JustPaste.it

... zmowa milczenia

>>> .... tego popołudnia usiadłam - jak latem ... przy starym stole w <<mailowym pokoju>>, goszcząc słońce w zielonej butelce stojącej przede mną.
W jej kształcie resztka wina była jak dojrzałe marzenia, pasujące idealnie kształtem do przeżytych chwil ...
pozwalała na siebie patrzeć, kusząc zapachem i gładkością swojej figury, jej zalotność uwiodła słońce ... schwytać umiała jego czułe promienie i zamknąć w sobie.
w jej zieloności i w tym słońcu zobaczyłam odchodzące Lato ...

... szło brzegiem lasu, długą gałęzią zbierając nenufary z wody, bransoletą z jarzębiny w kolorze ust rozdawało korale niczym pocałunki, w wysokiej trawie gubiło równowagę i na przekór słońcu odwracało płową głowę, pełną rozwianych włosów, jakby chciało szepnąć ,,do widzenia" ...
W połowie tej drogi czekał na nie Wiatr ... swoim ciepłym ramieniem objął Lato czule i zachłannie, nim zdążyło się wystraszyć ... wziął je na ręce i ułożył w wysokiej, szeleszczącej trawie.
Czułymi szeptami zmienił ten szelest w namiętność i słońcem zamykając oczy, sycił swoją bezkresność, odmierzając ją Jego zapachem ...
W ciepłym oddechu Lata zbierał jego żal z powodu rozstania i niedosytem swoim zatrzymywał Je jeszcze ... i jeszcze ... a Ono ulegało ...

... kiedy zasnęli oboje w tym płomiennym uścisku, pochyliło się nad nimi Słońce ... otuliło trawą, co skryła Ich namiętność i tajemnicę pożegnania ...popatrzyło chwilę może trochę zazdrośnie i wraz z Wieczorem, co przyprowadził Mgłę - zawarło zmowę zmilczenia, dziś już zwaną - Jesienią.