JustPaste.it

Najdalsza podróż rozdział pierwszy

Pozostałe rozdziały w linku. Inne książki Roberta Monroe wydane dotychczas w Polsce: PODRÓŻE POZA CIAŁEM DALEKIE PODRÓŻE

Pozostałe rozdziały w linku. Inne książki Roberta Monroe wydane dotychczas w Polsce: PODRÓŻE POZA CIAŁEM DALEKIE PODRÓŻE

 

 

 

Strach jest największą barierą w rozwoju człowieka. Mówi się, że gdy rodzimy się w tym fizycznym wszechświecie, przynosimy ze sobą tylko dwie obawy - przed głośnym dźwiękiem i przed upadkiem - obie wywołane przez sam proces narodzin. Wraz z dorastaniem nabywamy coraz więcej nowych obaw i lęków, a kiedy osiągamy dojrzałość - tak dzieje się przynajmniej u większości z nas - jesteśmy nimi wręcz przepełnieni. Rozwinęliśmy się fizycznie, ale nasz prawdziwy rozwój, realizacja naszych prawdziwych możliwości zostały powstrzymane.

Nieznane stwarza lęki. Możemy bać się ciemności, ponieważ nie wiemy, co naprawdę skrywa. Fizyczny ból może wytwarzać lęk, ponieważ nie wiemy, co może on oznaczać. Jednakże kiedy te Nieznane staną się Znanymi, strach znika i jesteśmy w stanie stawić czoła każdej konfrontacji.

Wszyscy stykamy się z wystarczającą liczbą Nieznanych w naszym życiu i z wystarczającą liczbą obaw. Nie potrzebujemy szukać dodatkowych. Nadchodzi jednak czasami taka chwila, gdy nie mamy wyboru. Oto przykład. Przedstawię tu mój osobisty przypadek, czyli źródło tego wszystkiego, co nastąpiło potem.

Panuje powszechne przekonanie, iż w trakcie naszego życia tak naprawdę wcale się nie zmieniamy. Pominąwszy wyjątek, który - jak mówimy - potwierdza regułę, kiedy to wraz z upływem lat rozglądamy się dookoła siebie. Wydaje się to całkowicie zasadne. Jako całość ludzie rzeczywiście wcale się nie zmieniają, a większość z nas silnie opiera się zmianom.

Niemniej wszystkie nasze zmartwienia i wojny dotyczą zmian. Boimy się, że coś się może wydarzyć lub przeciwnie, że nie wydarzy się nic. Walczymy, aby zapobiec zmianom lub by przyspieszyć ich proces. Jednakże cokolwiek robimy, zmiana jest w stu procentach gwarantowana. Jedyną niewiadomą stanowi jej szybkość. Powolną zmianę zwiemy ewolucją, szybką zaś rewolucją. Zmiany są streszczeniem Nieznanego - największego z motorów napędowych strachu.

W moim własnym przypadku nie miałem wyboru. Wpadłem - bezwiednie i nie bez paniki - w proces inicjujący nowe rozpoznanie rzeczywistości. W coś, co nazywam Odmiennym Spojrzeniem - a co jest teraz stałą częścią mnie samego. Zmiana w moim życiu była czymś, co nie martwiło mnie uprzednio, bowiem nie miałem nawet pojęcia, że takie rzeczy istnieją. Czy była przypadkowa, czy ewolucyjna? Dla mnie była ona rewolucyjna.

W 1958 roku, bez jakiejkolwiek widocznej przyczyny zacząłem unosić się ponad moim ciałem fizycznym. Nie było to rozmyślne; nie próbowałem żadnych mentalnych wyczynów. Nie działo się to także w trakcie snu, więc nie mogłem uznać tego za rodzaj marzenia sennego.

Miałem pełną świadomość wszystkiego, co się ze mną dzieje, co oczywiście pogarszało tylko sprawę. Zakładałem, że była to ostra forma halucynacji spowodowana guzem mózgu, atakiem serca, rozwijającą się chorobą umysłową albo nadciągającą śmiercią.

Fenomen ten trwał dalej. Nie miałem nad nim żadnej kontroli. Zazwyczaj występował gdy kładłem się na krótki odpoczynek, bądź przygotowywałem się do snu - nie za każdym razem, ale co najmniej kilka razy w tygodniu. Unosiłem się wtedy o kilka stóp powyżej własnego ciała. Pełen przerażenia usiłowałem jak najprędzej wrócić z powrotem. Byłem pewny, że umieram. I chociaż starałem się na wszelkie możliwe sposoby, nie byłem w stanie powstrzymać tego zjawiska.

Do tej pory sądziłem, że cieszę się stosunkowo dobrym zdrowiem prowadząc życie wolne od stresów i nadmiernych napięć. Byłem osobą raczej zajętą - posiadałem na własność kilka stacji radiowych i prowadziłem kilka innych interesów. Miałem biura na Madison Avenue w Nowym Jorku, dom w okręgu Westchester oraz żonę i dwoje małych dzieci. Nie przyjmowałem żadnych lekarstw, nie zażywałem narkotyków, a ilość alkoholu na jaką sobie pozwalałem, była doprawdy symboliczna. Nie przejawiałem też szczególnego zainteresowania jakąś konkretną religią, nie studiowałem filozofii ani żadnych technik medytacyjnych Wschodu. Mówiąc krótko, byłem całkowicie nie przygotowany na tak radykalną zmianę.

Nie sposób opisać strachu oraz samotności, jakie wtedy odczuwałem. Nie było nikogo, z kim mógłbym o tym porozmawiać - mojej żonie nie chciałem przysparzać niepotrzebnych zmartwień. Silnie związany z nauką i kulturą Zachodu po odpowiedzi na trapiące mnie pytania zwróciłem się ku medycynie konwencjonalnej i przyjętej powszechnie wiedzy naukowej. Po wyczerpujących badaniach i testach moi lekarze oświadczyli, iż w grę nie wchodzi tu nowotwór mózgu ani żaden inny czynnik natury fizjologicznej. Jednakże nie byli w stanie powiedzieć mi niczego więcej.

W końcu zebrałem się na odwagę i porozmawiałem z psychiatrą i psychologiem, obaj zaliczają się do grona moich przyjaciół. Pierwszy zapewnił mnie, że nie jestem psychotykiem - znał mnie bowiem zbyt dobrze. Drugi zasugerował nieokreślone lata studiów u jakiegoś guru w Indiach - ale taka koncepcja była dla mnie nie do przyjęcia. Ani im, ani nikomu innemu nie wyjawiłem, jak bardzo się wtedy bałem. Byłem dziwolągiem w kulturze, którą podziwiałem i szanowałem, i o której myślałem, iż stanowię jej część.

Chęć przeżycia jest jednak niezwykle silna. Powoli, bardzo powoli nauczyłem się kontrolować ten proces. Stopniowo odkryłem, że niekoniecznie musi on stanowić preludium do umierania, i że można nim kierować. Jednakże minąć musiał cały rok, zanim byłem w stanie zaakceptować rzeczywistość doznań poza ciałem - dziś znanych powszechnie jako OBE. Nastąpiło to po około czterdziestu uwiarygodnionych "podróżach" poza ciałem, które zapewniły mi - a także innym - obszerną dokumentację. Wraz z nowo nabytą wiedzą strach szybko się zmniejszył, a zastąpiło go coś niemal równie potężnego - ciekawość!

Lecz w dalszym ciągu pewna rzecz pozostawała nie rozstrzygnięta. Potrzebowałem odpowiedzi, a jasne było, że nie znajdę ich w żadnej hinduskiej pustelni. Mój sposób myślenia związany był z kulturą Zachodu, na dobre czy na złe. Stąd, aby umożliwić sobie pomoc w zbieraniu informacji związanych z tym dziwnym "Nieznanym", powołałem do życia wydział badawczo-rozwojowy w korporacji, której prywatnym właścicielem byłem ja i moja rodzina. Później wydział ten stał się całkowicie samodzielny i w końcu przekształcił się w placówkę znaną dziś jako Instytut Monroe'a.

Początkowo celem było rozwiązanie moich osobistych i nie cierpiących zwłoki problemów: przekształcenie - o ile to możliwe - moich wzbudzających obawy Nieznanych w Znane. Oznaczało to zrozumienie doznań poza ciałem oraz naukę, czy i w jaki sposób można je kontrolować. Wówczas sądziłem, że jestem jedynym, który potrzebuje takiej pomocy, więc moje motywy były osobiste i egoistyczne, a nie szlachetne czy idealistyczne. Nie mam na to żadnego usprawiedliwienia - ale przecież ja byłem tym, który płacił wszystkie rachunki.

Zgodnie z dzisiejszą wiedzą OBE jest stanem świadomości, w którym postrzegacie samych siebie jako oddzielonych od własnego ciała fizycznego. Oddzielenie to może być rzędu dwóch centymetrów lub dwóch mil, a nawet więcej. Możecie w tym stanie myśleć, działać i postrzegać mniej więcej tak, jak robicie to w ciele fizycznym, chociaż z kilkoma ważnymi wyjątkami.

We wczesnych etapach aktywności OBE odnosicie wrażenie, że forma waszego ciała fizycznego zostaje zachowana - głowa, barki, ramiona, nogi i tak dalej. Lecz kiedy coraz bardziej poznajecie ten inny stan istnienia, możecie przybrać formę mniej humanoidalną. Tak jak by to była wyjęta z formy galaretka. Przez chwilę zachowuje kształt formy, ale wkrótce zaczyna rozpuszczać się po bokach i w końcu przekształca się w coś przypominającego płyn. Jeżeli wydarzy się to w trakcie OBE, wystarczy o tym pomyśleć, by natychmiast został całkowicie przywrócony ludzki kształt i forma. Z powyższego opisu jasno wynika, iż owe "drugie ciało" jest niezwykle plastyczne. Jednakże jest ważne abyście wiedzieli, że jakikolwiek przyjmuje ono kształt, zawsze pozostajecie sobą. To się nie zmienia - chyba że odkryjecie, iż jesteście czymś więcej, niż się wam do tej pory zdawało.

Jeśli chodzi o to, dokąd się udajecie i co robicie, to wydaje się, że nie istnieją żadne ograniczenia. A jeśli są, to jeszcze ich nie odkryliśmy. W stanie poza ciałem nie jesteście ograniczeni więzami czasoprzestrzeni. Możecie w niej być, ale nie jesteście jej częścią. Wy - wasza niefizyczna jaźń - znajdujecie się w odmiennym systemie energii. Odczuwacie ogromne poczucie wolności. Jednakże nie jesteście całkowicie wolni. Jesteście jak balon czy latawiec na uwięzi. Po drugiej stronie linki - niewidzialnej linii - jest wasze ciało fizyczne.

Już we wczesnym etapie naszych badań zdaliśmy sobie sprawę, że żyjemy w kulturze i cywilizacji, w której aktywna świadomość fizyczna jest najistotniejszą ze 

wszystkich właściwości. Nie jest łatwo przedstawić dowody, iż jakikolwiek inny stan istnienia jest możliwy.

Jednak nasze poszukiwania szybko przyniosły plon w postaci sporej liczby anomalii, których ani nie można dopasować, ani wytłumaczyć w granicach obecnie Znanego jak też systemów przekonań - oczywiście pamiętając, że systemy te mają własne etykietki dla wszystkiego, co nie może być w pełni zrozumiane czy zidentyfikowane.

Zaczęliśmy zatem pracować nad pytaniami na temat pojętej ogólnie świadomości. Co się z nią dzieje, gdy tracimy przytomność na skutek uderzenia w głowę, szoku, zasłabnięcia, nadużycia narkotyków czy alkoholu, rozkoszy, snu czy wreszcie śmierci? Czy świadomość pokrewna jest polu magnetycznemu wytwarzanemu przez elektromagnes, które zanika, kiedy dopływ prądu zostaje przerwany? A jeżeli tak, to czy słabnie lub ulega wzmocnieniu, gdy zmieniamy natężenie "prądu"? Jeżeli rzeczywiście to robimy, to dzieje się to bez świadomości, "jak" to robimy. Czy możemy w jakiś sposób kontrolować ten proces?

Stawianie takich pytań jest stosunkowo łatwe, rodzą one bowiem jedynie kolejne pytania, o odpowiedziach nie ma mowy. Szybko przekonaliśmy się, że istnieje olbrzymia luka informacyjna. Potrzebowaliśmy pewnych przesłanek, które wytyczyłyby kierunek w jakim moglibyśmy podążyć.

Tak więc zamiast szukać wyjaśnień natury materialistycznej, postanowiliśmy wziąć się za rzecz z drugiego końca. A co, jeżeli po zredukowaniu strumienia świadomość rzeczywiście trwa dalej? Prawie natychmiast zaczęliśmy znajdować odpowiednie przykłady.

Kiedy znajdujemy się poza ciałem tracimy świadomość, a jednak jej nie tracimy, nasza pamięć jest lub nie jest osłabiona, część naszych zmysłów fizycznych funkcjonuje, a inne nie i tak dalej. Nie posiadamy wtedy pełnej świadomości, tak jak zwykliśmy o niej myśleć, więc nie uważamy tego stanu za realny. Panuje przekonanie, że jeżeli nie możemy poruszać naszym ciałem fizycznym lub też nie reaguje ono na bodźce, a także jeżeli nie jesteśmy w stanie komunikować się według przyjętych standardów, to nie jesteśmy świadomi w powszechnym rozumieniu tego słowa. Jednak wiele osób na przykład znajdujących się w stanie śpiączki w dalszym ciągu zachowuje świadomość - po prostu nie mają one możliwości komunikowania się z nami fizycznie.

Aby wyjaśnić lub usprawiedliwić te wszystkie funkcje, które wykonujemy bez udziału świadomości, kultura nasza musiała wynaleźć systemy nieświadome. Znamy je jako systemy autonomiczne, podświadome, limbiczne i tak dalej, włączając w to sen. Działanie, którego nie możemy kontrolować w oparciu o naszą wolę, nie leży w obrębie świadomości.

W 1960 roku zaczęliśmy w Instytucie Monroe'a prace nad historycznymi aspektami świadomości, lecz równocześnie przystąpiliśmy do badań doznań poza ciałem Odkryliśmy wtedy, iż wiele OBE związanych jest ze) stanem snu i stąd zbywane są jako zwykłe marzenia senne - choć nie pasują do mglistej i nierzeczywistą natury snu. Inne spontaniczne OBE występowały w trakcie narkozy, kiedy to leżący na stole operacyjnym pacjent nieoczekiwanie stwierdzał, iż unosi się kilka stóp powyżej własnego ciała. Opowiadał później, co widział i słyszał znajdując się w tej pozycji - a była to przecież fizyczna niemożliwość. Wypadki takie mają miejsce często, ale w większości nie są podawane do publicznej wiadomości.

Inne przypadkowe OBE występują w okresach nieświadomości wywołanych na przykład jakimś wypadkiem. Powszechnie uważa się je jednak za wytwory fantazji i upychane są gdzieś na dnie pamięci jako anomalie - lub coś, co w rzeczywistości wcale nie miało miejsca. Nasze systemy przekonań i tak nie zezwoliłyby im wystąpić w innej roli.

Najbardziej wstrząsającymi OBE są te, które obecnie identyfikujemy jako przeżywa na pograniczu śmierci. One także występują zazwyczaj w stanie narkozy podczas operacji. Zdarza się, że doświadczenia te całkowicie zmieniają systemy wiary u osób, u których występują, dostarczając im autentycznego Odmiennego Spojrzenia. Ludzie tacy budzą się nie tylko z wiedzą, że są czymś więcej niż jedynie ciałem fizycznym, lecz także bez żadnej dwuznaczności są pewni, iż przeżyją własną fizyczną śmierć.

Nasza historia pełna jest odniesień do tego, co obecnie nazywamy doznaniami poza ciałem, wliczając w to język, jakim się posługujemy. Jesteśmy "obok siebie", "wychodzi" nam z pamięci, "zapadamy" w sen, budzimy się "na nowo", "tracimy" zmysły. Jedna z kilku naszych ankiet przeprowadzonych w ciągu ubiegłych dziesięciu lat wykazała, że przeszło 25 procent naszej rodzimej społeczności przypomina sobie przeżycia co najmniej jednego doznania poza dałem.

Jeśli się nad tym zastanowicie, może dojdziecie do wniosku, że i wy należycie do owych 25 procent. Czy mieliście kiedykolwiek sen o "lataniu", czy to w samolocie, czy bez niego? Czy przypominacie sobie sen o szukaniu na parkingu własnego samochodu, kiedy to odnajdujecie go i zaraz po tym się budzicie? (W podświadomości często spoglądamy na nasz samochód jako na dodatkowe ciało.) A może przypominasz sobie sen o "spadaniu", podczas którego miast roztrzaskać się o podłoże budzisz się? Jest to bardzo powszechne uczucie, gdy ponowne wejście w ciało fizyczne zostaje przyspieszone terkotem budzika!

Do 1970 roku wszystkie nasze prace badawcze przebiegały bez rozgłosu, o ile wręcz nie w ukryciu. Ostatecznie byłem normalnym businessmanem i miałem do czynienia z normalnymi ludźmi. Wiedziałem, iż jakakolwiek publiczna wzmianka o tej sekretnej stronie mojego życia nadszarpnie reputację odpowiedzialnego człowieka interesu.

Nie mogłem jednak pozostać milczącym na wieki. Wraz z opublikowaniem mojej pierwszej książki. Podróże poza ciałem, nasza działalność zaczęła skupiać na sobie coraz więcej uwagi. Teraz mogliśmy nawet wyselekcjonować odpowiednią liczbę ochotników do przeprowadzanych przez nas testów. Większość była w stanie wielokrotnie powtarzać oddzielanie się od ciała, stosując wynalezione i udoskonalone przez nas metody.

W latach osiemdziesiątych temat doznań poza ciałem podejmowany był w wielu szkołach i uniwersytetach, w radiu i telewizji, a nawet w Instytucie Smithsona. Na corocznym zjeździe Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego poświęcono temu zjawisku trzy rozprawy sponsorowane przez Centrum Medyczne Uniwersytetu Kansas i Instytut Monroe'a. W czasopismach pojawiać się zaczęły żartobliwe komiksy traktujące doznania poza ciałem jako coś prawdziwego. Tematy związane z OBE pokazywały się też na koszulkach, a Bob Hope poświęcił tym doznaniom jeden ze swoich satyrycznych programów. Rzeczywistość OBE powoli jest coraz bardziej akceptowana, a sam termin "OBE" na dobre wszedł do codziennego języka.

Jakie są Znane odnośnie doznań poza ciałem? Teraz, prócz uświadomienia sobie, iż jesteście czymś więcej niż tylko ciałem fizycznym, dysponujecie środkami, by to sobie samym udowodnić. Wierzymy także, że przy zastosowaniu innych kryteriów może to zostać udowodnione nauce, a następnie reszcie ludzkości. Jednakże jeżeli chodzi o dowody, to nie ma innego sposobu ich uzyskania poza osobistym doznaniem takiego stanu. My znamy narzędzia umożliwiające dokonanie tej weryfikacji.

Kontrolowane doznania poza ciałem są najefektywniejszym sposobem na zgromadzenie Znanych umożliwiających w efekcie wytworzenie Odmiennego Spojrzenia. Co istotne - pomiędzy tymi Znanymi znajduje się doświadczenie przeżycia własnej śmierci fizycznej. Czy istnieje lepszy sposób od OBE na nabranie pewności w tej kwestii - nie wiara, nadzieja czy przekonanie, lecz pewność - tego nie wiemy. Faktem jest, iż wszyscy, którzy choćby w niewielkim stopniu doświadczali OBE, szybko nabierają takiej pewności. A w dodatku zachodzi to, czy nam się to podoba, czy nie, bez względu na pozycję czy wykonywaną pracę w życiu fizycznym. Trwanie jaźni poza istnieniem fizycznym jest procesem naturalnym i automatycznym. Dziś należałoby się zastanowić, jak kiedykolwiek mogliśmy być tak ograniczeni w naszym sposobie myślenia.

Po drugie, największą przeszkodą na drodze do osiągnięcia przekonywających doznań poza ciałem jest bariera strachu - strachu przed nieznanym i fizyczną śmiercią. Więź naszego świadomego umysłu ze środowiskiem fizycznym jest niezwykle silna. Dosłownie wszystko, o czym myślimy, wyrażane jest w kategoriach czasoprzestrzeni. Teraz jednak znaleźliśmy się wobec potrzeby przełożenia czegoś zupełnie obcego na coś zrozumiałego tutaj i teraz.

Jedynym sposobem na złagodzenie tych obaw, jest nauka procesu umożliwiającego samodzielne wywoływanie i przeżywanie OBE. Musi się to jednak odbywać bardzo powoli, metodą małych kroków. Ułatwia to nowicjuszowi przyzwyczajenie się do niewielkich zmian i naukę w taki sposób, by zmiany te nie były niebezpieczne czy zagrażające życiu. Wraz z narastaniem liczby zmian pomagamy studentowi w stałym zachowaniu fizycznej 

zostają rozproszone. Co najważniejsze, świadomy umysł obecny w stanie poza ciałem różni się od tego, jaki występuje w normalnej rzeczywistości Fizycznej. Skupienie intelektualne i analityczne wydaje się tam nie występować, a przy najmniej nie w rozumianych przez nas kategoriach. Zmienia to dopiero przypływ fizycznej świadomości. Także emocjonalne skrajności prawej strony mózgu są tam często całkowicie nieobecne i zazwyczaj o wiele trudniej je zaktywizować. (Miłość w swojej istocie nie jest uważana w tym kontekście za "emocję").

W świadomości umysłowej stanu poza ciałem to wszystko, czym jesteśmy, występuje niejako przy podniesionej kurtynie, znajduje się "na widoku". Nie ma żadnych pod- czy nieświadomości ukrytych pod pokładami skrępowania. Stąd nie może być mowy o fałszu czy nieszczerości, ponieważ na pokaz wystawiona jest cała nasza istota. Kimkolwiek jesteśmy, emanujemy fakty. Oczywiście zdarzają się pewne przeniesienia z naszych fizycznych myśli i uwarunkowań, lecz ostatecznie są one uwalniane i odrzucane, o ile wejdą nam w drogę.

Być może równie ważnym jest to, że znajdując się w stanie poza ciałem uczymy się, jak bardzo jesteśmy czymś więcej niż tylko ciałem fizycznym. Dokładna odpowiedź na pytanie po co i w jaki sposób istniejemy osiągana jest bez trudu, o ile oczywiście mamy pragnienie i odwagę, by się tego dowiedzieć. Kiedy poszukujemy informacji, uzyskiwane odpowiedzi mogą się nam nie podobać, ale przynajmniej wiemy, iż są one zgodne z prawdą.

Jeżeli chcecie udowodnić - samym sobie i nikomu innemu - iż przeżycie fizycznej śmierci jest możliwe, możecie nauczyć się przenosić do stanu poza ciałem, by odszukać przyjaciół, krewnych czy inną bliską wam osobę, która niedawno zmarła. Aby to osiągnąć, musicie dostroić się w waszej pamięci do tego, czym była ta osoba lub co sobą reprezentowała. Kilka takich spotkań wystarczy aż nadto. Otrzymacie swój dowód - i to wyłącznie na własny użytek. Będziecie jednak musieli zrealizować taki kontakt szybko, bowiem osoby zmarłe gwałtownie tracą zainteresowanie życiem, które właśnie zakończyły. Wkraczanie w stan poza ciałem stanowi znakomity sposób na gromadzenie informacji. A jedną z najprostszych informacji, jakie możecie tą drogą uzyskać, jest przekonanie się o szczęściu bliskiej wam osoby. Prawdopodobnie jest to także najprostszy cel OBE. Jeśli jesteście odseparowani od ukochanej osoby będąc na przykład w podróży służbowej, możecie w trakcie OBE udać się do domu i sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Podam tu przykład jak najbardziej osobisty. Kiedy jedna z naszych córek przebywała w odległym college'u, podczas OBE okazjonalnie wpadłem do niej by zobaczyć, jak sobie radzi. Popełniłem jednak ten błąd, iż powiedziałem jej o tym, gdy bawiła z wizytą u nas w domu. W rok po tej rozmowie oświadczyła mi, że co noc szykując się do snu mówiła w stronę sufitu: "Jeżeli jesteś gdzieś w pobliżu tato, to dobranoc!".

Zboczenie polegające na doznawaniu zadowolenia seksualnego przy oglądaniu narządów płciowych czy sytuacji seksualnych - w stanie OBE prawie nie istnieje. Są do robienia inne, o wiele bardziej ekscytujące rzeczy. Poprzez OBE wędrować możecie wszędzie i w jakikolwiek czas - przeszłość, teraźniejszość, przyszłość. Możecie udać się bezpośrednio do każdego wybranego miejsca i obserwować wszystko, co się tam dzieje. Możecie się po nim przemieszczać, obserwując akcję z różnych perspektyw. Nie możecie jedynie podnosić obiektów fizycznych - wasze dłonie przejdą przez nie na wylot.

Z taką swobodą możecie podążyć szlakiem wyznaczonym przez nasz Instytut. Możecie udać się dokądkolwiek na Ziemi, do jej wnętrza a nawet poza nią. Możecie spenetrować Księżyc czy najdalsze zakątki Systemu Słonecznego. Jest to piękne i zarazem wzbudzające grozę, ale po pewnym czasie może stać się monotonne. W taki sposób ujrzeliśmy i poznaliśmy na przykład odwrotną stronę Księżyca, zanim jeszcze próbniki NASA wykonały jej zdjęcia. To samo było z Marsem, gdzie szukaliśmy przedmiotów i struktur, które mogłyby być wykonane przez inteligentne istoty. Kilkoro z nas podjęło nawet próby podróży poza System Słoneczny; zazwyczaj się przy tym gubiąc - nie byliśmy bowiem w stanie ustalić, gdzie w odniesieniu do Ziemi tak naprawdę zawędrowaliśmy. Powrót nie był problemem. Badacz koncentrował się po prostu na swoim ciele fizycznym. Prędkość światła nie jest tu żadnym ograniczeniem.

Jeżeli w fizycznym wszechświecie występują jakieś formy inteligentne, to nie udało nam się ich odnaleźć. Albo były ukryte, albo - co bardziej prawdopodobne - po prostu nie wiedzieliśmy czego szukać. Oczywiście nasze poszukiwania były w skali wszechświata czymś nieskończenie drobnym. Może gdybyśmy zbadali dalsze galaktyki, odnaleźlibyśmy kogoś. Pewnego dnia ktoś z nas może tego dokona.

We wszechświecie niefizycznym sprawa przedstawia się całkiem inaczej. Napotkaliśmy setki, o ile nie tysiące istot, w większości niehumanoidalnych. Eksploracja poza ciałem jest głównym sposobem na funkcjonowanie poza wszechświatem fizycznym. "Drugie ciało" stanu OBE z pewnością nie jest ciałem fizycznym. Jest częścią odmiennego systemu energii, zmieszanego co prawda z Ziemskim Systemem Życia, ale nie będącego z nim w równej fazie.

Jeżeli poszukujecie przygody w tym odmiennym systemie energii, w owym Tam, efekt jest prawie natychmiastowy. System jest bardzo gęsto zaludniony i bez wątpienia spotkacie jakichś interesujących przyjaciół, gdy staniecie się już biegli w OBE.

Autostrady i objazdy doznawanych poza ciałem przygód są szerokie i kręte, w większości poza normalnymi koncepcjami czasoprzestrzeni. Jesteśmy w stanie zrozumieć tylko tę ich część, która bezpośrednio wiąże się z Ziemskim Systemem Życia, Możemy czynić próby badania reszty - wydaje się to nie posiadać granic - ale nie dysponujemy żadną bazą porównawczą by móc czynić to dobrze. Problem leży w zrozumieniu i przetłumaczeniu tego, co zostało znalezione - i na przyniesieniu tego z powrotem. Nie bądźcie zatem zaskoczeni, gdy po powrocie do ciała fizycznego stwierdzicie, iż po policzkach spływają wam łzy.

Dzieje się to, ponieważ opuściliście mapę Znanego i powróciliście z pewnymi ważnymi Nieznanymi, przekształconymi teraz w Znane. Możecie przekonywać innych o tej rzeczywistości, albo dać sobie spokój. Większość nawet nie próbuje; indywidualna wiedza jest czymś wystarczającym.

Pomyślcie, jak taka wiedza - nie wiara czy przekonanie - mogłaby wpłynąć na wasze życie. Wiedza, że naprawdę jesteście czymś więcej niż tylko ciałem fizycznym, i że naprawdę przeżyjecie fizyczną śmierć. Te dwie Nieznane przekształcone w Znane - mogłyby odmienić wszystko!

Odmienne Spojrzenie - nieskażony sposób postrzegania - może zmienić je w wasze osobiste Znane. Może dokonać też więcej, dużo więcej. Dlatego rozepnijcie pas bezpieczeństwa waszych przekonań, złapcie za buty do wspinaczki i być może maczetę - i wyruszcie razem ze mną na szlak.

 

 

Źródło: Robert Monroe