JustPaste.it

Oszczędzajmy na oświetleniu ulic!

Media podały, że wójt pewnego miasteczka postanowił oszczędzać – wyłącza światło po godzinie 23 i zapadają wówczas ciemności.

Media podały, że wójt pewnego miasteczka postanowił oszczędzać – wyłącza światło po godzinie 23 i zapadają wówczas ciemności.

 

0b86e1e2778ed131234a84340a729205.jpg

Latarnie świecą tylko przy głównych ulicach (a przy jednej z nich mieszka… wójt).

Mieszkańcy boją się o swoje bezpieczeństwo (dziury i wyrwy w nawierzchniach, ale także przestępcy).

Czy można byłoby jednocześnie oszczędzać, ale także zapewnić bezpieczeństwo?

Są uliczki osiedlowe, które przez całą noc przemierzane są zaledwie przez kilku-kilkunastu użytkowników. A oświetlenie pełną mocą bije po oczach… kotów, jeży i wiewiórek.

Lampy powinny być podłączone do czujników ruchu i poziomu jasności. Wówczas jadący samochód albo przechodzący człowiek lub większe zwierzę, powodowałoby automatyczne włączenie się oświetlenia, ale tylko jednej latarni albo niewielkiej ich grupy. We wczesnej porze wieczornej oraz późnej porannej (większy ruch), można byłoby moment wyłączenia lampy ustalić np. na 5 minut od ostatniego bodźca wywołującego włączenie danego oświetlenia, zaś pomiędzy tymi porami – np. 2 minuty. Droższe systemy byłyby przyjaźniejsze - włączałoby się również oświetlenie poprzedzające poruszający się obiekt, czyli lampy byłyby włączane nie tylko na najbliższej latarni, ale również  na 1-2 przed obiektem. Zatem – obiekt wkracza w pole wykrywania ruchu i włącza (nie ‘włancza/włańcza’, jak to mawia wielu Polaków) się żarówka (lub inny element oświetlenia, wszak propozycji jest całkiem sporo) oraz (w droższym systemie) 1-2 latarnie przed nim. Oświetlenie, które obiekt pozostawił za sobą, wyłącza się sukcesywnie po nastawionym czasie, chyba że w obszar jego czujnika ruchu wkracza kolejny obiekt.

Powyższy pomysł należałoby zastosować na autostradach.  Z daleka, zwłaszcza z lotu ptaka (a jeszcze lepiej – z kosmosu) dużo ładniej wygląda bogata (kosztowna!) iluminacja nocą. Są statystyczne badania, które oceniają, że im większe oświetlenie nocą danego obszaru, tym on jest zamożniejszy i bardziej cywilizowany. To kryterium powinno się zmienić, bowiem w dobie oszczędności surowców coraz mniej rozświetlonych plam powinni widzieć kosmici.

Czy ktoś z Państwa, idąc wieczorem swoją osiedlowa uliczką, widział wszystkie jarzące się lampy, zaś oprócz Czytelnika nie uświadczyło się nawet psa z kulawą nogą? Za to piękne oświetlenie, z którego jesteśmy wszyscy dumni, zwłaszcza projektanci i ojcowie miasta, to jedna wielka strata energii, pieniędzy i (najczęściej) węgla lub innych surowców, które tylko raz mogą być przetworzone (tu – zmarnowane!). Jedyna korzyść, że wielu ludzi ma zatrudnienie w pozyskiwaniu owych kopalin.

Zwykle wzdłuż uliczki, przy której znajdują się domki jednorodzinne, po jednej stronie ustawiony jest szpaler słupów uwieńczonych lampami, przeważnie w odległości „co drugi dom”. Najjaśniej jest pod latarniami, ale pomiędzy nimi już jest mniej jasno, a do tego jaśniej po jednej stronie ulicy oraz niepotrzebnie jasno jest w ogrodach.

Jakie jest dzienne zużycie zimą zestawu 5 lamp stojących wzdłuż 10 domków (po obu stronach 20)? A jakie mogłoby być, gdyby… Gdyby zdemontować te wielkie i drogie oraz energożerne lampy (na wysokich słupach) i postawić przy każdym domu  niewielką lampę (czyli 20) o mniejszej mocy, włączaną przez czujnik ruchu? A zamocowana byłaby na niewysokim (2-3 metry), eleganckim słupie. Albo gdyby owe słupy stały na terenie ogrodów posesji, albo (jeśli domy są niedaleko chodnika) lampy wisiałyby na elewacjach domów? Wówczas tymi lampami opiekowaliby się właściciele domów i wymiana żarówek oraz czujników należałaby do nich; także opłata za energię zużywaną przez proponowane elementy świetlne, byłaby uiszczana przez nich. W nowym systemie oświetlenia, koszty jego utrzymania byłyby znacznie niższe od obecnych (a jaka oszczędność surowców i pracy ekip nadzorujących!). Właściciele domów otrzymywaliby zryczałtowany dodatek oświetleniowy odejmowany im od rachunków za energię elektryczną w wysokości np. 10% obecnych kosztów oraz corocznie równowartość nowej lampy.

Korzystnie byłoby, gdyby specjaliści zaproponowali wszystkim mieszkańcom osiedla jeden typ oprawy, elementu świetlnego i czujnika oraz masztu, aby wygląd był jednolity i estetyczny oraz aby jakość oświetlenia była satysfakcjonująca. Mile widziana byłaby pomoc w zamontowaniu owych urządzeń.

Wielu właścicieli domów dubluje istniejącą sieć oświetleniową, bowiem powszechnie montowane są (właśnie omawiane) lampy z czujnikami - spacerując wzdłuż malowniczych uliczek, od czasu do czasu, włączane są prywatne lampy, niekiedy nawet oślepiające spacerowiczów. Po co dublować i przepłacać?

Na wysokich słupach montowane są lampy o dużej mocy i te lampy nie powinny być często włączane i wyłączane. Kiedy je zastąpimy mniejszymi lampami z czujnikami i na niższych masztach, to sumaryczna nominalna moc będzie większa, jednak biorąc pod uwagę okres rzeczywistego świecenia, całkowite koszty byłyby znacznie niższe. Ponadto lampy na wyższych masztach rozpraszają swoje światło poza ciąg komunikacyjny, zatem ich sprawność jest mniejsza; także utrzymanie ich w czystości (usuwanie zanieczyszczeń ograniczających strumień światła) jest kłopotliwsze, zaś słabsze odbijanie promieni świetlnych od górnej powierzchni lampy, dodatkowo zmniejsza jej sprawność.

Gdyby nie ograniczenia finansowe, to zapewne wszyscy wolelibyśmy mieć rzęsiście oświetlone mieszkania (poza snem  i momentami nastrojowymi) oraz dumnie rozświetlone dzielnice, jednak... spróbujmy wreszcie oszczędzać (na poważnie!) gwałtownie zmniejszające się zasoby energii ukrytej w Ziemi!

PS  Obecne lampy najczęściej zawieszone są na brzydkich betonowych (albo jeszcze drewnianych) słupach, które ponadto niosą przewody linii energetycznej, zasilającej nasze domostwa. Z czasem owe słupy i tak będą znikać, bowiem bezpieczniejsze i estetyczniejsze jest podziemne prowadzenie zasilania.