji ?

Aby lepiej zrozumieć pojęcie "pijane myślenie" podam kilka przykładów z życia osób uwikłanych w problem alkoholowy: - Znalazłeś się tu dobrowolnie? (szpital odwykowy) No pewnie, bo żona mi kazała. - Jak wracałem na bani do domu, to żona mnie lała i trzeba było wzywać policję. - Żona mnie biła jak piłem, wiec żeby jej oddać wolałem pić. - Żeby nie ten szpital, to nie miałbym zaległości alimentacyjnych. - Jak piłem, żona stawała się coraz bardziej agresywna. - Rozpiłem się przez robotę w browarze. - Wróciłem do nałogu, kiedy wyjechałem na eksport...

Sama idea abstynencji jest może i dobra, ale czasem doprowadza do błędnych wniosków. Powiedzmy, że taki uzależniony katolik rzeczywiście podejmie próbę miesięcznej abstynencji. Jego zachowanie i wartości życiowe zostaną bez zmian, ale ośrodek pijanego myślenia się pogłębi i wzmocni. Często wnioski po takiej miesięcznej abstynencji są takie: - Ja nie mam żadnego problemu, przecież potrafiłem nie bić cały miesiąc. - Udowodnił rodzinie i żonie i proboszczowi, że z jego piciem jest wszystko dobrze... Brak jakichkolwiek pozytywnych efektów z tak krótkiej abstynencji utwierdza kolejny slogan - życie bez alkoholu jest o wiele mniej atrakcyjne. Na koniec dochodzi sam fakt zniekształcenia wiary i obciążanie Boga za porażki życiowe za, które winę ponosi wyłącznie alkoholizm.

Dla każdego katolika i Kościoła katolickiego nadużywanie alkoholu to grzech, a nie choroba. To właśnie sprawia, że tak trudno jest powiedzieć, zbyt wiele piję. Trudno pogodzić, że przykładny ojciec w każdą niedzielę przystępujący do komunii, a jednocześnie bardzo nadużywa alkoholu, czyli według nauki kościoła grzeszy. Bycie zakłamanym katolikiem (bo jak nazwać taką postawę) na pokaz z pierwszej ławki utrudnia przyznanie się do uzależnienia, a ta choroba dopada właśnie takich osobników, bo często nazywana jest chorobą zakłamania. Trudno przyznać się do grzechu i jednocześnie być przykładnym ojcem katolikiem. Tu zakłamanie się rozwija gdzie widać lekką tolerancję społeczności kościoła i lokalnych proboszczów.

Nigdy i nigdzie nie usłyszałem, że wśród wiernych kościoła katolickiego występuje poważny problem choroby alkoholowej i trzeba tych ludzi leczyć, ale słyszałem o pijaństwie, które należy zatrzymać za pomocą abstynencji. Do tej kontrowersyjnej tezy dodam, że jest to moja osobista subiektywna ocena. Dodam jedynie, że "robię"" w uzależnieniach od 15 lat.

Trzeźwość jest wymagająca, aby ją zdobyć trzeba codziennie o nią się starać. Przyjmie każdego, kto zapragnie jej z całego serca i nie trzeba się bać, że braknie sił, bo gdy otworzy się oczy, Bóg jest przy nas. Sama abstynencja w przypadku uzależnienia od alkoholu nie rozwiązuje problemu alkoholowego.