JustPaste.it

Efekt i koszt - gdy gorzej znaczy lepiej

Jedno z moich ulubionych przysłów mówi, że w życiu cokolwiek nie kupimy spełniało będzie jedynie dwa z trzech kryteriów: tanio, dobrze lub szybko. A co to znaczy dla Ciebie?

Jedno z moich ulubionych przysłów mówi, że w życiu cokolwiek nie kupimy spełniało będzie jedynie dwa z trzech kryteriów: tanio, dobrze lub szybko. A co to znaczy dla Ciebie?

 

Jedno z moich ulubionych przysłów mówi, że w życiu cokolwiek nie kupimy spełniało będzie jedynie dwa z trzech kryteriów: tanio, dobrze lub szybko. Niby żart, a jednak boleśnie prawdziwy. Do bardzo ciekawych wniosków można dojść obserwując tą zależność nie od strony kupującego, lecz dostarczającego dany towar czy usługę.

Proponuje zacząć od faktu. Czytałem już dawno, dawno temu że Microsof zawojował rynek dzięki Windows 95, który paradoksalnie bym jednym z najgorszych z tej serii systemów. Win 95 po prostu nie został dobrze przetestowany przed wypuszczeniem na rynek. Podobno jego pojawienie się dało początek nowej kategorii oprogramowania „software good enough – oprogramowanie wystarczająco dobre”.  Sam pamiętam, że swoją kopię przeinstalowywałem tak wiele razy, że około 20 cyfrowego numeru licencji nauczyłem się na pamięć. Windows 95 był dziurawy i psuł się bez większego powodu, nie był kompatybilny z ogromną ilością sprzętu i instalował się około jednej godziny, mimo to przeniósł swoim twórcom wielkie pieniądze i dominację na rynku na wiele, wiele lat. Paradoks czy może schemat, który możemy kopiować również w mikro skali?  Wg mnie zdecydowanie to drugie.

Windows 95 odniósł sukces, ponieważ był innowacyjny. Gdyby ukazał się 3 lata później losy mikrofostu mogłyby się potoczyć zupełnie inaczej. Gdybym miał zgadywać, powiedziałbym że decyzja o wypuszczeniu na rynek produktu nie do końca przetestowanego to czysta kalkulacja – kalkulacja jak widać poprawna. Bo przecież cóż z tego, że wśród ekspertów WIN 95 zebrał negatywne recenzje jak sprzedał się w dziesiątkach milionów egzemplarzy. 

Nie jest to jednak tekst o Windowsie.  To może nieco przy długi wprowadzenie piszę z myślą o pewnej zasadzie, którą stosuje w swoim życiu od dawna i wydaje mi się ona być dosłownym przeniesieniem praktyki „software good enough” do świata codziennych zadań i obowiązków.  Otóż założenie jak zwykle jest bardzo proste:
Czas spędzony nad wykonaniem zadania wprost proporcjonalne generuje koszt. Przyrost, jakości zmniejsza się nieproporcjonalnie do poświęconego czasu.
Pierwsza zależność jest dość oczywista. Jeśli godzinę swojej pracy wyceniasz na 30 złotych, każda nadmiarowa godzina spędzona nad jakimś zadaniem będzie kosztowała Cie dodatkowe 30 PLN.
Aby zobrazować drugą zależność pozwoliłem sobie zrobić bardzo prosty wykres.

www.nietzsche-blog.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

Obrazuje on zależność między czasem pracy nad zadaniem a otrzymanym efektem. Punkt A oznaczony zieloną linią obrazuje poziom, na którym zadanie może zostać uznane za wykonane (zgodnie z oficjalnymi kryteriami), punkt B oznacza poziom, w którym zadanie nie dość, że zostanie wykonane, to jeszcze ma szanse nie otrzymać negatywnych komentarzy ze strony oceniających. Zwróć proszę uwagę, że przyrost efektu między zielona i czerwoną linią jest proporcjonalnie znacznie mniejszy niż przyrost czasu między punktami A i B. Otóż trik polega na tym, że każda kolejna godzina włożona w zadanie daje coraz mniejszy efekt. Jest to zasada szalenie uniwersalna. W ten sam sposób odnosi się do zmywania garów, pisania prac zaliczeniowych (licencjackich, magisterskich), czy prowadzenie projektów.

Odległość miedzy punktem A i B to NASZ CZAS! Czas naszego życia, który często oddajemy jedynie za przysłowiowy uścisk ręki prezesa!

Otóż, nie próbuje Cie drogi czytelniku przekonać, żebyś robił wszystko „na odpieprz” – pokazuje jedynie, że czasem to się opłaca. A odpowiedź na pytanie kiedy można sobie na to pozwolić – powinna być Twoją – ŚWIADOMĄ i wyrachowaną kalkulacją.

Warto przy tym uwzględnić że:
- nigdy nie zadowolisz wszystkich. Zawsze znajdą się ludzie, który dla czystej przyjemności spróbują skrytykować Twoją pracę, nie ważne ile czasu w to włożysz. Proponuje przygotować się na krytykę i być wobec niej elastycznym raczej niż próbować jej uniknąć za wszelką cenę.
- bardzo często zdarza się, że ludzie nie dostrzegają/doceniając twojej „nadmiarowej” pracy. W moim przekonaniu nigdy nie powinieneś przyjmować czegoś, co możesz określić wewnętrznym przekonaniem, że praca powinna być zrobiona najlepiej jak się da. Robisz sobie jedynie w ten sposób krzywdę, bo ludzie zawszę wymagać będą jedynie więcej. Pamiętaj, jeśli robisz coś wyjątkowo dobrze zadbaj o to, aby zostało to zauważone. Jeśli nikt nie zauważa Twojej pracy – nie ma sensu się starać.
- Kończąc pracę w punkcie A zyskujesz czas, ale i akceptujesz ryzyko. Czas nabiera wartość wtedy, gdy możesz poświęcić go na robienie rzeczy ważnych! Ryzyko maleje, gdy zaniedbujesz jakość rzeczy mało ważnych. Wniosek jest prosty. Dbaj jedynie o rzeczy, które w Twoje życie, czy to zawodowe czy prywatne wnoszą największą wartość dodaną. Cała reszta jest się nie liczy – nawet jeśli na początku wydaje się inaczej.


Ot, może to i trochę machiaweliczne, ale nie raz ratowało mi skórę. Pomyśl nad tym i zanim po raz pierwszy świadomie zastosujesz przygotuj się na krytykę – jak z każdą zmianą zanim będzie łatwiej będzie trudniej.

 

więcej na www.nietzsche-blog.pl