JustPaste.it

Wybory - za szybcy, za wściekli

Zawsze istnieją dwie strony sprawy, jak i medalu. Ważne, że nie zawsze ta druga strona jest tak samo krystaliczna jak by się wydawało...(Tekst napisany na długo przed wyborami)

Zawsze istnieją dwie strony sprawy, jak i medalu. Ważne, że nie zawsze ta druga strona jest tak samo krystaliczna jak by się wydawało...(Tekst napisany na długo przed wyborami)

 

Wyścig szczurów? Nie, to zbyt perwersyjne jak na polityków. Wyścigi? Za proste. Wybory? Idealne! Od kilki tygodni w Polsce toczy się bój o fotel prezydencki. Bój, bo inne słowa nie są w stanie oddać atmosfery tych wydarzeń, choć moim zdaniem i to słowo jest zbyt płaskie. Przepychanki i wyciąganie najgorszych brudów z przeszłości to codzienność wśród kandydatów. A kandydatów było dziesięciu. Każdy inny, każdy reprezentujący inne poglądy, od zalegalizowania marihuany do prywatyzacji wszystkiego co się da i każdy tak samo dążący do tego samego – zbudowania silnego społecznie, gospodarczo i ekonomicznie państwa. Ale chwileczkę… Czy ktoś jeszcze pamięta dlaczego to wszystko dzieje się teraz? Dlaczego latem a nie tak, jak to było planowane – jesienią? Katastrofa smoleńska? Polska elita? Śmierć prezydenta, jego małżonki i 94 innych osób? Tupolew 154M? Rocznica Katynia? Obchody? Uczczenie pamięci? Otóż to. Uczczenie pamięci. Dziewięćdziesięciu sześciu polskich wysłanników wraz z prezydentem RP poleciało uczcić pamięć ofiar katyńskich. Tymczasem to oni stali się nowymi ofiarami przeklętego Katynia. A gdzie pamięć o nich? Gdzie w tym boju wyborczym uczczenie ich pamięci? Gdzie solidarność z rodzinami? Gdzie pomoc i wsparcie państwa? Ach tak… W tych pary tysiącach odszkodowania przyznanych każdej rodzinie. Wynagrodzenie za poniesione „straty”, za brak ojca dzieciom, męża żonie, polityka państwu…  Wynagrodzenie by zaraz zakończyć sprawę zamiatając ją pod dywan i by na całego rzucić się do organizacji wyborów! Przecież państwo nie może istnieć bez prezydenta!

I zaraz kolejna przeszkoda, niefortunny wypadek, jak na złość  nieprzychylność przyrody – powódź. Ale i z tym polski rząd poradził sobie świetnie. Przez kilka tygodni ponad 1/3 Polski istniała i „żyła” jedynie pod wodą. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi koczowało na strychach swoich domów by pilnować dorobku z którego i tak niewiele pozostało. Kilka tygodni życia jak koczownik – byle przetrwać. Kilka tygodni błagalnego wpatrywania się w slupy alarmowe wody i nieopisana ulga gdy widzi się kolejną kreskę nad poziomem wody. Ponowny strach gdy wpatrując się w niebo dostrzega się chmury aż wreszcie totalna panika gdy na tafli wody zauważa się rozchodzące kręgi. Kilka ciężkich tygodni… I pytanie – dlaczego Ci ludzie, odarci z jednej chwili z całego dorobku życia na pomoc muszą czekać godzinami? To pytanie jest naprawdę banalne. Rzecz jasna byłoby inaczej, gdyby rząd zgodził się wprowadzić stan klęski żywiołowej ale… Zbliżają się przecież wybory! Wiadomą sprawą jest to, że stan klęski żywiołowej opóźniłby wybory prezydenckie a do tego przecież dopuścić nie można. Marszałek Sejmu, Bronisław Komorowski pełniący obowiązki prezydenta i kandydujący w wyborach podczas powodzi w 1997 roku ostro krytykował ówczesny rząd za niewprowadzenie stanu klęski a dziś - ,, nie widzę potrzeby wprowadzania takiego stanu rzeczy, to naprawdę zbędna formalność zwłaszcza, że stan na terenach powodziowych normuje się”. Aż chciałoby się dodać ,,i przecież zbliżają się wybory! Nie ma czasu! Dalej, szybciej, prędzej!”

Po pierwszej turze wyborów wyłonionych zostało dwóch przodujących kandydatów na prezydenta RP – Bronisław Komorowski, przedstawiciel Platformy Obywatelskiej i Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości. Przez ostatni tydzień kampanii w mediach głośno było tylko i wyłącznie o nich. Nowe dowody w śledztwie katastrofy smoleńskiej czy problemy powodzian z wypełnianiem kwitków o odszkodowanie obiecane przez rząd, mające bądźmy szczerzy, uciszyć poszkodowanych, zeszły na dalszy plan. Kandydaci codziennie podróżowali po całej Polsce, by uzyskać jeszcze większe poparcie a widok Bronko czy Jarkobusa nie dziwił już praktycznie nikogo. Media pomagały kandydatom w kampanii jak tylko mogły. Chociażby przez upublicznianie spotów wyborczych czy organizację dwóch debat. Obie tak samo zacięte, dociekliwe, czasem agresywne. Obie mające na celu to samo – przekonanie nieprzekonanych. Jednak zamiast skupiać się na wyborcach i pokazać się z jak najlepszej strony kandydaci starali się przedstawić siebie nawzajem w jak najgorszym świetle :,, a pan powiedział to…”, ,, a pan zrobił tamto…”, ,,a pan nie zapobiegł temu…” Bla, bla, bla. I brak słów.

Polska potrzebuje prezydenta, nie papli czy zuchwalca. Polska potrzebuje zgodnej współpracy Polski z Europą, rządu z prezydentem, Sejmu z Senatem, człowieka z człowiekiem. Na dzień dzisiejszy mogę jedynie zacytować znanego polskiego poetę i fragment jego utworu : ,, człowiek człowiekowi wilkiem…”

Kończąc, wybory 4 lipca. Kto wygra? A kto przegra? Co się w Polsce zmieni a co pozostanie tylko wyborczymi obietnicami? Co nowemu przedstawicielowi Polski uda się zbudować na arenie międzynarodowej a co zburzyć? Kimkolwiek będzie nowy prezydent i jakąkolwiek będzie miła wizję nowej Rzeczypospolitej niech w głowie zawsze słyszy połączone mimochodem ale jakże trafne hasło obu kandydatów: ,, Zgoda buduje, bo Polska jest najważniejsza”.