JustPaste.it

Okradanie

Moralność ściągania z sieci

Moralność ściągania z sieci

 

Artyści, którzy zajmują się wydawaniem płyt, w rzeczywistości zarabiają na nich bardzo mało, jeżeli patrzy się na ogólny zysk. Najwięcej przypada dystrybutorom, producentom, wytwórniom płytowym, etc. Jednak pytanie o moralność ściągania z netu nie jest wcale pytaniem głupim.

Artur Gadowski z zespołu IRA, powiedział, że może się zgodzić na darmowe ściąganie muzyki pod warunkiem, że szewc też będzie udostępniał swoje buty za darmo i piekarnie zatrudnione będą darmowym rozdawaniem chleba. To zrozumiałe, każdy chce mieć wynagrodzenie za swoją pracę.

Rozmawiałem kiedyś z jednym chłopakiem, bardzo wierzący człowiek, praktykujący, uznaje zasysanie z sieci za grzech. Ja to właściwie odpalam muzykę tylko na Youtube, albo wchodzę na Wrzutę. Ale na dysk nie ściągam.

Tylko mało kto wie, że jeżeli ściąganie np. uTorrentem (czyli branie za free towaru, za który normalnie się płaci) jest niemoralne, to tak samo niemoralne jest słuchanie piosenek na portalach typu Youtube, czy Wrzuta. Bez znaczenia, czy odtwarzam to z jakiejś strony, czy bezpośrednio z dysku, bo efekt jest zawsze taki sam: słucham piosenki, za którą nie zapłaciłem.

Tak czy inaczej, OKRADAMY artystę. Tyle, że jest to akt desperacji usprawiedliwiony zbyt wysoką ceną towaru. W tej sytuacji wypadałoby znaleźć kompromis. Mnie się wydaje, że ściąganie płyt jest jak najbardziej OK, pod warunkiem, że artysta też będzie coś z tego mieć. Dlatego pobierając dyskografię jakiegoś wykonawcy, należy chociaż jeden z tych albumów kupić w sklepie, czy nawet pójść na koncert.