JustPaste.it

Na wojnie też bywa wesoło - część 1

Jeden z moich znajomych w stanie wojennym „knuł zawzięcie”, kilka razy go sadzali. Którymś razem szukali u niego w domu drukarni, nie znaleźli ale zabrali ponad 300 ryz papieru A4 (to daje ok. 150.000 arkuszy, całość waży ponad tonę). Na rozprawie przed sądem na pytanie, po co mu był ten papier odpowiedział, że „dla dzieci do rysowania”.

 

W wyroku dostał odsiadkę, grzywnę itd. – standard, no i oczywiście konfiskatę tego papieru. Sąd w uzasadnieniu konfiskaty:

„oskarżony stwierdził, że papier był przeznaczony dla dzieci do rysowania. Sąd uznał, że jest to mało prawdopodobne aczkolwiek wykluczyć tego nie można”.

 

Gdy w pracy ktoś gadał od rzeczy zdarzało mi się mówić „jest to mało prawdopodobne aczkolwiek wykluczyć tego nie można”.

 

Tenże sam znajomy, w wyniku kolejnego aresztowania, ponownie stanął przed sądem a ten skonfiskował mu malucha (samochód ma się rozumieć, a dokładniej "wyrób samochodopodobny”). Tyle, że „smutni panowie” zapomnieli opisać stan samochodu, dostarczyli tylko żonie dokument, że samochodu nie wolno jej sprzedać ani nic takiego. Gdy kolega wyszedł „na wolkę” samochód nadal stał u niego na podwórku. Wobec braku opisu wymontował z niego wszystko co się dało – silnik, koła, maska przednia i tylnia, drzwi – wszystko. jak sam powiedział „resztę trzeba by ciąć palnikiem”. Po jakimś czasie zgłosiło się dwu „smutnych” panów „my po samochód, proszę oddać kluczyki”. Oczywiście oddał im bez oporu a na pytanie „a gdzie samochód” wskazał ten szkielet, którego już nie chciał ciąć palnikiem. Panowie przychodząc mieli nadzieję, że nim odjadą ...