JustPaste.it

Nie zaglądaj sąsiadom do łóżek!

A może taka zasada ucięłaby spory wokół mniejszości seksualnych? Jednocześnie nie jest za ostentacyjnym obnoszeniem się z seksualnością, co może jest jakimś komprosmisem na dziś?

A może taka zasada ucięłaby spory wokół mniejszości seksualnych? Jednocześnie nie jest za ostentacyjnym obnoszeniem się z seksualnością, co może jest jakimś komprosmisem na dziś?

 

Jestem prawie pewien, że pierwsza plotka w historii była o zyciu seksualnym sąsiadów. Już nie tylko brukowce pełne sa mniej lub bardziej wyssanych z palca sensacji na ten temat z życia celebrytów. Prawdziwym rarytasem dla mediów jest jeśli jakiś celebryta ujawni, że jest homoseksualistą lub  co gorsza znajdzie się w zasięgu podejrzeń o takie skłonności. Oczywiście podobnie jest w zasięgu mikrospołeczności.

Czasem się zastanawiam po co nam ta "wiedza"? Może lepiej by się żyło bez tego wszystkiego? Może piosenki Eltona Johna czy Ricky Martina brzmiały by sympatyczniej albo nie mniej sympatycznie? A sąsiadów z osiedla pozdrawialibyśmy bardziej roześmianą gębą? Pamiętam z wczesnego dzieciństwa jak w ogóle nie dostrzegałem tego aspektu życia i wydaje mi się że to było całkiem dobre.

Wiem, że tym postulatem mogę się narazić również mniejszościom seksualnym, które ostanio wzięły się nawet za ujawnianie tych, którzy jeszcze oficjanie nie obnoszą się z metką gejów czy lesbijek. Nie zamierzam przewracać świata do góry nogami, ale wydaje mi się , że droga do budowy tolerancyjnego społeczeństwa wiedzie właśnie przez umiar zarówno w obnoszeniu się jak przede wszystkim w domyślaniu się. Mnie oczywiście nie przeszkadza, że ktos oficjalnie przyznaje się do jakiejś mniejszości, ale pomaga, że staram się nie domyślać co i z kim robi w łóżku.

Rozmyślania te piszę zszokowany powodzeniem artykułu, w którym piętnuje się już nie tylko mniejszości seksualne, ale nawet "singlostwo". Uzasadnieniem ma być m.in. to, że te osoby nie ponoszą kosztów posiadania dzieci. Ja bym tam swoich dzieci na pieniądze nie zamienił, ale widać jestem wyjątkiem. Wiem też jak stresujące jest bycie singlem, który poszukuje "swojej połówki" i jeśli ktoś jest sam, bo mu się nie udało to ja go karać dodatkowo nie zamierzam. A jeśli to był wybór to też nie mam pretensji i w ogóle nie moja sprawa.