JustPaste.it

Piwo i inne produkty spod ciemnej gwiazdy.

Wątpliwej jakości produkty - dobre samopoczucie ich producentów.

Wątpliwej jakości produkty - dobre samopoczucie ich producentów.

 

Postanowiłem, nie kupuje polskiego piwa. I wcale nie dlatego, że kontrola wykazała jego niepewną jakość i to, że zamiast chmielu…. ma dodawaną żółć bydlęcą. Dobiła mnie pycha producentów zrzeszonych w Związku  Piwowarów (ZPPP) i ich stanowisko kwestionujące wyniki kontroli jakości.  Niestety  bałamutne tłumaczenia firm,  które  oszukują swoich klientów to w Polsce norma. Branża piwowarów nie jest samotną wyspą.

Natchniony stanowiskiem piwowarów  zrobiłem pobieżny przegląd trzech zupełnie różnych środowisk biznesowych ich reakcji na negatywne kontrole w 2010r. Do tego celu posłużyła mi zwykła wyszukiwarka Google.  Badanie nie napawa optymizmem, a głębsze go studiowanie może prowadzić do obłędu. Firmy przyłapane  na  jawnym oszukiwaniu klientów, kręcą  kombinują na różne sposoby, wszystko po to  by uniknąć odpowiedzialności i robią to w biały dzień z przytupem. Jak tak dalej pójdzie to będę jak bohater jednego z filmów Barei, który nie godząc się na jakość obsługi w warszawskich sklepach  miał obrażone wszystkie spożywczaki od Żoliborza po Mokotów. Piwo krajowe zamienie na importowane, ale co zresztą produktów?

Wszyscy winni tylko nie my

Piwowarzy czyli związek ZPPP  na swojej stronie internetowej kwestionuje  beznadziejne dla nich wyniki kontroli jakości piwa w Polsce. Nie tracą jednak rezonu i w swoim komunikacie jadą nowomową, której nie powstydziliby się spece PRLowskiej propagandy. Za kwestionowaną „jakość” swoich produktów winią wszystkich i wszystko,  rzecz jasna nie siebie.  Zamiast uderzyć się w piersi, przeprosić choćby dla pozoru, tłumaczą się jak uczniak złapany na kradzieży batoników ze szkolnego bufetu: złą metodologią kontroli, nadinterpretacją wyników, nierzetelnymi danymi, itp.  Majstersztykiem  jest  dowód  na to, że w piwie nie było substancji zastępujących chmiel.  Tym dowodem jest stanowisko eksperta. W tym celu posłużę że się cytatem z komunikatu piwowarów: „Bazując na posiadanej wiedzy zarówno historycznej jak współczesnej nie znamy producentów, ani przypadków stosowania żółci bydlęcej jako substytutu chmielu – mówi ekspert z Katedry Technologii Fermentacji i Mikrobiologii Technicznej Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.  Skąd wiadomo? Bo Ekspert nie spotkał się z takimi przypadkami. A skąd wiadomo, że się nie spotkał? No jak to? Przecież sam napisał! Ekspert powiedział, że nie ma żółci, to nie ma i basta.

Zresztą odsyłam do źródła warto  poznać całość  HYPERLINK "http://www.browary-polskie.pl/media/" http://www.browary-polskie.pl/media/ . Językowe i logiczne cuda na kiju.

Natchniony akcją piwowarów postanowiłem w sieci sprawdzić, jak na podobne kontrole reagują  inni. Mając bolesne doświadczenia z bankami, bez namysłu otworzyłem Google i wpisałem  w wyszukiwarce: kontrola banki, ograniczając wyszukiwanie do ostatniego roku. Jako pierwsze pojawiają się informacje o  listopadowej kontroli UOKiK wykazującej nieprawidłowości  w bankach.

Lewe karty czyli ciszej nad tą trumną i jedziemy z koksem dalej

UOKiK  w listopadzie przedstawił raport kontrolny banków dotyczący kart płatniczych. Z kontroli urzędu wynika, że banki utrudniają reklamacje, obarczają klienta często nieuzasadnionymi  kosztami  oraz jak się tylko da próbują uniknąć odpowiedzialności. Urząd sprawdził 12 banków  dziewięć  z nich otrzyma pozwy w sprawie stosowania niedozwolonych klauzul. Urząd wszczął nawet  w stosunku do pięciu banków pięć postępowań ws. naruszenia zbiorowych interesów konsumentów .  Raport niekorzystny dla sektora bankowego, więc  natychmiast szukam w necie stanowiska branży lub chociaż wymienionych w raporcie banków. Związek Banków Polskich - cisza, błoga cisza, milczy jak zaklęty. Dokładnie sprawdzam strony pięciu banków, co do których prowadzone jest postępowanie ws. naruszeń interesów zbiorowych. Na stronach tych banków nie ma słowa o kontroli UOKiK. Reklamowy bełkot, proszę bardzo, od informacji o zmianie layotu na stronie po aktualności że właśnie otrzymali  nagrodę na najlepszy korporacyjny  bank  internetowy w międzynarodowym konkursie.. Morda w kubeł i jedziemy na pozytywnie.

Kontynuując zabawę wchodzę w Googla i wpisuje: kontrola, materiały budowlane. Każdy z nas słyszał o wadliwych produktach budowlanych, więc o wynik byłem spokojny.

Nas oskarżać?, będziesz miał proces, sami siebie skontrolujemy!

Trzeci rekord na stronie to świeżutki news Gazeta Prawnej.  Gazeta donosi,  Związek  Pracodawców i Producentów Materiałów dla Budownictwa zbadał jakość klejów budowlanych i styropianu. Tylko 28 proc. partii klejów jest w normie. W przypadku styropianu norm nie spełniło 40 % skontrolowanych próbek. Według ZPPMdB, tylko na zaniżaniu jakości styropianu jego producenci mogli zaoszczędzić w ciągu ostatnich sześciu lat nawet 800 mln zł. Gazeta Prawna nie wymienia firm z nazwy, ale znajduje je łatwo w Internecie np. na stronach ZPPMdB, Muratora i Gazety Wyborczej.  Kontynuując swoją zabawę  sprawdzam co na to branża, co na to konkretne  firmy przedstawione w raporcie jako producenci budowlanych bubli.  Raport wymienia kilkadziesiąt firm, pomijam płotki, sprawdzam reakcje  tylko tych dużych.

I tak Gazeta Wyborcza donosi, że jedna z firm  w ogóle kwestionuje wyniki  badań swoich styropianów, twierdząc, że "badania zostały przeprowadzone nierzetelnie i z naruszeniem zasad obiektywizmu"  Dalej idzie jeszcze inna spółka chemiczna, która grozi pozwami zbiorowymi Gazecie Wyborczej i TVN-owi za samo opublikowanie wyników kontroli.

Arcydziełem  propagandowej maskarady jest stanowisko największych producentów styropianu, których produkty wypadły źle podczas kontroli. Na stronach firmowych  tych firm nie znalazłem żadnego stanowiska w tej sprawie. Typowy reklamowy bełkot; jesteśmy najlepsi. Odnalazłem natomiast coś lepszego. Natrafiłem na informacje,  że firmy te należą do Polskiego Stowarzyszenia Producentów Styropianu, które  właśnie rozpoczyna program ……kontroli jakości styropianów. Naturalnie celem programu jest poprawa standardów rynku materiałów budowlanych.  I uwaga najlepsze. Uczestnicy programu będą w ramach kontroli badać ciężar styropianu, parametr drugorzędny dla materiału izolacyjnego. Nie będą badać czy styropian spełnia normy izolacyjności i czy ma wymagane przez przepisy własności mechaniczne. Wystarczy by miał właściwą wagę, co osiągnąć można bez trudu dosypując w czasie produkcji tego i owego. Jednym słowem ci co mają problemy z jakością  teraz będą przyznawać certyfikaty "jakości" prowadząc badania według przez siebie wymyślonych zasad. Bo oczywiście jakości badać nawet nie próbują (wiadomo, ryzykowne). Każdy cwaniak może dostać oficjalny certyfikat. I to się nazywa inwencja! Teatr absurdu. Ionesco, Monty Python i Kafka razem, lepiej by tego nie wymyślili.

 

Piotr Nosowski