JustPaste.it

Halo! Gdzie podziało się moje własne JA!?

... czyli o tym jak łatwo się zagubić.

... czyli o tym jak łatwo się zagubić.

 

Fałszywe poczucie przynależności do grupy. A spoiwo? Alkohol, narkotyki. Wydaje się być tak pięknie, masz przyjaciół, na których pozornie możesz liczyć. W jakich sytuacjach? Z perspektywy czasu wiadomo, że w typu „idziemy na piwo? Palimy blanta?”.  Taa, wtedy zdecydowanie można na nich polegać. Nie odmawiają. Starzy znajomi powoli zaczynają od ciebie stronić. To jeszcze bardziej przybliża cię do tych nowych. Czujesz, że jesteście inni, lepsi, że reszta nie zrozumie tego co was łączy. Stany uniesienia, które wspólnie przeżywacie są nie do opisania. Czujesz, że tak właśnie chcesz żyć. „Na bombie”. Nie masz świadomości, że zaniedbujesz inne sfery twego życia, brak ci poczucia winy, czy refleksji nad sobą. Nawet nie zauważasz kiedy przekraczasz granicę między, zawsze cenionym przez ciebie, dystansem do życia, a kompletnym odrealnieniem siebie i tego co robisz. Wszak najważniejsze jest „życie na luzie”. Nie wiesz ile trwa ta idylla, ale w końcu wszystko zaczyna się burzyć, wasz cały spokój zanika. Wpada twój chłopak, nie pierwszy raz. Ma wybór- więzienie, albo Monar. Zamyka się w tym drugim. Cisza. Nadal nie zdajesz sobie sprawy z tego, że coś jest nie tak, że tak nie powinno wyglądać twoje życie. Kolejni kumple zostają złapani, zawiasy, wydalenie ze szkoły. Zostają nieliczni. Ciągle w tym trwasz, bardzo zawężony skład waszej ekipy jeszcze bardziej się do siebie zbliża. To przecież cudowne, że jesteście razem. Wy i wasze uzależnienia.

W końcu obudziłaś się ze snu, prawda? Trwało to bardzo długo. Otwierałaś oczy powoli. Boleśnie. Jak mogłaś do tego dopuścić? Teraz dostrzegasz jakie płytkie były relacje z ludźmi dookoła ciebie, ile straciłaś. Zdrowie, prawdziwą przyjaźń, zaufanie bliskich ludzi. Czujesz się taka obca sama dla siebie. Niby żyjesz, na nowo, naprawdę, ale…

   

Minie dużo czasu zanim odbuduję to, kim byłam. Jestem szczęśliwa. Trudno pisać o tym wprost, w 1. osobie. Wyrwałam się z tego, nie, nie piekła, raczej pustki. To dobre określenie. Człowiek staję się pusty, wymarły. Wiem to dopiero dzisiaj. Uważaj, Przyjacielu.