JustPaste.it

Co w weekendowej / wakacyjnej prasie piszczy?

Cotygodniowa lektura codziennych gazet, w tym poważnych z założenia ogólnopolskich dzienników opiniotwórczych napawa dużym niepokojem.

Cotygodniowa lektura codziennych gazet, w tym poważnych z założenia ogólnopolskich dzienników opiniotwórczych napawa dużym niepokojem.

 

Czego można dowiedzieć się z wertowanych kolejno stronach, pachnących drukiem i brudzących palce czarnym tuszem, gazety? Kilka gorących tematów z serii tych najważniejszych. W weekendowych wydaniach często jesteśmy zasypywani gigantycznymi wywiadami z bohaterami ostatnich dni. Jako temat zastępczy do tej pory występował wiceprzewodniczący komisji hazardowej – Bartosz Arłukowicz. Człowiek, który z dnia  na dzień zdobył serca widzów. I to dwukrotnie. Pierwszy raz, gdy debiutował w misternym, telewizyjnym Agencie, którego wygrał dobrych kilka lat temu.

Moje zdobył niedawno, dzięki odsłonie, z której go nie znałam. Pediatra ze Szczecina jeżdżący na pogotowiu wkroczył do Sejmu pewnie i z uśmiechem, który odkrywa urocze dołeczki. Musi być sympatycznym człowiek, bo często zabiera głos w różnych sejmowych sprawach. Po co o tym wspominam?

W polskiej prasie już nic nie potrafi zaskoczyć. Monopol na oryginalne informacje z pierwszej ręki stracił na znaczeniu i wiarygodności, gdy pojawiły się informacyjne portale internetowe. One z założenia muszą być szybkie w informowaniu.

Spory monopol na najszybszy hot news posiada również radio. 85 latek, który boryka się z problemami finansowymi. Chodzi o abonament, radio jako medium nie chce nic stracić ze swej misyjności. Ten poczciwy staruszek chyba nigdy nie ulegnie dezaktualizacji.

Prasa działa z wiadomym sobie opóźnieniem. Przynajmniej jednodniowym. Już dawno straciła swój bogaty monopol. W nieco lepszej sytuacji są tygodniki czy miesięczniki. Ich tematyka nie jest do szybkiego „przeterminowania”. Tam poruszane tematy są bardziej problemowo – ogólne, o mocnym nacechowaniu publicystycznym.

Podobnie jest z serwisami informacyjnymi, które prześcigają się w układzie poszczególnych bloków tematycznych. I tak na przykład weekendowe wydanie TVN-owskich Faktów trwa jedynie 20minut, a tematy są bardziej luźne, mniej skomplikowane umysłowo.  W ciągu tygodnia to wydanie trwa dokładnie 29 minut. Niby tylko 9 minut, a jaką robi różnicę.

Gazety kierują się własnymi  prawami. Ich treść zdeterminowana jest tym, co aktualnie wydarzyło się w kraju. Każdy ważniejszy news jest na wagę złota. Gazety, a tym samym prasa codzienna ma zawsze przynajmniej jeden dzień „fabrycznego” poślizgu. Dlatego trzeba było wymyślić jakiś sprytny fortel, aby utrzymać powszechne czytelnictwo na przyzwoitym poziomie. Dlatego coraz częściej zaprasza się do współpracy czołowe postaci życia medialnego, żeby dzięki swoim nazwiskom wypowiedzi się w intratnej, kluczowej, często ważkiej społecznie sprawie.  To przynęta i jedyna deska ratunku dla ogólnopolskich dzienników opiniotwórczych.