JustPaste.it

Weryfikacja w dwóch etapach

"Każdy człowiek może zostać pisarzem. Też mi sztuka - bierze się pióro do ręki i pisze"

"Każdy człowiek może zostać pisarzem. Też mi sztuka - bierze się pióro do ręki i pisze"

 

"Każdy człowiek może zostać pisarzem. Też mi sztuka - bierze się pióro do ręki i pisze"
- napisał sobie na fejsbukowej tablicy pewien Pan Pisarz i poszedł spać. Nic w tym dziwnego. Po pierwsze miał prawo być zmęczony całodziennym waleniem w klawiaturę, a po drugie geografia. Mieszka sobie facet na drugiej półkuli więc chodzi i śpi do góry nogami.
Podczas gdy on spał i śniła mu się księżniczka na białym koniu, w polskiej sferze czasowej rozgorzała dyskusja…
Ktoś napisał coś, ja dopisałam, że oczywiście, bo pisanie to robota lżejsza od spania, i tak dalej w tym mniej więcej stylu, aż odezwała się Pani Pisarka twierdząc, że jak ktoś pisze, to tylko pisze. I nic ponad to. Niech sobie bazgroli na zdrowie. Pisarzami albowiem są tylko ci, którzy zostali zweryfikowani. Przez wydawców i rynek. Zweryfikowani na „tak” oczywiście.

Po takim dictum namalowałam sobie w myślach obrazek, jak też taka weryfikacja może (ale nie musi) przebiegać…

Etap weryfikacji pierwszy
Nazwijmy go wydawniczym. W tej wizji, pierwszoplanową rolę zagrał przystojny przystojnością niebanalną czterdziestolatek. Załóżmy, że ma trzydniowy zarost, nosi okulary oraz koszule szyte na miarę (ostatecznie to moja wizja niech więc będzie estetyczna i wedle mojego gustu;)
Wydawca otrzymuje przesyłkę, mniejsza o to czy meilową czy tradycyjną, dość powiedzieć, że zawierającą dzieło życia innego przystojniaka, równie niebanalnego.
Wydawca ma dobre chęci, bo od tego jest i z tego żyje. Ale… pogoda piękna, ryby w stawie czekają i drink z parasolką kusi. A może się po prostu znudził? Ostatecznie od tego to on ma redaktorów i innych takich. Nich czytają i powiedzą czy z tej mąki to chleb i mercedes będzie.
- Będzie – odpowiedział ten którego wydawca ożenił z dziełem na weekend.
Wydawca zaciera rączki i robi w szafie miejsce na kolejną koszulę.
Treść jednak to tylko połowa sukcesu. Żeby sprzedać towar, trzeba go ładnie opakować. No i zareklamować odpowiednio.
Produkt finalny trafia na półki. Ma super okładkę i mocno entuzjastyczną recenzję.

i tu przechodzimy do Etapu weryfikacji drugiego. Rynkowego.

W roli rynku wystąpiła Andzia, stan cywilny obojętny. Andzia nie ma wychodnego i potrzebuje w związku z powyższym towarzystwa na wieczór. Niestety jedyne na jakie może liczyć to telewizor. Może też posłuchać „jak plotkują książki”. Wybiera bramkę numer dwa i dlatego też, będąc na zakupach, gdzieś w drodze między rzeźnikiem a piekarnią, wstępuje do księgarni z zamiarem wydania nadmiaru gotówki. Oczywiście, Andzia bardzo pragnie zainwestować w towar dobry i funkcjonalny. Z setek innych propozycji wybiera powieść pozytywnie zweryfikowaną przez wydawcę. Oczywiście zachwyca się przecudnej urody okładką, a entuzjastyczna recenzja wysmarowana przez jednego z redakcyjnych pismaków wali ją z nóg.
- Biorę – mówi Andzia przy kasie, płaci 19,99 polskich złotych, każe sobie towar zapakować w firmową torbę foliową z nadrukiem i pędzi do domu robić mielone.
Wieczorem zasiada i … się rozczarowuje. Miała być literacka uczta. Miał być ognisty romans z morderstwem w tle i kosmiczną dawką dobrego humoru. I wszystko to jest, nawet reklamacji nie można złożyć. Tyle że romans mało ekscytujący, morderstwo za mało krwawe, a humoru nie dostrzegła. Może się nie zna, a może po prostu ma inny gust.
Jako, że towar macany należy do macanta, a i dwudziestu złotych polskich bez jednego grosza żal wyrzucić, weryfikantka Andzia, odstawiła książeczkę na półeczkę i udała się na spoczynek. Zasłużony.

Koniec wizji przebiegu procesu weryfikacji. Oczywiście nie zawsze jest tak. Często bywa wręcz odwrotnie… Jedno jest pewne. Rynek nabiera się raz.

PeeS. Jeszcze tylko dla jasności w temacie Pana Pisarza i pani Pisarki, żeby nie było nieporozumień, dodam, że powieść Pana Pisarza zweryfikowałam osobiście i jestem na „tak”. Powieści Pani Pisarki nie miałam jeszcze przyjemności testować, więc jestem na „nie wiem”.