JustPaste.it

Prawdziwie, Pan jest wzniosły...

Jezus Chrystus nie jest bezradnym bobaskiem, tulonym w ramionach matuli. On jest Panem i Bogiem.

Jezus Chrystus nie jest bezradnym bobaskiem, tulonym w ramionach matuli. On jest Panem i Bogiem.

 

W Psalmie 138 czytamy:

„Prawdziwie, Pan jest wzniosły i patrzy łaskawie na pokornego, pyszałka zaś dostrzega z daleka” (w.6, BT).

               Daniel był człowiekiem, który od dzieciństwa przebywał na dworze królów babilońskich, a później perskich. Byli oni władcami największych imperiów w dziejach ludzkości, większych pod względem zajmowanego obszaru i potęgi nawet od cesarstwa rzymskiego. Aby uzyskać posłuch i respekt swych poddanych, władcy tych państw prezentowali siebie jako postaci z pogranicza świata bogów i ludzi. W tym celu otaczali się niebywałym splendorem i budowali kult własnej osoby. Daniel obserwował to wszystko od dzieciństwa. Będąc doradcą kolejnych władców, Daniel widział całą chwałę Nabuchodonozora, Baltazara, Dariusza Medyjczyka, Cyrusa – i to przez wszystkie dni swojego życia! Jeśli kiedykolwiek istniał na ziemi człowiek przyzwyczajony do chwały, majestatu i splendoru ziemskich królestw, to był nim Daniel. Znał on nie tylko moc władców, ale również ich słabości. Widział ich bezradność w trudnych chwilach i uwikłanie w pychę i kłamstwo. Znał absolutnie najwyższy szczyt ludzkiej chwały i miał świadomość, jak bardzo jest ona zwodnicza, przemijająca i ulotna. Czy istniały kiedykolwiek wzniosłość, chwała i majestat, które mogłyby zrobić na nim wrażenie? Okazuje się, że tak. Oto słowa Daniela dotyczące wydarzenia, którego był świadkiem pod koniec swego życia:

               „A dwudziestego czwartego dnia pierwszego miesiąca byłem nad brzegiem Wielkiej Rzeki, to jest Tygrysu. A gdy podniosłem oczy i spojrzałem, oto był Mąż, ubrany w szatę lnianą, a biodra miał przepasane pasem ze złota z Ufas. Ciało Jego było podobne do topazu, oblicze Jego jaśniało jak błyskawica, a oczy Jego jak pochodnie płonące, ramiona i nogi Jego błyszczały jak miedź wypolerowana, a dźwięk Jego głosu był potężny jak wrzawa mnóstwa ludu. Tylko ja, Daniel, widziałem to zjawisko, a mężowie, którzy byli ze mną, nie widzieli tego zjawiska; lecz padł na nich wielki strach, tak, że pouciekali i poukrywali się. I zostałem sam, i widziałem to potężne zjawisko. Lecz nie było we mnie siły; twarz moja zmieniła się do niepoznania i nie miałem żadnej siły. I usłyszałem dźwięk Jego słów. A gdy usłyszałem dźwięk Jego słów, padłem na twarz nieprzytomny i leżałem twarzą do ziemi” (Daniela 10:4-9).

Daniel zobaczył rzeczywistą chwałę prawdziwego Króla, która była odmienna od chwały, jaką otaczali się królowie babilońscy i perscy. Jego pokłon nie był rezultatem wyuczonej dworskiej etykiety, ale spontaniczną, nieuniknioną reakcją na „potężne zjawisko”. Tym, którego widział Daniel, był Syn Boży, który kilkaset lat później zostawił swą chwałę w niebie i przyszedł na świat w ciele jako człowiek.

Przychodząc na świat, Jezus „ogołocił samego siebie”. W stajni betlejemskiej widzimy małe dziecko, ale nie jesteśmy w stanie pojąć, co Syn Boży pozostawił i jak bardzo się ograniczył, pojawiając się wśród nas jako człowiek. Chcąc wskazać uczniom na sens swojej misji, Jezus podczas ostatniej wieczerzy złożył szaty, przepasał się prześcieradłem, a następnie umył uczniom nogi, wycierając je prześcieradłem, (Jana 13:4-12). Zdjęcie szat symbolizowało pozostawienie chwały, którą jako Syn Boży Jezus miał u Ojca. Ten, przez którego wszystko zostało stworzone, zrównał się z jednym ze swoich stworzeń. Ten, który olśnił Daniela swoim blaskiem, pojawił się na świecie jako małe dziecko ludzi o niskim statusie społecznym.

Po umyciu nóg swoim uczniom Jezus z powrotem przywdział swoje szaty i usiadł. W ten sposób przepowiedział swój powrót do chwały. Syn Boży, który stał się Synem Człowieczym po swej śmierci i zmartwychwstaniu powrócił tam, skąd przyszedł. Jeden z jego najbliższych uczniów – Jan, pod pewnymi względami przypominał Daniela. Tak jak Daniel w Starym Testamencie towarzyszył ziemskim królom, tak Jan był szczególnie bliskim towarzyszem Króla Królów – Jezusa, podczas Jego ziemskiej posługi. Jako jedyny z apostołów widział śmierć Jezusa na krzyżu. Widział Pana po Jego zmartwychwstaniu, przypuszczalnie widział też wniebowstąpienie. Następnie został napełniony Duchem Świętym i przez kilkadziesiąt lat sprawował posługę apostolską. Jako apostołowi zapewne towarzyszyły mu znaki, cuda i znaczące objawienia. Czy widok Jezusa mógł go jeszcze zaskoczyć? Okazuje się, że tak:

„(…) a gdy się obróciłem, ujrzałem siedem złotych świeczników, a pośród tych świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego, odzianego w szatę do stóp długą i przepasanego przez pierś złotym pasem; głowa zaś Jego i włosy były lśniące jak śnieżnobiała wełna, a oczy Jego jak płomień ognia, a nogi Jego podobne do mosiądzu w piecu rozżarzonego, głos zaś Jego jakby szum wielu wód. W prawej dłoni swojej trzymał siedem gwiazd, a z ust Jego wychodził obosieczny ostry miecz, a oblicze Jego jaśniało jak słońce w pełnym swoim blasku. Toteż, gdy Go ujrzałem, padłem do nóg Jego jakby umarły (…)” (Objawienie Jana 1:12b-17a).

Znamienne, że doświadczenie Jezusa w chwale zwaliło z nóg dwóch najbardziej stabilnych, dojrzałych i doświadczonych duchowych liderów. Ich reakcja była jednakowo gwałtowna – upadek, utrata przytomności i stan, który sami opisują jako bliski śmierci. Prawdopodobnie jest tak, że widok Jezusa w Jego chwale do tego stopnia przewyższa nasze ziemskie doświadczenia, że nasze słabe, pozbawione chwały ciała nie są w stanie go pomieścić.

Biblia jasno wskazuje na to, że nadejdzie czas, w którym objawi się antychryst – człowiek bezprawia, będący wcieleniem mocy szatana. Pismo mówi, że cały świat pójdzie za nim w podziwie. Przez pewien czas będzie wyglądało na to, że antychryst przemógł nawet Bożych świętych i uzyskał nad nimi przewagę. Jednakże w ostatecznej konfrontacji przeciw antychrystowi stanie sam Pan Jezus Chrystus, który przyjdzie w swojej chwale. Znamienne jest to, że nie będzie żadnej walki, zapasów czy szermierki między antychrystem a Jezusem. Król Królów „zabije [antychrysta] tchnieniem ust swoich i zniweczy blaskiem przyjścia swego” (2 Tes. 2:8). Innymi słowy supermocarz, mający całą moc szatana do swojej dyspozycji, zostanie zmieciony chuchnięciem Jezusa. Łatwo to zrozumieć, gdy weźmiemy pod uwagę, że powracający Jezus opisany jest w Księdze Objawienia jako ten, z którego ust wychodzi ostry miecz (Objawienie 19:15). Cały blask antychrysta zostanie zniweczony i zmarnieje w zderzeniu z blaskiem powracającego Pana, zaś wszyscy jego czciciele i słudzy zginą.

Jezus Chrystus nie powraca jako dzieciątko, tulone w ramionach matki. Otwarte niebiosa nie ukażą nam cieśli z Nazaretu, jadącego na osiołku. To, że Jezus przyszedł w ciele i „ogołocił samego siebie” jest prawdą, której powinniśmy być świadomi oraz wzorem, jaki powinniśmy naśladować. Jednakże bądźmy świadomi czasu, w jakim żyjemy. Ujrzyjmy Jezusa dziś takiego, jakim jest dziś – wzniosłego i uwielbionego chwałą, zasiadającego po prawicy Ojca, oczekującego na głos trąby archanioła, aby zstąpić z nieba wraz z tysiącami swoich świętych!

 Ewangelia, którą wyznajemy, zawiera w sobie wcielenie, krzyż, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie. Musimy ogłaszać moc krwi Jezusa, przelanej na krzyżu. Jednakże pamiętajmy, co powiedział Jezus, gdy ukazał się Janowi: „Nie lękaj się. Jam jest Pierwszy i Ostatni, i Żyjący. Byłem umarły, lecz oto żyję na wieki wieków i mam klucze śmierci i piekła” (Objawienie 1:17-18). On był umarły, lecz jest Żyjącym. Jezus żyje na wieki wieków, a Jego obecna postać jest taka, jaką opisał Jan. Ktokolwiek z nas, żyjących dziś na ziemi ujrzałby Jezusa takim, jakim jest On teraz w chwale swego Ojca, padłby do nóg Jego niczym umarły. Naturalne życie ustaje tam, gdzie objawia się życie i chwała Jezusa. Doświadczywszy chwały Pana, nie możesz myśleć o Nim jako o małym dzidziusiu, którego wspomnienie umila nam czas przy świątecznym stole. Nie możesz dłużej żyć w uśpieniu.

Adwent nie skończy się w Wigilię, lecz trwać będzie aż do przyjścia Pana. Oblubienica wyłamuje się z narzuconego tradycją kalendarza liturgicznego, i woła wraz z Duchem: „Przyjdź!”. „Przyjdę wkrótce” – odpowiada Jezus (Objawienie 22:20).