JustPaste.it

Polska podzielona.

Dzieli myśl polityczną naszego kraju na: mesjanizm, socjalizm, nacjonalizm, konserwatyzm i dekadentyzm.

Dzieli myśl polityczną naszego kraju na: mesjanizm, socjalizm, nacjonalizm, konserwatyzm i dekadentyzm.

 

Polska Podzielona. Jak przekrojone jabłko, jak skłócone małżeństwo, jak rozczłonkowane zwłoki. I jak twierdzi mainstream nie jest to "złoty podział", wręcz przeciwnie wszyscy szukają spoiwa, co rozerwaną duszę narodu sklei. Robiąc to wbrew słowom poety: "co się rozerwało już się nie sklei".

Dręczy mnie pytanie, tylko, gdzie ten podział?! Gdzie ta płaszczyzna sporu w czym jedna połówka jabłka różni się od drugiej? Czym noga od ręki i mąż od żony....? Nie no, jednak te dwa ostatnie różnią się trochę.... Widocznie wystarczy nam impuls, który pogodzi zwaśnione strony lub lekarza, który zszyje nam wszystko i postawi na nogi. Ciągle jednak nie wiem, gdzie leży ta płaszczyzna nieporozumienia? Młodzi vs starzy? Biedni vs bogaci? Dewoci kontra Antyklerykałowie? I oczywiście różne kombinacje, bo przecież rzeczywistość nie może być taka prosta. W takim razie, czy to wszystko?

Otóż nie. Bardzo pouczający tekst ostatnio czytałem, który dzieli myśl polityczną naszego kraju na: mesjanizm, socjalizm, nacjonalizm, konserwatyzm i dekadentyzm. Autor tak objaśnia te podziały: "Mesjanizm jest wyborem wykluczonych z systemu polityczno-ekonomicznego, socjalizm – tych, którzy próbują na niego wpłynąć na drodze rewolucyjnej mobilizacji. Nacjonalizm wyznają przedstawiciele klas średnich, którzy znajdują się wewnątrz systemu i próbują nim sterować w stronę realizmu i nowoczesności, Konserwatyzm właściwy jest tym, którzy znajdują się na szczycie hierarchii społecznej i próbują chronić system i państwowe instytucje przed jakąkolwiek zmianą. Wreszcie, dekadentyzm uprawiają najczęściej elity artystyczne, którym jest już wszystko jedno." Z zastrzeżeniem, że jest to pewien ciąg logiczny ewolucji społeczeństwa polskiego, który nie musi przebiegać w takiej kolejności. Dodatkowo można to traktować jako opcje i nie możemy wyjść poza ich ramy. Oj, tyle już Polsk było i za każdym razem trzeba było zaczynać od nowa, "Ileż tu było Polsk - i wszystkie trzeba kochać?!." I żeby było ciekawiej te postawy przebiegają wzdłuż społeczeństwa, mogą występować jednocześnie u różnych grup i dodatkowo je dzielić.

Jeśli podążymy tą drogą to okazuje się, że całkiem sporo jest tych podziałów. Np: ludzie spod krzyża - obrońcy i przeciwnicy. Jak ich tutaj zaklasyfikować? Z tych "młodych-przeciwników" to raczej nie socjaliści czy "pokolenie Woodstock" jak chciałby pewien senator. I nie jest to bynajmniej pokolenie, które jak pierwsze Woodstocki, było bardzo uduchowione, szukające swojego własnego głosu na świecie, sprzeciwu wobec państwa w obliczu wojny. Jedyne chyba co łączy tych ludzi z tamtą ideą to sex & drugs & techno... "Kto jest trzeźwy niech pierwszy rzuci kamień!!!" Dekadenci też z nich żadni, wyszli na ulice, czyli jednak nie jest im wszystko jedno. Jak powiem, że mesjanizm to się obrażą. Pozostaje tylko pewna mieszanka nacjonalizmu z konserwatyzmem. Dla mnie osobiście manifestacje ludzi z Facebooka była jasną deklaracją : "chcemy spokoju, kariery, pieniędzy, niepotrzebne nam są żadne rewolucje moralne, a kościół to przeżytek."

Nie wierzę, że to piszę. Wychodzi na to , że druga strona to rewolucjoniści... No, ale nie mogę się odpędzić od tej myśli. Przecież wszystkie media krzyczą, że Kaczyzm odwołał się do dołów, do niezadowolonych, do tych co chcą zmian. Do przywrócenia prawdy, bo oni są jedynym ich nośnikiem. Oj, ciężkie bóle i troski przynosi nam współczesna Polska. Jednym słowem stajemy na głowie. Młodzież jest zachowawcza, a starsza część społeczeństwa rewolucyjna... Ha! może w takim razie staniemy na nogi?

Ja podążę jednak za radą Prezydenta na Górę, bo z góry widać lepiej i łatwiej z niej woda spływa do Bałtyku... Autor tego podziału tłumaczy, że tworzenie się tych postaw można liczyć od upadku powstania styczniowego. Wytłumaczył ich początek i środek, ale gdzie koniec? Z tym podziałem może się bez problemu utożsamiać Polska międzywojenna. Brakuje jednak jakiejś emanacji okresu komunizmy, bo to właśnie z niego teraz się leczymy. Pominięte zostało to , co dla społeczeństwa było najbardziej dotkliwe. Pewien rodzaj fałszywej jedności i bezkonfliktowości. Władza alergicznie reagowała na wszelkie "spiny społeczne", a prasa często kłamliwie albo wcale nie podawał do wiadomości publicznej różnych awantur np: interwencja Polski w Czechosłowacji. Jak to wyraził Stefan Kisielewski: "Może w tym szaleństwie jest metoda: tak długo pomijać wszelkie sytuacje konfliktowe, że aż ludzie zapomną, że coś takiego może w ogóle istnieć!" W rezultacie otrzymaliśmy społeczeństwo znerwicowane, przyzwyczajone do monotonności, jednakowości, szarości; które histerycznie reaguje na konflikty społeczne. Mówienie teraz, że tak naprawdę nic się nie dzieje, że w bólach wracamy do normalności nie pomoże, to dopiero musi udowodnić historia.