JustPaste.it

Problem emerytalny.

Jak zapewnić przyszłym emerytom to, czego będą potrzebowali – żywność, prąd, dach nad głową, ubranie, opieka medyczna, itd. Tu narzuca się pomysł „to niech dziś przyszli emeryci zaczną gromadzić zapasy na starość” – ale tak się nie da. Nie da się odłożyć chleba do zjedzenia za 30 lat. Nie da się zgromadzić zapasu mięsa do zjedzenia za 30 lat, itd. Są towary, które można zgromadzić dziś na stare lata – mieszkanie, meble itp. i tak wielu emerytów ma – na emeryturze mieszkania czy mebli raczej się nie kupuje, korzysta się z tych zgromadzonych wcześniej. Ale większości towarów i usług zgromadzić się nie da.

 

Wynika z tego, że przyszli emeryci będą musieli potrzebne towary i usługi zdobywać „na bieżąco”. Należy więc przyjąć, że to czego potrzeba emeryci będą musieli kupić. Tu pojawiają się kluczowe pytania – skąd wezmą na to pieniądze i co za nie będą mogli kupić. Ważne jest też pytanie, czy obecny kształt systemu emerytalnego jest dobry.

 

I. Skąd emeryt weźmie pieniądze.

Generalnie istnieją tu dwa modele

1. młode pokolenie przekazuje część wypracowanych pieniędzy emerytom, np. poprzez budżet państwa.

2. emeryci korzystają z pieniędzy, jakie zgromadzili przez lata, gdy pracowali (zakładam, że pieniądze te są lokowane w sposób zapewniający przynajmniej pokrycie inflacji).

W praktyce występuje mieszanka modeli a) i b)

 

Model 1 jest prosty, ale ma dwie podstawowe wady:

a)      w miarę starzenia się społeczeństwa następuje coraz większe obciążenie ludzi młodych obowiązkiem łożenia na starych.

Tu trwa nieustanny wyścig pomiędzy starzeniem się społeczeństwa (czyli spadkiem procentowym osób pracujących) a wydajnością pracy. Można przedstawić prosty przykład (dla uproszczenia przyjmuję inflację 0%):

Rok 2010.

Średni zarobek to 3.000 zł po opodatkowaniu, na 1 emeryta przypada 2 pracujących. Z puli 6.000 zł trzeba utrzymać 2 pracujących i 1 emeryta, można to podzielić „emeryt – 1.000, pracujący po 2.500”.

Rok 2030, wersja 1

Średni zarobek to 3.000 zł po opodatkowaniu, na 1 emeryta przypada 1 pracujący. Z puli 3.000 trzeba utrzymać 1 pracującego i 1 emeryta, można to podzielić „emeryt – 1.000, pracujący po 2.000” albo „emeryt – 1.500, pracujący 1.500” albo „emeryt – 500, pracujący po 2.500”

Rok 2030, wersja 2

Średni zarobek to 5.000 zł po opodatkowaniu, na 1 emeryta przypada 1 pracujący. Czyli z puli 5.000 trzeba utrzymać 1 pracującego i 1 emeryta, można to podzielić „emeryt – 1.500, pracujący 3.500”.

 

Wersje 1 i 2 różnią się o kwestię wartości tego, co wypracuje osoba pracująca. Jak widać kluczowe jest, co rośnie szybciej – ceny czy wydajność pracy. Ponieważ założyłem inflację 0% to wersja 1 oznacza, że wydajność pracy nie rośnie, skutkiem jest albo znaczny spadek poziomu życia osoby pracującej albo spadek poziomu życia i emeryta i pracującego albo znaczny spadek poziomu życia emeryta. Wersja 2, zakładająca wzrost wydajności pracy, zapewnia wzrost poziomu życia i emerytowi i pracującemu, choć ten wzrost jest i dla emeryta i dla pracującego mniejszy niż wzrost wydajności pracy.

b)      politycy są coraz bardziej pazerni i obciążają podatników podatkami by zrealizować swoje zachcianki, więc coraz mniej z tego, co wypracują młodzi zostaje dla emerytów (i dla nich samych też).

 

Model 2 jest kuszący bo pozwala w przyszłości „odczepić się” od dochodów osoby pracującej (choć za cenę ograniczenia bieżącej konsumpcji osoby pracującej – nie może wydać wszystkiego, musi oszczędzać na emeryturę). Niestety ten model ma podstawową wadę – politycy mają straszną ochotę zabrać przyszłym emerytom ich oszczędności i zużyć te pieniądze na własne cele, konkretnie kupić sobie za nie posiadanie władzy – najłatwiej zdobyć władzę oferując ludziom „chleb i igrzyska” a „po nas choćby potop”.

 

W obu modelach najwięcej napsuć mogą politycy – i robią to.

 

II Przymus oszczędzania na emeryturę po reformie. Przymus OFE.

Reforma emerytalna polegała na wyborze modelu 2 opisanego powyżej. Wprowadziła w związku z tym przymus płacenia składek do OFE. I tu rodzą się dwa pytania:

1. Czy ludzi do oszczędzania na starość trzeba przymuszać ?

2. Czy dobrze się stało, że jedyną formą przymusowego oszczędzania jest OFE ?

 

Ad. 1. Odpowiedź musi być twierdząca. Gdyby nie ten przymus, wielu nie oszczędzałoby. A Polska to kraj cywilizowany i w XXI wieku nie można akceptować, by ludzie na środku ulicy zdychali z głodu, bo nic na starość nie odłożyli. Takimi ludźmi musiałaby się zająć opieka społeczna – a to kosztuje. Nie można więc dopuścić do tego, by obywatel wszystko „prześwistał” a potem wyciągał rękę po pomoc.

 

Ad. 2. Przymus oszczędzania wcale nie musi być realizowany w postaci OFE. Mogę sobie wyobrazić mechanizm, że ktoś woli zbierać pieniądze na lokatach bankowych. Założyłby sobie specjalne konto w banku – specjalne bo bez prawa wycofania pieniędzy, czyli przymus oszczędzania – podał by je pracodawcy i tam by szły składki emerytalne. Albo założyłby sobie konto maklerskie i kupowałby obligacje rządowe – znowu bez prawa wycofania pieniędzy - dom maklerski automatycznie by mu za kończące się obligacje kupował następne. Oba podane przykłady mają walor przymusu a są o wiele tańsze od OFE – bank w ogóle prowizji by nie brał a dom maklerski za obligacje bierze prowizje na poziomie 0,2% od transakcji.

Moim zdaniem to, że OFE mają monopol na II filar jest decyzją podjętą świadomie (nie wierzę, by twórcy tej reformy nie wpadli na to co napisałem w poprzednim akapicie), poprzez ten monopol sporo ludzi nieźle się dorobiło – i nie mam tu na myśli akwizytorów tylko zarządzających i właścicieli OFE.

 

Konkluzja jesz niestety smutna – w praktyce obecnie gromadzone są pieniądze w OFE kosztem bieżącej konsumpcji, ale te pieniądze zostaną wkrótce ukradzione przez polityków. Mamy więc połączone wady obu modeli opisanych wyżej – ograniczana jest bieżąca konsumpcja a i tak w przyszłości utrzymaniem emerytów będą obciążeni ludzie pracujący. Jedyną szansę na przyzwoite życie na starość mają ci z obecnie pracujących, którzy zdołają sami zgromadzić odpowiednie środki. Nie jest to łatwe przy tak wysokich podatkach a trzeba też oddać część zarobków do ZUS i OFE wiedząc, że niewiele się z tego będzie miało w przyszłości. Więc trzeba mieć duże dochody by jeszcze po takich stratach coś zaoszczędzić.