JustPaste.it

Autobus czerwony

e0a1975ddfda81e6d2500f34fc494027.jpg

 

O tym, jak młodzież potrafi być uczynna. Opowiastka rodem z polskiej rzeczywistości. Bajka dla (nie)grzecznych dzieci. 


Wanda wsiadła z ulgą do autobusu. Ziąb na dworze dał się jej zdrowo we znaki. Trzęsła się nieboraczka jak osika. Jej skromna, nauczycielska emerytura, nie pozwalała na kosztowniejsze zakupy. Musiała zadowolić się wyświechtanym, ortalionowym płaszczykiem, koloru zgniłej zieleni. 
Wewnątrz panował niezdrowy zaduch oparów podrobionych perfum Chanel o5. Wanda chłonęła to paskudztwo wszystkimi porami skóry bez oporów. Wyszmirowana lalunia w różowej, przyciasnej kurteczce, wirowała wokół srebrnej rury, szczebiocząc do telefonu. 

- Nooo, a co żeś Ty myślała!
-....................
- Noo, a co...
-....................
- Ja se kurna nie dam! 
-....................
- Właśnie tak mu powiedziałam.
-....................
- No, naraaa.
Klap, telefon został zamknęty wprawnym ruchem dłoni zaopatrzonej w perłowe tipsy.

Wanda zapatrzyła się na to różowe cudo, kurczowo trzymając się zielonego kasownika.
Na śmierć zapomniała o skasowaniu biletu, gdy usłyszała tubalny głos:
- Biiillleciki do kontroli, biiiillleciki!
- Zapomniałam skasować - szepnęła Wanda, kuląc się na myśl o czekających ją wydatkach.
- No nieee! Paweł patrz! - tęższy z kanarów szarpał towarzysza za ramię, wskazując ruchem głowy starszą panią przy kasowniku.
- Pani profesoooor! - ryknął tenże młody mężczyzna, przeciskając się przez tłum pasażerów w kierunku kobieciny. 
- Robuś? - zdziwiła się Wanda. - Co tutaj robisz?!
- Pracuję! - wykrzyknął Robuś. - A to Paweł z IIIc, pamięta pani?
- Naturalnie - uśmiechnęła się Wanda. - Z was to prawdziwe papużki nierozłączki były. 
- Dzień dobry pani! - Paweł wykazał się kulturą i buchnął Wandę w manieket. 
- Spadać gnojki! - wrzasnął Robuś, usuwając siłą dwóch wyrostków z pobliskiego siedzenia. - Miejsce dla pani profesor! - dodał, usadzając Wandę przy oknie. 

I tak Wanda została doeskortowana do pobliskiego warzywniaka i odeskortowana z powrotem, aż pod drzwi odrapanej, powojennej kamieniczki.
- I niech mi ktoś powie, że dzisiejsza młodzież jest rozwydrzona i nie szanuje starszych - rozważała Wanda, sadowiąc się w ulubionym fotelu i przygotowując się na spotkanie z rodziną Lubiczów.