JustPaste.it

Stężone człowieczeństwo

Recenzja filmu: Bad Girls. Cela 77

Recenzja filmu: Bad Girls. Cela 77

 

Stężone człowieczeństwo - tak Janusz Mrozowski, reżyser filmu Bad Girls.Cela 77 określa uczucie, jakie odczuwa wchodząc za mury więzień. Autor od lat zajmuje się problemem więziennictwa, starając się zrozumieć świat z perspektywy osadzonych. Po dokumencie Bad Boys. Cela 425 ukazującym męski świat za kratami, nadeszła pora na film o kobietach odbywających karę w zakładzie w Lublińcu.

Formuła dokumentu oddaje kamerę na wyłączność osadzonym - nie pada tu ani słowo komentarza. Więźniarki językiem pełnym wulgaryzmów toczą rozmowy o sprawach je interesujących - komentują rzeczywistość za murami, opowiadają o życiu prywatnym, zwierzają się z tematów intymnych. Nie żałują sobie mocnych słów, ale potrafią również przytulać i pocieszać.

Kamera znajduje się w celi bez przerwy, rejestruje przekrój całego dnia. Widzimy więc sprawy codzienne, picie kawy, skręcanie papierosów, kłótnię o materace i sprawy niecodzienne - interwencję pogotowia ratunkowego, fragment rozprawy sądowej o przedterminowe zwolnienie. Ciasnota celi kumuluje emocje. Dokument z całą siłą pozwala widzowi odczuć nagromadzone tu uczucia. Powoli zaczynamy wnikać w duszną atmosferę więzienia.

Jeśli tytuł i powyższy opis pozostawiają wrażenie, że film wydaje się dramatyczny i przeraźliwie smutny - jest ono całkowicie mylne. Dawno tak głośno i szczerze nie śmiałem się do wtóru całej sali kinowej po "pikantnych" zwierzeniach kobiet. Z nadzieją kibicowałem podczas rozstrzygania wniosku o przedterminowe zwolnienie. Bohaterki dają się lubić i z biegiem filmu nabierałem do nich coraz większej sympatii.


W filmie nie ma znanego z amerykańskich dokumentów sztucznego podkręcania atmosfery niebezpieczeństwa, zbliżeń na zwoje drutu kolczastego i opowieści o okrucieństwie bohaterów. Za oglądamy przygotowanie tortu imieninowego i dowiadujemy się, ile kosztowały majtki na targu w Lublińcu.

Dokument zdobywa serca szczerością bohaterek i autentycznością scen. Pod koniec filmu w osadzonych nie widzimy już recydywistek, lecz kobiety zagubione w życiu, nie poddające się, lecz walczące o swoją przyszłość.

Januszowi Mrozowskiemu w pełni udało się zrealizować cel, jaki przyświecał mu podczas kręcenia dokumentu - pokazać człowieka za kratami. Nie przestępcę, którego łatwo nam jednoznacznie osądzić, lecz człowieka z potrzebami, marzeniami, nadzieją. Błądzącego, lecz nie gorszego od nas. Reżyser nie moralizuje ani nie ocenia - przedstawia świat więzienia taki, jaki jest. Przyjrzyjmy się mu - naprawdę warto.

 

Źródło: http://przekaznegatywny.blog.onet.pl/

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne