JustPaste.it

"Nienasycony"-opowiadanie o wampirze-część 6

Zasypiając miałem jej imię na ustach,budząc sie chciałem ujrzeć ją jako pierwszą.Każda myśl o niej,podrywała mnie do góry,mój umysł stawał się lekki,ciało również.Kiedy myślałem o jej skórze,wnikałem głębiej,do jej żył,tętnic,krwi.Kiedy myślałem o smaku jej krwi dostawałem spazmów,dreszczy,wstrząsało mną zimno by później ogarnął mnie płomień pożądania.Nie wiedziałem czego bardziej mi brakuje,jej samej,czy jej krwi.Umówiliśmy się kolejny raz nad rzeką.

 

 

Pobliska rzeka stała się miejscem naszych spotkań,przytulania,dotyków,pieszczot,intymnych rozmów.Byliśmy już ze sobą naprawdę blisko,za każdym razem kiedy zaczynałem o niej myśleć na swój,krwiożerczy sposób,starałem się powstrzymać aż zaspokoiłem swój głód w inny sposób.Nie chciałem zniszczyć w żaden sposób naszej milości,
która rozkwitała 
w zastraszającym tempie.Zaczynałem ją kochać,tęsknić za nią,
nie wyobrażać
sobie dalszego życia bez niej.Nasze pieszczoty były coraz bardziej ostre,namiętne,schodziliśmy wspólnie na głębszy poziom wzajemnego poznania.Pewnego dnia Susan stwierdziła,że czas bym poznał jej rodzców.
Mieszkali w młynie,kiedy się do niego zbliżaliśmy nie sposób było nie zauważyć jego ramion.Wielkie,miejscami dziurawe,dotykały niemalże ziemi wyrzucając za każdym obrotem świst i chrobot.Patrzenie na niego wprawiało niemalże w stan hipnotyczny,monotonne obroty,spokojne,usypiające rozedrgane zmysły. Cokolwiek by sie dzialo,młyn ma swoje tempo,swoją pracę do wykonania,swój spokój.Wchodziło sie do domu w ten sposób,że trzeba było wyczuć moment przerwy pomiędzy dwoma skrzydłami,wtedy szybko dawało sie susa do środka.Ponoć mozna było sie do tego przyzwyczaić,nawet z zamkniętymi oczami wchodzić i wychodzić z domu.Ot kwestia przyzwyczajenia się. Jeden sus w odpowiednim czasie i byliśmy w środku. Nagle zrobilo sie ciemno i wilgotno,nadal słychać było obracające się ramiona młyna.