JustPaste.it

Notatka osobista #99

Jest świadomość i jej brak. Jest niewolnik i jego Pan. Jest.. co to jest? No i Ty też tam jesteś.

Jest świadomość i jej brak. Jest niewolnik i jego Pan. Jest.. co to jest? No i Ty też tam jesteś.

 

Najpierw postanowił ograniczyć siłę swojej woli, oddać się swojemu ego, zatracić swoją boskość i doskonałość w marności i iluzji, potem był już tylko płacz, jedynie rozpacz, reszta jest milczeniem. Ciągle zagubiony, ciągle daleko od prawdziwego siebie. Uzależniony od nazywania, od terminowania. Oddzielony i samotny.
Kogo obchodzi czy bóg istnieje, co za różnica jak nazywa się Twój kraj, czy jesz ryż czy chleb, czy masz oczy skośne czy proste, jak nazywa się Twój kolor skóry i czy jest podobny do innych czy nie. Kogo obchodzi polityka, zgraja błaznów i kłamców, kompletnie bezradnie przyklejonych do chwilowej tożsamości. Co za różnica kto jest prezydentem? Premierem?
Nie wiesz jakim jesteś pyłkiem, mgnieniem oka wobec tego czym jest wszechświat. Wszystko co Cię obchodzi to elementy Twojego mikroskopijnego świata, kompletnie niedostrzegalnego z perspektywy tego co istnieje, z powodu swojej nieistotności.

Boisz się że znikniesz, że Ciebie nie będzie. Jesteś niewolnikiem, ale nie służysz żadnym tajnym bractwom, żadnym sekretnym (ani jawnym) monarchom, nie służysz swoim rodzicom, nie służysz szefowi w pracy, nie służysz swoim nauczycielom ani przyjaciołom.

Twoim panem jest Twoja tożsamość. Oddajesz jej się w pełni. Możesz sprzeciwić się każdemu, możesz uwolnić się ze wszystkiego, ale naprawdę boisz się tylko utraty tożsamości. To jest jedyny krok, na który się nie odważysz, to jest jedyny krok na który jesteś zbyt słaby, zbyt marny.
Jesteś taki uśpiony i nieświadomy. Możesz mieć piękne samochody, doskonałego partnera życiowego, możesz zwiedzać najpiękniejsze miejsca na tej malutkiej planecie, możesz posiadać wszystko, inni mogą Ci służyć, możesz nigdy już nic nie robić, ale nawet tych wszystkich rzeczy razem zebranych nie można porównać do jednej sekundy czucia bicia własnego serca, do jednego prawdziwego, żywego oddechu, tego, którego nigdy nie poczujesz, bo jesteś niewolnikiem, sługą pana, którego nie możesz dostrzec, który istnieje w Tobie bez Twojej wiedzy, który przekonał Cię, że jesteś nim.
Bycie naprawdę żywym, wyzwolonym, bycie jednością z wszechświatem, to jest to, czego nie odda żadne słowo. To jest uczucie, które sprawia, że malarz podrze płótno i rozpłacze się, bo nie może go namalować, wiedząc że nie może się nim podzielić, bo inni niewolnicy nie potrafią tego dostrzec.

Tego nikt nie może Ci dać, tego nie możesz zdobyć ciężką pracą, nie pomoże żadne błogosławieństwo, mądrości, o której mówię nie da się zapisać w żadnej książce, nie da się nawet przekazać za pomocą słów. Prawda jest tak śliska, że żadne słowo jej nie uchwyci. Cała fałszywa cywilizacja jest oparta o słowo. Wszędzie jest prawo, macie tyle słowników, że kulturyści mogliby nimi ćwiczyć swoje mięśnie, słowniki tylko do tego się nie nadają.

Też jestem bezsilny, mogę mówić w nieskończoność, i tak niczego Ci nie wpoję, Ty i tak niczego nie zrozumiesz niewolniku. Niczego nie zrozumiesz dopóki nie znikniesz, dopóki nie rozpłyniesz się w nicości, niczego nie zobaczysz, niczego nie poczujesz. Jesteś jak żywe zwłoki, Twoja biochemia śmierdzi, obrzydliwa wariacjo ewolucji, dojrzej do tego co jest, spójrz w gwiazdy zamiast w swoje nic nie warte podręczniki, które zaraz zmienią się w proszek.

Koniec notatki.