JustPaste.it

Jak to słoma stała się drzewem...

Tytuł wymyślony na poczekaniu:)Oddaje jednak sens tego, o czym pragnę wspomnieć."Dziś jest 30 maja 2010 roku. Koniec procesu utrwalania czynności: 29 sierpnia 2010 roku."

Tytuł wymyślony na poczekaniu:)Oddaje jednak sens tego, o czym pragnę wspomnieć."Dziś jest 30 maja 2010 roku. Koniec procesu utrwalania czynności: 29 sierpnia 2010 roku."

 

Te słowa napisałem w artykule na eioba.pl, pod którym pojawiło się sporo głosów.

 

Okazało się, że nie tylko ja rzuciłem sobie wyzwanie, ale zrobiło to jeszcze parę innych osób. Mam nadzieję, że się odezwą, a nawet jeśli nie, to wyzwanie zostało uwieńczone sukcesem.

 O jakie wyzwanie chodzi?

O sprawienie, by zwykła czynność, co do której musimy się zmuszać, o której zapominamy, nie dajemy rady w niej wytrwać, czy też tracimy zapał w jej wykonywaniu, choć jest dla nas ważna, stała się nawykiem. Potrzebne jest na to 13 tygodni.

 Idąc za radą Jacka Canfielda, autora książki "Zasady Canfielda", podjąłem próbę sprawdzenia, czy to działa.

 30 maja 2010 roku rozpocząłem codzienną naukę języka angielskiego. Muszę tu zaznaczyć, że wiele razy rozpoczynałem moją przygodę, której celem było przyswojenie sobie tego bardzo praktycznego i często używanego języka, ale za każdym razem kończyło się to niepowodzeniem. Słomiany zapał wygrywał za każdym razem.

 29 sierpnia, minęło 13 tygodni,  w trakcie których nie opuściłem ani jednego dnia nauki. Niezależnie od tego, czy to w domu, w autobusie, pociągu, czy na wyjeździe szkoleniowym  - wszędzie miałem ze sobą materiały do nauki i co ważniejsze, aktywnie ich używałem.

 Nie zawsze była to nauka wymuszona (choć czasem trochę się naginałem, by zerknąć do notatek). Nie byłem nastawiony na efekty. Chciałem, by kontakt z tym językiem stał się moim nawykiem, jak wieczorne mycie zębów przed spaniem. I prawdę mówiąc, raz tak się zdarzyło Położyłem się już do łóżka i nagle... przypomniałem sobie, że jeszcze dziś nie zaglądałem do "anglika".

 Co zrobiłem?

To samo, co robię, gdy zapomnę umyć zęby. Wstałem, wziąłem kartki z lekcjami i poświęciłem im kilkanaście minut.

 Jak wygląda dziś moja znajomość tego języka? Jeszcze nie mam się czym chwalić. Ale przecież wszystko jeszcze przede mną. Mam nowy nawyk i trochę dni przed sobą. I tyle obcych jak na razie dla mnie języków do nauczenia:)

 Czy było warto?

Tak. Mimo, że czasem naprawdę mi się nie chciało, ale cóż. Publiczna deklaracja też zrobiła swoje.

Mam nadzieję, że innym też się udało.

 Każdemu, kto chce spróbować, polecam na dobry początek, artykuł sprzed 13 tygodni ( "Gdy jej zabraknie"), a potem rzucenie wyzwania czemuś, co może stać się dobrym nawykiem na lata.

 Nic nie tracisz, możesz tylko zyskać.

 Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Piotr (ducho)

http://takchcezyc.pl