JustPaste.it

Hipokryzja Tartuffe’a

Spośród wielu wad Tartuffe’a – jednego z głównych bohaterów molierowskiej komedii pt. „Świętoszek”, na czoło wysuwa się hipokryzja. Słowo to wywodzi się z języka greckiego (hypokrisis) i oznacza udawanie. Hipokryzja jest więc pozorowaniem pewnych postaw, w celu osiągnięcia konkretnych korzyści.

Już ze wstępnego dialogu między Panią Pernelle – seniorką rodu, a członkami rodziny, można wywnioskować, iż Tartuffe nie jest odbierany jednoznacznie. Pernelle stwierdza, iż mężczyzna jest „zacnym człowiekiem, pełnym czci prawdziwej”, pokojówka Doryna uważa, iż „zapominając łatwo o swej nędzy/ Do roli pana domu ciśnie się czym prędzej”. Dostrzegamy więc rozbieżności w ocenach, wynikające zapewne z dwulicowości bohatera.

Obłuda Tartuffe’a uwidacznia się w jego dewocyjnym, nieszczerym podejściu do religii. Dowiadujemy się, iż mężczyzna często leży krzyżem przed ołtarzem, daje jałmużnę biednym, pości i umartwia się. Nietrudno jest zauważyć, iż czynności te, wykonywane są wyłącznie na pokaz. W V akcie dowiadujemy się, co tak naprawdę o moralności sądzi Świętoszek. Chcąc uwieść Elmirę, która zasłania się argumentem bożej kary, Tartuffe odpowiada:

„Zgorszenie świata – oto, co sumienie gniecie,
I wcale ten nie grzeszy, kto grzeszy w sekrecie.”

Wyznawane przez siebie zasady moralne dostosowuje do konkretnej sytuacji i uzależnia od aktualnych warunków. Tartuffe zmienia fronty, stronników. Dba jedynie o osiągnięcie jak największych korzyści. Widząc, iż pan domu – Orgon, jest gotów zaoferować mu rękę swojej córki oraz przepisać na niego majątek – za wszelką cenę stara się mu przypodobać. Gdy jednak prawda o jego obłudzie wychodzi na jaw, Tartuffe zmienia taktykę, stając się nagle gorącym zwolennikiem księcia, z którym musi sprzymierzyć się w walce z niegodziwym, w jego mniemaniu, Orgonem.

Także jego pruderyjność i cnotliwość pozostawiają wiele do życzenia. Tartuffe z przesadą dba o zachowanie skromności, każąc Dorynie zasłonić sobie chusteczką dekolt, kiedy z nim rozmawia. Nie ma jednak oporów przed składaniem pani domu niedwuznacznych propozycji. Próbuje tłumaczyć się, iż to anielskie wdzięki Elmiry, skłaniają go do gorących uczuć, nie wspominając nawet o fakcie, iż jego czyny są próbą odebrania żony swojemu chlebodawcy:

„Miłość, co do wieczystych piękności nas wabi,
Nie znaczy, byśmy ziemskie odczuwali słabiej,
I łatwo w piersiach naszych pragnienie się budzi
Cudnych dzieł, które niebo stworzyło dla ludzi”.

Świętoszek ukrywa cały czas swoje prawdziwe oblicze pod płaszczykiem pokory i łagodności. Kiedy Damis oskarża go o flirtowanie z Elmirą, ten w przesadny, niemal groteskowy sposób kaja się, sugerując, iż jest w stanie wziąć winę na siebie, choć niczego złego nie popełnił. Orgon, na którym słowa te miały wywrzeć wrażenie, oczywiście daje złapać się w pułapkę. Skutkiem czego jest wyrzucenie z domu swojego syna, a także podniesienie do rangi jedynego spadkobiercy – fałszywego Tartuffe’a.

Hipokryzja Tartuffe’a widoczna jest chyba najsilniej w jego podejściu do spraw wiążących się z religią. Udaje on pobożnego, o nieposzlakowanym życiu moralnym człowieka, i tą ułudą przekonuje do siebie panią Pernelle i jej syna, Orgona. Z dużą wprawą manipuluje poszczególnymi osobami, by nie wyszła na jaw jego prawdziwa natura.

Jednak koniec końców, maska Świętoszka spada. Molier uczy nas więc, iż fałszywe postępowanie prędzej, czy później zostanie napiętnowane.

 

Źródło: http://eszkola.pl/czytaj/hipokryzja-tartuffe/40806