JustPaste.it

Wyciek - historia od Kabulu do Smoleńska

Filmu „Fahrenheit 9.11” pokazał, że istnieją informacje, niestrzeżone wystarczająco dobrze. Jak to się dzieje, że o przebiegu pewnych wydarzeń dowiadujemy się dzięki wyciekom?

Filmu „Fahrenheit 9.11” pokazał, że istnieją informacje, niestrzeżone wystarczająco dobrze. Jak to się dzieje, że o przebiegu pewnych wydarzeń dowiadujemy się dzięki wyciekom?

 

Technologia Web 2.0 contra NATO

98ebb9793885860326443d0a9e06f9b2.jpgW lipcu br. witryna WikiLeaks stała się sławna na całym świecie. Wyciekły tam bowiem tajne informacje o operacji wojskowej sił sprzymierzonych w Afganistanie. Dzienniki "New York Times" i "The Guardian" oraz tygodnik "Der Spiegel" podjęły temat i na swoich stronach internetowych dokonały dokładnej analizy dokumentów. Wynikało z nich jasno, że siły koalicji antyterrorystycznej nie radzą sobie w Afganistanie. Wojna toczy się niezgodnie z przyjętą strategią a wojska koalicji ponoszą porażkę za porażką. Wyciek pokazał, że informacje nie są wystarczająco dobrze strzeżone. Przede wszystkim jednak postawił pytanie, dlaczego kontynuujemy wojnę przegraną i demokratyczne rządy prezentują propagandę afgańskiego sukcesu? Więcej informacji.

Ostatni ryk z płuc agentury...

Polska opinia publiczna po 1989 roku była wstrząsana drobnymi przeciekami na temat tajnych współpracowników i agentów przez całe minione 30 lat. Głównym bohaterem ostatniego słynnego przecieku medialnego był znany prawicowy publicysta Bronisław Wildstein.  W proteście przeciwko zahamowaniu lustracji polskich elit politycznych i dekomunizacji przestrzeni publicznej wyniósł z czytelni Instytutu Pamięci Narodowej listę, która w mediach zaczęła krążyć jako lista Wildsteina. Pojawiły się na niej nazwiska domniemanych agentów i tajnych współpracowników aparatu bezpieczeństwa PRL. Jednak potem dokładna analiza wskazała, że na liście znajdują się wszyscy zarejestrowani przez urzędników SB i UB do 1989 roku, a nie tylko agenci i tajni współpracownicy, jak sądzono na początku. Do dziś pozostaje tajemnicą, jak Wildstein wszedł w posiadanie listy. Dokładne śledztwo nie wskazało winnych wycieku tych informacji. Więcej informacji.

Zemsta byłego pracownika…

Jednak wycieki to nie tylko polityka. Ostatnio do internetu przedostały się informacje europejskiego giganta reklamowego Eniro. Jeden z pracowników polskiego przedstawicielstwa umieścił dokumenty ewaluacyjne i opisał wewnętrzną procedurę oceny pracy. Zawierają one informacje o skomplikowanym systemie klasyfikacji pracowników i wysokich wymaganiach, jakie firma stawia wobec kandydatów odbywających okres próbny. Na dokumentach widoczne są oznaczenia o ich tajności i poufności. Firma do tej pory nie zajęła oficjalnego stanowiska, natomiast Internet, czyli byli i obecni pracownicy - podchwycili temat. Niektórzy spekulują, że wydarzenia te należy łączyć z działaniami konkurencji. Inni uważają, że może to być zemsta byłego pracownika. Ta teoria staje się prawdopodobna, jeżeli dostrzeżemy, że w Stanach Zjednoczonych zdarza się, że byli pracownicy opłacani przez konkurencję niezwykle często w ten sposób żegnają się z dotychczasowym pracodawcą. Jednak u nas to nowość. Więcej w dokumentach.

Zbrodnia smoleńska?

Najbardziej dotkliwe dla polskich elit politycznych są wycieki ze śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. W jednym z ostatnich wydaniu „Gazeta Polska” pokazuje skany dokumentów, które polscy prokuratorzy podpisali z rosyjskimi w nocy z 10 na 11 kwietnia 2010 roku. Zadać sobie można pytanie, po co ten pośpiech. Dziś z perspektywy półrocza pytań jest więcej. Podobnie rzecz wygląda z informacjami o tym, że niektóre z ofiar miały na terenie Rosji włączone telefony. Czasem źródłem wycieku jest ktoś z BOR, ABW, a czasem z prokuratury wojskowej. Czasem w wywiadzie nieopatrznie powie coś płk Edmund Klich. Tylko czy przybliża nas to do prawdy. Więcej informacji.

Kto za to odpowiada?

Idc5bf40f676b0cf4499c87d96bfe36d6.jpgnformacje, które wyciekają pozwalają społeczeństwu poznać prawdę o rzeczywistości, inną niż ta oficjalnie prezentowana. Jednak nie oznacza, to, że osoby, które informację na dany temat przemyciły mogą spać spokojnie. Bronisław Wildstein po upublicznieniu sławnej listy zawierającej nazwiska zarejestrowanych przez SB i UB obywateli musiał pożegnać się z pracą w „Rzeczpospolitej”. Tymczasem tydzień temu gruchnęła informacja, że podobny los spotka go w stosunku do obecnego pracodawcy TVP. Pytanie czy zdjęcie „Misji specjalnej” z anteny TVP, której redaktorzy wyemitowali dwa kontrowersyjne filmy o śledztwie smoleńskim, jak również programu Wildsteina, w którym od początku krytykował rosyjskie śledztwo nie są próbą zamknięcia ust ludziom, którzy potrafią dotrzeć do tajnych informacji. Więcej informacji.
Ostatnio opisywana strona WikiLeaks opublikowała kolejne dokumenty tym razem dotyczące wojny w Iraku. Krytyka  ze strony rządu amerykańskiego i brytyjskich władz, oraz zablokowanie strony są dowodem, że ludzie wyjawiający tajne materiały są szczególnie narażeni na krytykę, a nawet muszą troszczyć się o swoje własne bezpieczeństwo.

A kto zyskuje?

Dzięki wyciekom możemy poznać informacje, które zwykle są dla nas niedostępne. Uchylają rąbka tajemnicy na temat funkcjonowania największych firm, instytucji życia publicznego i urzędów centralnych. Dzięki ludziom, którzy czasami miesiącami planują działania na granicy prawa mamy dostęp do informacji o funkcjonowaniu gigantów w biznesie, polityce, czy sporcie. Ukrywana wiedza staje się dostępna dla wszystkich. Paradoksalnie w obliczu coraz większej tajności, gdy strzeże się coraz więcej za pośrednictwem coraz bardziej wyrafinowanych narzędzi, wycieki będą coraz częstsze.. Z raportu IDC i PricewaterhouseCoopers wynika, że „wycieki poufnych informacji stanowią już jedną trzecią wszystkich zagrożeń, jakie mogą podkopać bezpieczeństwo firmy" (więcej informacji). Pytanie tylko kto będzie następny, czyje dokumenty pojawią się w internecie i wywołają burze. A może po prostu powinniśmy przestać na siłę ukrywać niewygodne informacje.