JustPaste.it

Takie będą Rzeczypospolite - felieton

Specjalnie zaznaczyłem, że to felieton, żeby znowu się ktoś nie czepnął (vide "Przenicowany ogon kota, czyli wirtualna rzeczywistość")

Specjalnie zaznaczyłem, że to felieton, żeby znowu się ktoś nie czepnął (vide "Przenicowany ogon kota, czyli wirtualna rzeczywistość")

 

„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. To zdanie wygłosił ponad 400 lat temu założyciel Akademii Zamojskiej, magnat a zarazem mecenas nauki i kultury Jan Zamojski. Ponad 400 lat, a nic nie straciło na aktualności. Może nawet staje się szczególnie ważkie dziś - w dobie kryzysu wartości?

Różne bywało i bywa to wychowanie. Jednych wychowywało podwórko, innych - tych lepszych podobno - edukowano i pedagogizowano w domu. Tak przynajmniej uważa pan prezes PiS. Z właściwym sobie wdziękiem, twierdził o swoim i brata dzieciństwie, że nie chowali się na podwórku, w przeciwieństwie do hołoty za jaką ma resztę polityków (szczególnie tych z PO). Oczywiście WSZYSCY, którzy nie są zwolennikami Jego Nieomylnej Najwyższości Jarosława, jako ci gorsi Polacy, też do tej hołoty się zaliczają, że nie wspomnę o ich - zapewne wrodzonym - idiotyzmie.

Przy okazji szef PiS wybiela jak może (nie zawsze świetlaną) pamięć zmarłego brata „zapominając” nie tylko o jego „kulturalnych” wypowiedziach (np. kuriozalnym w ustach prezydenta określeniu Lecha Wałęsy - „prostego absolwenta zawodówki”) ale i o tym, że w tzw. „opluwaniu” prezydenckiej pary przodował nie kto inny niż wierny stronnik Jareczka pan Rydzyk („Ty czarownico! Ja ci dam! Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza...”). Ciekawe, czy Rydzyk też powinien odpowiadać za te słowa w prokuraturze? Chyba tak, jeśli prezydent Komorowski ma podlegać śledztwu za słowa „prezydent gdzieś poleci i to się wszystko zmieni”. W dodatku prezes Kaczyński kłamie nadając tej wyrwanej z kontekstu wypowiedzi charakter, bo ja wiem, groźby? W rzeczywistości chodziło o zmianę podejścia do mianowania ambasadorów, po sławetnej aferze niesławnej pani Fotygi.

Po wysłuchaniu tych i innych kłamliwych słów Kaczyńskiego, przyznam że zdębiałem. Pewnie dlatego, że i ja - jak miliony moich rówieśników - wychowywałem się „na podwórku”. Tyle, że na moim podwórku za rzucenie do kogoś „spieprzaj dziadu” lub nazwanie „tą małpą w czerwonym”, dostawało się natychmiastowo i bez pytania w zęby.

Przypomina mi się przy tej okazji postać Stanisława Grzesiuka. On też w domu się nie wychowywał. Ale na pewno znacznie lepiej niż pan Kaczyński wiedział, co to kindersztuba.

No cóż - nie zapatrujmy się na naszych polityków, jako na wyrocznie w sprawach kultury. Może lepiej pomyślmy o wychowaniu naszych dzieci. Tych, które chodzą na prywatne lekcje fortepianu, angielskiego i malarstwa, jak i tych „z podwórka”, których zabiegani, ledwie wiążący koniec z końcem, rodzice nie mają ani sił, ani ochoty, by umoralniać i nauczać. I - co ciekawe - zauważmy, że wśród tych pierwszych - wychuchanych i troskliwie prowadzonych, często jest później wielu, wielu tzw. złotych młodzieńców. Rozbijających się błyszczącymi furami, pogardzających ciężko pracującymi absolwentami zawodówek i uważających za „elitę”.

Pewnie będą na ogół mieli w życiu lepiej. Ustosunkowany tatuś wepchnie jeszcze w dzieciństwie do filmu, albo załatwi kilka lat później ciepłą posadkę. Może w partii jakiejś. Albo w urzędzie. Jeśli dziecię obdarzone będzie sprytem, to z czasem dochrapie się stanowisk i apanaży. Cóż z tego, że „po trupach” kolegów. Władza się liczy. A i szmal, przy okazji.

Oczywiście upraszczam. Tysiące tych „z lepszym startem” będzie dobrymi biznesmenami, aktorami, a może sprzedawcami w supermarkecie. Tysiące tych „z podwórka” zasiądzie w radach nadzorczych firm, zostanie lekarzami czy znanymi piłkarzami. Tyle, że najpierw będzie im trudniej.

Za to później... Będą wiedzieli jak rozwiązywać konflikty, unikać niepotrzebnych konfrontacji, bo tego nauczyli się już dawno. Na podwórku. Nie będą jątrzyć i patrzyć na innych z góry, bo poznali już cenę takiego zachowania. Może w ten właśnie sposób zasłużą sobie na miano dobrych polityków?

Zatem nie bójmy się podwórka. Oczywiście, pod pewnym nadzorem. Może właśnie tam nasze dzieciaki nauczą się jak stworzyć nowe, lepsze Rzeczypospolite.

Byle z pominięciem czwartej.

dalbert