Wbrew frazie tytułowej popularnej biografii autorstwa Marii Szypowskiej Konopnicka jest znana. Wprawdzie najczęściej pokutuje jej stereotypowy obraz, ale należy do pisarzy, o jakich się nie zapomina.
Przyjaciółka Marii Konopnickiej, Eliza Orzeszkowa napisała w jednym z listów do swej młodszej siostry Heleny: „Dla nas, ptaków, przelatujących w dzień zimowy i mroźny, zachowaj wspomnienie dobre”. W popowstaniowej epoce wiele było ptaków czynnych, oddanych życiu zbiorowemu, imponująco reagujących na bolączki społeczne i narodowe. Wśród tej zacnej formacji pisarzy znalazły się obie – Maria Konopnicka i Eliza Orzeszkowa – wyróżnione przez talent i odwagę myśli - obie odeszły w tym samym roku: w maju i w październiku, sto lat temu. Mija wiek, a więc pojawia się czas, by głębiej zrozumieć zasługi tego pokolenia i ocenić jego zasadniczą wartość.
Współczesna doba daleka jest od zanurzania się w przeszłość, by szukać w niej zastygłych pod blichtrem codzienności myśli i celów. Hierarchia wartości charakterystyczna dla wieku XIX powraca już najczęściej tylko jako przedmiot rozważań w wypracowaniach szkolnych. Bywa jednak, że wydobywa się z archiwum domowego utwory powstałe przed przeszło wiekiem i ulega ich czarowi. Wówczas odgrzebuje się też pozornie przebrzmiałe sprawy. Znajduje się impulsy do działania.
Na uwagę zasługuje poczucie wspólnej misji w pozytywistycznych twórcach. Choć różnili się w poglądach, rywalizowali o „rząd dusz” nad czytelnikiem, to mieli świadomość konieczności współdziałania w kwestiach najważniejszych. Łączył ich też szacunek do wybitnych poetów romantycznych. Ich twórczość wypływała ze wspólnego źródła – poezji Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego. Po nich odziedziczyli pojmowanie roli twórcy jako wieszcza – duchowego rzecznika narodu.
Jednym z przejawów przyjaźni Konopnickiej z innymi twórcami jest jej relacja z Henrykiem Sienkiewiczem. Konopnicka była wielbicielką jego „Trylogii” i zdawała sobie sprawę, jak wielką rolę ona odgrywa w narodzie, w którym wygasły uczucia obywatelskiej powinności. Oboje występowali publicznie w obronie wartości patriotycznych. Najbardziej znanym – szczególnie we Wrześni – jest sprzeciw wobec szykanowania polskich dzieci. Wystąpień na rzecz pokrzywdzonych było więcej: o prawa kobiet, przeciw antysemityzmowi, represjom władz pruskich nie tylko wobec strajkujących dzieci.
Wyczulona na najmniejszy przejaw krzywdy ludzkiej, a zarazem na najbardziej dramatyczne sprawy narodowe spotykała się także z uznaniem współczesnych. Henryk Sienkiewicz stwierdzał: „W jej poezji tkwi dusza chłopa i bije chłopskie serce, a wobec artystycznej doskonałości tych sielskich ech otrzymuje się takie wrażenie, jakby ktoś grał na wysokim szczycie Parnasu”. Wrażenie takie rodzą także utwory o innej tematyce niż kwestie ludowe.
Maria Konopnicka ofiarowała 12-letniej córce Sienkiewicza, Jadwidze – „boskiej Dzini” dwa wierszyki „Dzini Sienkiewiczównie ku wspomnieniu”. Wybrane frazy jednego z nich zadedykować można współczesnym nastolatkom:
„Nieśże swe loty wprost w słońce przez życie,
A gdy dzień zniży pochodnię w błękicie,
Świeć nad nim gwiazdą”.
(Drezno, 4 VI 1895 r.)
Twórczość pisarki, o czym zapewne wie niewielu, budziła kontrowersje. Znalazły one swój wyraz po śmierci, kiedy dostojnicy Kościoła odmówili tak udziału w ceremonii pogrzebowej, jak i przeniesienia trumny do sanktuarium narodowych wieszczy do Krakowa. Pozostała na Łyczakowie, a jej mogiłę do dziś otaczają świeże kwiaty i ogrom zniczy.
Do budzących krytykę utworów należały między innymi obrazki dramatyczne „Z przeszłości”, w jakich przypomniała postacie prześladowane za wolną myśl, poświęcenie nauce: Hypatię, Versaliusa, Galileusza, ukazała zaślepiony, manipulowany tłum, który zwraca się przeciwko tym mędrcom. Nie były to utwory antyreligijne, zwracały się przeciw wynaturzonej formie, jaką może przybrać ideologia, także religia – przeciw fanatyzmowi.
Jest Konopnicka poetką aktualną, o ponadczasowym wydźwięku patriotycznych, społecznych i narodowych wartości. Jednak jest też jej oblicze nieoczekiwane, które już Jarosław Iwaszkiewicz uznawał za niedocenione. Wskazywał, że „pod powłoką spokojnej, szlachetnej poezji, pod powierzchnią tej znakomitej obiektywnej prozy [...] – kryje się u Konopnickiej jakieś zatrważające morze namiętności, lęku i psychicznego niepokoju”. Mimo tego, czyli wewnętrznych rozdarć, związanych z „widmem rodzinnych nieszczęść i mieszczańskich przesądów” - zdaniem dwudziestowiecznego pisarza – szkoda, że późniejszy wiek „takich kobiecych postaci nie rodzi”.
Pisarka zmarła 8 października 1910 roku we Lwowie. Moment śmierci zajął uwagę powszechną – stał się dla znawców znakiem końca określonego typu poezji polskiej – aspirującej na wzór romantyczny do odgrywania kapłańskiej roli. Katastroficzne dzieje wojenne wydobyły jednak trwałą moc tej poezji z jej refleksjami historycznymi i patriotycznymi apelami. „Rota” była pieśnią towarzyszącą Polakom w czasie wojen, okupacji, powstań i tworzenia nowej rzeczywistości. Konopnicka nie była tylko autorką „Roty”...
W liście do Elizy Orzeszkowej Maria zapisała: „Może milczałybyśmy obie, słuchając, jak przechodzi – nie! – jak cwałuje czas, nagląc opóźnione sprawy świata do biegu, do biegu... Dalej! Dalej! Wszystko musi stanąć u mety w jakiejś wyrocznej godzinie” (Bad-Nauheim, 13 V 1905 r.). Nie sposób nie wyrazić wdzięczności pisarkom za to, że nie milczały. Można też uznać, że mimo osiągnięcia przez nie końca żywota przed wiekiem, ich bieg, a więc i bieg Konopnickiej nie ustał.
Tekst: Adrianna Adamek-Świechowska