JustPaste.it

Panie, to ma być kiełbasa?!

Każdy Polak myśli, że jest mistrzem sprytu i cwaniactwa – do czasu, aż po powrocie z zakupów do domu nie przekona się, że okazał się totalnym naiwniakiem.

Każdy Polak myśli, że jest mistrzem sprytu i cwaniactwa – do czasu, aż po powrocie z zakupów do domu nie przekona się, że okazał się totalnym naiwniakiem.

 

Ostatnio jedząc śniadanie uzmysłowiłem sobie, że te same produkty, które leżą na moim talerzu, kiedyś smakowały zupełnie inaczej. Pamiętam jeszcze jak moja babcia przynosiła mi mleko prosto od krowy. Smakowało naprawdę jak mleko. Zatem, czym jest to, co pijam codziennie rano? Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć, ale raczej mało ma wspólnego z mlekiem "autorstwa krowy".

U cioci na imieninach

Moja ciocia, która zwykle na imieniny przygotowuje mnóstwo dań, w tym roku postąpiła zgodnie z tą tradycją. Oczywiście jedzenia co niemiara, jednak ważniejsze były dyskusje o nim. Na tapetę trafiła kiełbasa. Wujek zacytował fragment artykułu jednej z gazet, gdzie ponoć pisali, że w kiełbasie z dzika, samego dzika było jedynie 2%... Cóż, po wizycie u cioci przejrzałem Internet i odkryłem, że takie praktyki to standard.

Nie szukając daleko, za przykład mogą nam posłużyć parówki, które z mięsem mają niewiele wspólnego – no chyba, że pamięć o ich poprzedniczkach. Podobnie jest w przypadku innych wędlin - a zwłaszcza tych zrobionych "z biedronki lub żabki", które czasem smakują jakby były z całego stada biedronek czy żabek. Bardzo ciekawie wyglądają w tej kwestii regulacje prawne. Jeżeli na "oryginalnej kiełbasie z dzika" będzie informacja wskazująca, że chociaż mięso z dzika stanowi jedynie 2 proc., to wówczas producent nie będzie ścigany.

Masło maślane, ale nie do końca...

Rano wstaję, gotuję mleko, kroję chleb i smaruję go masłem… Nagle dopada mnie refleksja – to masło, to już nie to samo masło, po które kiedyś stało się w kolejkach do SuperSamu. Jak podają wyniki kontroli, aż 53 proc. masła sprzedawanego na polskim rynku jest fałszowane przez dodawanie do niego tłuszczu roślinnego. To nie jedyny problem w "maślanym interesie".

Często stosowaną przez producentów techniką jest downsizing (cena danego produktu pozostaje na tym samym poziomie, jednak zmniejszona zostaje wielkość oraz waga produktu). Bardzo sprytne.

Odchudzanie produktów

Jedna z czołowych firm produkujących wyroby czekoladowe reklamowała ptasie mleczko, które umożliwia ludziom fruwanie. A i owszem, reklama nie kłamie - ni stąd, ni zowąd nagle w przestrzeń wyfrunęło z opakowania Ptasiego Mleczka 30 g z 450 g. Szkoda tylko, że cena produktu mniejszego i lżejszego nie spadła proporcjonalnie zmiany wagi opakowania.

Identycznie zadziałał największy dyskont spożywczy, który zastosował "odchudzanie" swojej coli, produkując butelkę o pojemności 1,75 l – dla porównania, standardowa ma 2 l. Przez to osoby, które chciały oszczędzić nie chcąc dać zarobić amerykańskiemu gigantowi, paradoksalnie nie zyskały nic. Mają mniej napoju i dyskomfort, że zostali nabici... w butelkę.

Budujemy nowy dom...

Myli się ten, kto myśli, że problem dotyczy wyłącznie branży spożywczej. Ostatnio rozmawiałem ze znajomym, który prowadzi własną firmę budowlaną. Podzielił się ze mną ciekawymi odkryciami, dotyczącymi małych białych kulek, czyli najpopularniejszego materiału izolacyjnego jakim jest styropian.

Według niego większość dostępnych na rynku styropianów nie spełnia deklarowanych na opakowaniu parametrów.

W tym popularnym materiale budowlanym jest po prostu mniej surowca, czyli tak jakby było mniej cukru w cukrze, czy ziemniaków w plackach ziemniaczanych. Najgorsze jest to, że my, jako klienci nie jesteśmy w stanie "gołym okiem" sprawdzić jakości styropianu. W przypadku kiełbasy, czy mleka możemy liczyć na smak lub węch, ale w przypadku styropianu jesteśmy bezradni (przecież nic mi nie da, że zjem styropian).

Znajomy dociskany przeze mnie stwierdził, że jedyną szansą by nie kupić wybrakowanego styropianu jest wybór markowych materiałów.

Żeby było ciekawiej, dom ocieplony takim pseudo-styropianem wcale nie jest ocieplony. Wręcz przeciwnie, traci on ciepło... Na naszym osiedlu dwa tygodnie temu odpadł kawałek ocieplonej ściany. A ja mam wrażenie, że to lipcowy remont i ocieplanie bloku byle czym i byle jak. Po informacjach, że pracujący przy budowie autostrady A4 najpierw dolomit rozsypywali, a nocą wywozili - nie wiem, czy mogę ufać budowlańcom.

Zakupy z głową

Niestety robiąc zakupy coraz częściej mam świadomość, że mogę zostać oszukany przez nieuczciwych producentów. Dlatego staram się wybierać produkty sprawdzone, polecane przez znajomych i… te markowe. Jeśli planuję szczególny zakup, wymagający większych nakładów finansowych i który służyć mi będzie przez wiele lat (np. droga cyfrówka, czy materiały budowlane), to szukam informacji na temat produktów w prasie specjalistycznej. Sprawdzam rekomendacje profesjonalistów.

Może łudzę się, że po prostu niektórym nie opłaca się oszukiwać klientów. W razie wpadki mogliby przecież stracić pieniądze zainwestowane w reklamę i wizerunek. Tymczasem pozostaje mi mieć nadzieję, że za pięć lat nie kupię masła z 5 proc. masła, a mój dom nie rozleci się, kiedy mocniej zawieje wiatr.