JustPaste.it

Relacje stamtąd (cz. 2)

Piekło i niebo w relacjach ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną.

Piekło i niebo w relacjach ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną.

 

Howard Storm

 

Howard Storm był profesorem sztuki na uniwersytecie[1]. Wraz z żoną i studentami wybrał się w podróż po Europie. W przeddzień planowanego powrotu, będąc w Paryżu, poczuł potworny ból żołądka. Przewieziono go do szpitala. Niestety, nie było tam lekarza, który byłby go w stanie zbadać. Howard poczuł, że umiera. Ponieważ był ateistą, nie próbował się modlić. Uważał, że nieuchronnie zbliża się kres jego świadomego istnienia, i ta myśl była dla niego źródłem głębokiego smutku. Pożegnał się z żoną i zamknął oczy. Po chwili stracił kontakt z rzeczywistością.

Gdy się ocknął, zobaczył, że stoi obok łóżka. Czuł się przepełniony życiem i w pełni świadomy. Zobaczył swą żonę, siedzącą na łóżku obok człowieka, przykrytego prześcieradłem. Człowiek na łóżku wyglądał jak on sam! Howard zaczął krzyczeć do żony, ale ona zdawała się go nie słyszeć. Powoli docierało do niego, że być może jest martwy, ale ta myśl była zbyt przerażająca, żeby ją zaakceptować.

Nagle usłyszał ludzi, wołających go po imieniu. Spojrzał w ich kierunku i zobaczył, że stoją w szarym, wilgotnym korytarzu. Ubrani byli w szare ubrania, przypominające stroje szpitalne. Howardzie, musisz pójść z nami. Szybko. Chodź tutaj – mówili. Howard próbował ich pytać o swą sytuację, ale oni udzielali niejasnych odpowiedzi w rodzaju: wiemy, rozumiemy. Idąc za nimi, Howard ze zgrozą zauważył, że stają się najpierw nieuprzejmi, a potem agresywni. W końcu przeciwstawił się im, a wówczas spotkał się z ich strony z trudnym do opisania okrucieństwem[2].

W tym momencie Storm usłyszał wewnętrzny, choć zarazem słyszalny, głos: Módl się. Próbował to robić, ale ponieważ nie modlił się od ponad dwudziestu lat, przychodziło mu to z wielkim trudem. Zauważył jednak, że jego oprawcy wrzeszczą i uciekają, kiedy wspomina o Bogu. Zaczął zatem mówić o Bogu, i po chwili pozostał sam. Leżąc tam w bólu i pohańbieniu, zebrał w sobie siły i krzyknął: Jezu, proszę, zbaw mnie!

Po chwili pojawiło się światło, które zaczęło narastać. Pojawił się Jezus. W Jego świetle Howard dostrzegł, że jest brudny, ranny i zakrwawiony. Jezus dotknął go i uzdrowił z ran. Następnie pojawili się aniołowie i pokazali mu jego uczynki. Wyjaśnili mu, że zawsze byli przy nim i patrzyli na wszystko, co robił, ciesząc się z dobrych uczynków i smucąc się, gdy postępował egoistycznie. Powiedzieli mu też, że ma wrócić na ziemię, aby dzielić się z ludźmi poselstwem o Bożej miłości.

Howard powrócił do swego ciała. Wkrótce potem przybył lekarz, i przeprowadził uwieńczoną powodzeniem operację.

 

B.J. McKelvie

 

B.J. McKelvie był młodym chłopakiem, przeżywającym problemy emocjonalne związane z wchodzeniem w dorosłe życie[3]. Leki antydepresyjne nie przyniosły oczekiwanych efektów. Na dzień przed podjęciem pracy chłopak połknął śmiertelną dawkę tabletek, a następnie napisał pożegnalny list do rodziców i położył się spać. Przed zaśnięciem poprosił Boga o przebaczenie tego, co zrobił.

Rano rodzice dostrzegli, że ich syn umiera. Niezwłocznie przewieziono go do szpitala. Na łóżku szpitalnym stracił świadomość. Gdy ją odzyskał, zobaczył, że stoi obok pielęgniarek. Pomyślał, że są niegrzeczne, bo zachowywały się tak, jakby go tam nie było. Zobaczył swojego brata i siostrę, oraz rodziców. Na łóżku dostrzegł swoje ciało. Gdy tylko z przerażeniem uświadomił sobie, że ogląda samego siebie, nagle pod łóżkiem pojawiła się czarna dziura, która go wessała. B.J. znalazł się w całkowitej ciemności. Jedyną rzeczą, którą mógł dostrzec, była jego własna ręka. Nagle usłyszał głos, przepełniony druzgocącym gniewem: Ci, którzy popełniają samobójstwo, trafiają donikąd[4]. Do chłopaka dotarła świadomość, że znalazł się w wieczności, poza czasem, i że pozostanie tu zawsze. Rozpoczęło się jego piekło. Od tej chwili zaczął doświadczać udręki.

Na krótka chwilę ujrzał salę szpitalną, i rozpaczających rodziców. Chciał im powiedzieć, że żałuje swego czynu, ale było to niemożliwe. Obraz zaczął się zacierać. Potem odezwał się głos „Nie otrzymasz drugiej szansy”. Głos powtórzył: „Nie otrzymasz drugiej szansy – ale nowy początek”. Jakkolwiek był to ten sam głos, który wcześniej brzmiał gniewnie, tym razem przepełniała go niewyobrażalna miłość.

B.J. wrócił do życia. Po długiej rehabilitacji jego stan zaczął się poprawiać.



[1] Historię Howarda Storma zaczerpnąłem z książki „Po drugiej stronie życia”, Wydawnictwo Jakub, Wrocław, 2009, s. 7-13. Jego relację można również obejrzeć na płycie DVD pt. „Do piekła i z powrotem”, dołączonej do tej książki.

[2] W swej relacji Storm pisze: „Bawili się mną (…) Trudno mi mówić o tym wszystkim, czego wtedy doświadczyłem i za wiele o tym nie powiem – to zbyt okropne” – tamże, s. 9.

[3] Historię B.J. McKelvie zaczerpnąłem z książki „Po drugiej stronie życia”, Wydawnictwo Jakub, Wrocław, 2009, s. 39-42.

[4] Tamże, s. 41.