JustPaste.it

Rzecz o zimnym czekiście Putinie

Trochę inny punkt widzenia

Trochę inny punkt widzenia

 

Written by poliszynel   
Tuesday, 11 January 2011 18:47

Czyli dlaczego mamy do czynienia z medialną nagonką na Władimira Władimirowicza. Wikipediowski biogram Władimira Putina wspomina o jego konflikcie z oligarchami, nie zaznaczając, że są oni Żydami. Do dzisiaj nie ma pewności, kto wypromował Putina na prezydenta Rosji. Według jednej wersji wytypowany został on na to stanowisko przez wszechwładnego w czasach wiecznie pijanego Jelcyna żydowskiego oligarchę Bieriezowskiego.

Według innej wersji na tronie Rosji osadziła go prorosyjska frakcja FSB/KGB, upatrując w nim ratunek przed dalszym szabrowaniem majątku narodowego Rosji przez żydowskich oligarchów. W rzeczywistości zadziałały oba te czynniki i Putin został prezydentem Rosji – ku zadowoleniu prorosyjskiej FSB i ku rozczarowaniu i wściekłości Żydów.

Jeśli Bieriezowski rzeczywiście przyczynił się do objęcia władzy na Kremlu w roku 2000 przez Putina, to szybko tego pożałował. Już rok później jedynie ucieczka z Rosji uratowała go przed aresztowaniem. Putin w przeciwieństwie do Jelcyna nie zamierzał być marionetką w rękach żydowskich oligarchów. Objęcie przez niego prezydentury było wyraźną cezurą w gospodarce rosyjskiej – zakończył się okres beztroskiego i bezkarnego szabrowania majątku narodowego Rosji przez żydostwo. Po wzmocnieniu własnej pozycji na Kremlu w 2003 roku nakazał Putin aresztowanie innego żydowskiego oligarchy –Chodorkowskiego.

Ten krok był przez Putina dobrze obmyślony. Chodorkowski, w momencie aresztowania go, był najbogatszym żydowskim oligarchą w Rosji. Do majątku doszedł on dzięki setkom milionów dolarów otrzymanych od klanu Rothschildów. Pieniądze te przeznaczone były na wykupienie prze żydostwo za bezcen majątku narodowego Rosji w strategicznych dziedzinach przemysłu i gospodarki.

Aresztowanie Chodorkowskiego było wyraźnym sygnałem dla żydowskich szabrowników – dobre czasy dla was się skończyły. Żydzi mają wprawdzie nadal duże wpływy i majątki w Rosji, ale oszukańcze i kryminalne wykupowanie za bezcen dochodowych działów gospodarki stało się od tej pory niemożliwe. Także dywersyjna działalność polityczna jest żydowskim oligarchom zabroniona. A taką właśnie dywersyjną politykę prowadził Chodorkowski. Oligarcha ten założył w 2001 roku fundację „Otwarta Rosja”. Widzimy tutaj dwie ciekawe  analogie:

- mamy kolejną żydowską fundację kolejnego żydowskiego filantropa (na wzór Rockenfellera czy Sorosa).

-  nazwa „Otwarta Rosja” jest odpowiednikiem „Otwartej Rzeczpospolitej” – żydowskiej organizacji, która do prokuratury zaskarżyła blog „Judeopolonia”.

Zadaniem „Otwartej Rosji” było ogłupianie rosyjskich Gojów – promowanie postaw antyreligijnych, progejowskich i żydofilskich,  połączone z propagandą antyputinowską. Celem tej propagandy było doprowadzenie do upadku Putina i przejęcie władzy przez jakiegokolwiek żydofila. Po to, aby żydostwo mogło się dalej spokojnie i bezkarnie uwłaszczać.

Aresztowania Chodorkowskiego światowe żydostwo nigdy Putinowi nie wybaczyło. Co trochę przypominają tę sprawę żydowskie media.

http://www.notowany.pl/artykul/16589/wstydze-sie-za-swoj-kraj

http://wyborcza.pl/1,76842,8601915,Chodorkowski__Moge_umrzec_w_wiezieniu.html

http://wyborcza.pl/1,75477,8068874,Urodziny_Chodorkowskiego_zakazane.html

http://new-arch.rp.pl/artykul/645739_Chodorkowski_trzy_lata_pozniej.html

http://new-arch.rp.pl/artykul/913750_Michail_Chodorkowski_%E2%80%93_wiezien_Kremla.html

Zadziwiające jest przy tym to, że żydowskie media nie interesują się, w jaki sposób niezamożni jeszcze niedawno obywatele ZSRR tak niesamowicie szybko stali się multimiliarderami. A przecież uczciwą pracą dojść do takiego majątku po prostu się nie da. Jeśli już, to wymaga to pracy całych pokoleń. Ale takimi drobiazgami żydowskie media się nie interesują. Oburza je tylko to, że Putin utrudnia żydowskim oligarchom wykupowanie za bezcen majątku Rosji.

Podobna antyputinowska kampania medialna prowadzona jest na całym podbitym przez żydostwo świecie. Także w samej Rosji mamy do czynienia z dziesiątkami „niezależnych” organizacji i z tzw. „niezależnymi mediami”, które co trochę atakują Putina o łamanie praw obywatelskich, najczęściej w kontekście Chodorkowskiego.

Jak można więc odróżnić rzeczywiście niezależne organizacje i media od mediów żydowskich. Lub też - czym różni się niezależna publicystyka od żydowskiej propagandy.

Jest bardzo prosty sposób, aby to stwierdzić.

amerykański „wolny świat”…

 

- Jeśli jakieś organizacje czy media upominają się co trochę o przestrzeganie praw ludzkich (i o Chodorkowskiego) w Rosji, a nie upominają się równie głośno i często o trzymanych w nieludzkich warunkach, bezprawnie, bez wyroków, latami, więźniów obozu koncentracyjnego Guantanamo – to takie organizacje, takie media są żydowskimi agenturami! Lub manipulowanymi żydowską agenturą użytecznymi idiotami.

Tutaj więcej zdjęć „wolnego świata” z Guantanamo dla zainteresowanych.

Drugi przykład:

- Jeśli organizacje lub media krytykują rosyjską „okupację” Czeczenii, a nie krytykują rzeczywistych okupacji serbskiego Kosowa, Afganistanu czy Iraku – to takie organizacje i media są żydowskimi agenturami! Lub manipulowanymi żydowską agenturą użytecznymi idiotami.

(Zgodnie z prawem międzynarodowym Czeczenia stanowi integralną część Rosji. Tak więc Rosja nie może „okupować” własnego terytorium).

Dodatkowo wściekłość i nienawiść do siebie wzbudził u żydostwa Putin jego zachowaniem się podczas wizyty w Jerozolimie. Jak każdy ważny gość miał on odwiedzić Ścianę Płaczu. Jednak Putin odmówił nałożenia jarmułki, co jest warunkiem dopuszczenia kogokolwiek pod resztki muru świątyni Jerozolimskiej od strony żydowskiej części miasta. Putin ostatecznie, bez jarmułki, obejrzał inną część Ściany Płaczu, w dzielnicy muzułmańskiej. Dla Żydów była to najwyższa zniewaga. Było to też dodatkową ostrogą w nasileniu szczucia na putinowską Rosję i na samego Putina.

Ważnym elementem nagonki medialnej na Putina jest obciążanie go odpowiedzialnością za zamachy i morderstwa (ostatnio ciężkie pobicia) dziennikarzy czy dysydentów. Najgłośniejszymi tego typu przypadkami były otrucie radioaktywnym polonem 210Litwinienki i zabójstwo dziennikarki Politkowskiej. Zostały one przez żydowskie media od razu okrzyczane jako zabójstwa dokonane z polecenia Putina. Przy każdej też okazji są one przypominane i mają świadczyć o zbrodniczości zimnego czekisty.

Zapomina się przy tym o jednym ważnym fakcie. FSB, korzystająca z wieloletnich doświadczeń KGB, jest w stanie pozbyć się niewygodnych ludzi w sposób niepodpadający. Dla profesjonalistów – a takimi są funkcjonariusze FSB – zainscenizowanie nieszczęśliwego wypadku, czy otrucie substancją wywołującą zawał serca nie jest zbytnim problemem. Takie wyroki śmierci wykonują służby na całym świecie. Takż w Polsce. Znamy przecież podejrzane „wypadki” samochodowe, „samobójstwa” czy nagłe „zawały serca” (Michał Falzmann).

Można więc przyjąć taką zasadę! Im bardziej jakieś morderstwo jest tak przeprowadzone, aby wskazywało natychmiast na Putina jako rozkazodawcę, tym bardziej pachnie to operacją „pod obcą flagą”.  Celowo tak ostentacyjnie przeprowadzoną, aby podejrzenie padło na Putina. „Wyroki” i „likwidacje” robione przez FSB wyglądają inaczej –zawodowcy z FSB pozbywają się niewygodnych dla Rosji ludzi w sposób dużo bardziej dyskretny i niepodpadający.

Także w USA podobnych przypadków tajemniczych zgonów i „samobójstw” jest cała masa. Jedyną różnicą jest to, że zabójstwa polityczne w USA wyciszane są przez kontrolowane przez  Żydów i ich agenturę wpływu media. Kto wie np. o tym, że wśród niezależnych badaczy zajmujących się zabójstwem prezydenta Kennedy’ego doliczono się już ok. 200 niewyjaśnionych zgonów?

Ale giną też i w innych sprawach w USA naukowcy, dziennikarze, a nawet…szefowie CIA.

Przytoczę kilka takich przypadków.

Taka np. tajemnicza śmierć dziennikarza Steve Kangasa badającego nielegalnie utrzymywaną przez CIA siatkę agentury wpływu w mediach na całym świecie.

Wszystko zaczęło się pół wieku wcześniej operacją „Mockingbird„.

W roku 1948 dyrektorem CIA do operacji specjalnych został Frank Wisner. Jednym z jego priorytetowych zadań była budowa tajnej sieci współpracowników CIA w mediach krajowych i zagranicznych. Ta właśnie operacja nosiła kryptonim „Mockingbird”. Agentom CIA udało się zwerbować wielu wpływowych dziennikarzy prasowych i telewizyjnych. W oficjalnie szczytowym okresie na liście płac CIA było ok 3000 dziennikarzy na całym świecie. Ich zadaniem była celowa dezinformacja, a także wyciszanie niewygodnych dla USA i CIA prawdziwych informacji. Sieć agentów w mediach kosztowała CIA rocznie 265 milionów dolarów.
Oficjalnie, po śledztwie kongresu USA w roku 1976 w tej sprawie, sieć agentury wpływu CIA w mediach zlikwidowano. Ale tylko oficjalnie…

Pod koniec XX wieku sprawą zajęli się ponownie Steve Kangas, Angus Mackenzie i Alex Constantine. Steve Kangas twierdził, że ma dowody na to, iż agencja informacyjna Forum World Features jest kierowana przez CIA za pośrednictwem firmy Richard Mellon Scaife, pracującej na rzecz CIA. Zadaniem agencji FWF było, zdaniem Kangasa, uprawianie dezinformacji.

Parę miesięcy później, w łazience firmy  Richard Mellon Sceife (tej pracującej na rzecz CIA i kierującej CIA-owską agencją informacyjną FWF) znaleziono zwłoki Kangasa. Oficjalną przyczyną jego śmierci było samobójstwo. Zgodnie z policyjną wersją strzelił sobie w lewą skroń, choć sekcja zwłok mówiła o przestrzelonym podniebieniu. A wszystkie dane w komputerze Kangasa zostały tuż po jego śmierci wymazane.

Tę sprawę żydowskie media bardzo szybko wyciszyły.

Albo śmierć innego dziennikarza…

Krótko po zamachach z 11/9 media nagłośniły sprawę biologicznych zamachów terrorystycznych przeprowadzanych przy pomocy bakterii wąglika (anthrax) rozsyłanych w kopertach za pośrednictwem poczty do różnych osób i instytucji w  USA. W efekcie terroru biologicznego zmarło pięć osób.
Biały Dom ostro naciskał na FBI, aby jako sprawców terroru biologicznego ogłoszono Al-Kaidę i Osamę bin Ladena, bądź Saddama Husseina. Nie czekając na wyniki śledztwa zarówno Bush junior jak i jego zastępca Dick Cheney publicznie o te ataki oskarżyli Al-Kaidę i irackiego dyktatora.
Huralnie ten ton podjęły media na całym świecie.
FBI jednak, mimo nacisków Białego Domu nigdy zamachami tymi nie obciążała mazułmańskich terrorystów. A to z tego powodu, że już po krótkim śledztwie było dla FBI jasne, że bakterie anthraxu użyte w terrorze biologicznym pochodziły z labolatorium broni biologicznej z amerykańskiej wojskowej bazy w Fort Detrick. Mimo to media oskarżyły o zamachy biologiczne irackiego dyktatora i Bin Ladena. Publikowany był nawet w mediach w związku z tym list gończy za nimi.”

Pierwszą śmiertelną ofiarą tych biologicznych zamachów był fotoreporter  Robert Steven. Wcześniej publikował on  zdjęcia pijackich zabaw córki prezydenta Busha.

Uniknąć śmierci udało się dwóm demokratycznym senatorom, zdecydowanie przeciwnych ustawie „Patriot Act”, przeforsowanej przez Busha po 11/9. Do nich też wysłano listy z anthraxem.

Mimo, iż nawet dla analfabety było jasne, że Al-Kaida nie miała najmniejszych powodów, aby czychać:

- na życie dziennikarza publikującego zdjęcia kompromitujące córkę Busha,

- na kongresmenów przeciwnych antydemokratycznej ustawie forsowanej przez Busha,

to jednak żydowska propaganda żyły z siebie wypruwała, aby anthrax wiązać z Al-Kaidą.

W tej sprawie mamy do czynienia także z kolejnym „samobójcą”.

W wniku śledztwa FBI ustaliła, że bakterie użyte w biologicznym terrorze pochodziły z amerykańskiego, wojskowego labolatorium z Fort Detrick .

To, co nastąpiło później było typowym medialnym i policyjnym polowaniem na kozła ofiarnego. Najpierw wytypowano jako winnego dra Ayaada Assada. Pasował on doskonale do tej roli poprzez jego arabskie pochodzenie. Kiedy okazało się jednak, że jest on niewinny, wytypowano kolejnego winnego. Był nim Steven Hatfill. Ale i ten okazał się w końcu niewinny. Za fałszywe oskarżenie go rząd USA musiał zapłacić jemu odszkodowanie w wysokości 5,8 mln dolarów. „Winnym” ostatecznie okazał się ekspert od broni biologicznej, pracownik labolatorium w Fort Detrick – Bruce Ivins. On sam tego oskarżenia ani nie potwierdził, ani jemu nie zaprzeczył. Ponieważ krótko wcześniej popełnił – a jakże – „samobójstwo”.

Dalsze śledztwo umorzono. „Winny” się znalazł, karę rzekomo sam sobie wymierzył. Sprawę zamachów biologicznych i „samobójstwa” żydowskie media szybciutko wyciszyły. Choć nawet ślepiec widzi, że za wysyłką listów z anthraxem stała nie Al-Kaida, a Al-CIAida.

Kolejna podejrzana historia związana jest z oparacją „MKULTRA”. Przy jej okazji mamy do czynienia z „samobójstwem” mikrobiologa, z zabójstwem byłego szefa CIA i z nielegalnym niszczeniem dokumentów zbrodniczej działalności amerykańskiego wywiadu. A we wszystko to zamieszane były najwyższe czyniki z Waszyngtonu.

Projektem MKULTRA były prowadzone na początku lat 50-tych XX wieku eksperymenty na ludziach.  Testowano w nim m.in. działanie narkotyków, trucizn, gazów, chemikaliów, elektrowstrząsów, zarazek chorobotwórczych. „Eksperymenty” prowadzono na uniwersytetach, w szpitalach, więzieniach i w bliżej niesprecyzowanych „ośrodkach badawczych”. Udowodnione są ciężkie szkody zdrowotne i psychiczne ofiar owych „eksperymentów”, a nawet ofiary śmiertelne. Zdarzały się przypadki porwań i uprowadzeń ofiar do przeprowadzania na nich barbarzyńskich doświadczeń. Znane nawet są przypadki wykorzystywania w tych „doświadczeniach” dzieci!

W operacji MKULTRA CIA wykorzystywała też niemieckich lekarzy prowadzących podczas wojny bestialskie „eksperymenty” medyczne w obozach koncentracyjnych.

Mamy w tej sprawie dziwne „samobójstwo” znane pod nazwą „afery Olsona”.

Bakteriolog Frank Olson, biorący udział w MKULTRZE, w roku 1953 wyskoczył z dziesiątego piętra nowojorskiego hotelu przez zamknięte okno. CIA ogłosiła jego śmierć jako „samobójstwo”.

W roku 1972 na polecenie ówczesnego szefa CIA, Richarda Holmsa, zniszczono większość dokumentacji projektu MKULTRA.
W roku 1975 rząd USA wypłacił wdowie po „samobójcy” Olsonie 750 000 dolarów za to tylko, aby nie wszczynała ona procesu przeciwko CIA. W wyciszaniu sprawy udział brali ówczesny szef stabu Białego Domu, późniejszy wiceprezydent Richard Cheney, oraz ówczesny minister obrony Donald Raumsfeld (tę samą funkcję pełnił on również później, w czasach Busha juniora).

W 1993 roku syn Olsona uzyskał zgodę na ekshumację zwłok ojca. Grupa ekspertów prowadząca obdukcję stwierdziła wyraźne dowody morderstwa (a nie samobójstwa) dokonanego na Olsonie. Prokurator  Stephen Saracco wszczął dochodzenie, blokowane jednak przez CIA i ministerstwo sprawiedliwości. Dopiero po miesiącach pertraktacji wywalczył  Saracco prawo przesłuchania przez Grand Jury wielu świadków, w tym byłego szefa CIA, Wiliama Colby.
Niestety, krótko po tym, gdy William Colby dowiedział się, że ma zeznawać przed prokuraturą w sprawie śmierci Olsona, on sam zginął podczas wycieczki kajakowej. Po prostu się utopił. Wbrew jego zwyczajom nie miał on w momencie utonięcia założonego kapoka, nie powiadomił też o wycieczce żony, co zawsze wcześniej robił. W jego mieszkaniu odkryto ślady włamania dokonanego przez nieznanych sprawców. Włamywacze niczego wartościowego nie ukradli. Nie było to więc włamanie na tle rabunkowym.

I to był błąd CIA – mieli „ukraść” cokolwiek wartościowego, aby zasugerować kryminalny charakter włamania. Włamanie miało naturalnie na celu przeszukanie przez CIA  domu  Colby,ego i ewentualne zniszczenie kompromitujących CIA dokumentów.

Śledztwo prokuratury w sprawie zabójstwa Franka Olsona ostatecznie po ośmiu latach umorzono.

O tym, że CIA i prezydenci USA nagminnie łamią prawo obowiązujące w Ameryce dowiadujemy się też z tzw. „afery Iran-Contras”.

Zadziwiające jest, jak oszczędnie o tej aferze pisze polska wikipedia. Niemiecki jej odpowiednik jest o wiele bardziej szczegółowy. Padają tam liczne nazwiska, ujawnione są też fakty bezpośredniego zamieszania CIA w handel narkotykami.

W aferę tę zamieszany był cały Biały Dom i dyrektor CIA. Reagan zasłaniał się „niepamięcią” i niewiedzą. Ale i on, i cała reszta w pełni świadomie i z premedytacją łamali uchwały Kongresu USA. Sam Reagan zresztą dał przykład późniejszym bandyckim napaściom i bombardowaniom przez NATO obcych, suwerennych państw. To on wydał rozkaz zbombardowania Trypolisu w roku 1986. Podczas tego bombardowania zniszczone zostały obiekty cywilne. Wśród ludności cywilnej byli zabici i ranni. Reagana nie postawiono za to przed trybunałem w Hadze.

To było tylko kilka przykładów przestępczej i zbrodniczej działalności USA, jej prezydentów i jej służb. Zamachami z 11/9 przelicytowała CIA wielokrotnie zbrodnie KGB. Bandyckie agresje na Serbię, Irak i Afganistan przelicytowały Budapeszt 1956, Pragę 1968 czy nawet sowiecką okupację Afganistanu (tę równoważy amerykański Wietnam). USA okupuje Afganistan już dłużej, niż robiła to Armia Czerwona. I wciąż Ameryka nie zamierza się z Afganistanu wycofywać.

Ale żydowskie media te zbrodnicze okupacje przerabiają na wojny w obronie bezpieczeństwa, pokoju i demokracji. A zwłaszcza jako wojny o uwolnienia świata od islamskiego  terroryzmu. Tylko, jak uwolnić świat od terroryzmu, gdy głównymi terrorystami są USA, Izrael, NATO, CIA i stojąca ponad nimi Klika GlobalnychBanksterów?

A pomagają im w terrorystycznym procederze zachodni wasale.

W Niemczech aresztowano 18- letniego „islamistę”, który w internecie zapowiedział przygotowywane przez niego domniemane zamachy terrorystyczne.

Tylko, że do opublikowania owego oświadczenia w internecie podjudzony został on przezetatowego pracownika niemieckiego wywiadu, który sam udawał wyznawcę proroka! A tak naprawdę, mimo oświadczenia o zamachach, „islamista” ów nie planował  w rzeczywistości żadnych zamachów.

Zamiarem tej tajniackiej prowokacji było nastraszenie opinii publicznej rzekomo planowanymi przez islamistów zamachami. Inna sprawa, że niemieckiemu rządowi do ograniczania swobód obywatelskich, jak i do zwiększania kompetencji policji i służb takie „zapowiedzi” w zupełności wystarczają.

Dlaczego żydowskie media urządzają takie nagonki na Putina, a wyciszają zbrodnie Zachodu?

Rosja, Putin, stoją światowemu GRU – Globalnemu Rządowi Unych,  na drodze do zdobycia nieograniczonej władzy nad światem.

Dodatkowo Putin nie pozwala, aby skarby Syberii wpadły za bezcen w żydowskie łapska.

Tak jak nasze łupki, nasze srebro i inne nasze skarby…

Dlatego też mamy na codzień medialne szczucie na Putina. Przy czym zasada jest taka: im ktoś więcej na Rosję i na Putina szczuje, tym bardziej jest on usłużnym żydowskim agentem. Lub przynajmniej zaczadzonym użytecznym idiotą w łapskach żydowskiej propagandy.

Osobiście nie mam nic przeciwko rzeczowej krytyce Rosji i Putina. Niech będzie ona jednak faktycznie rzeczowa i proporcjonalnie uzupełniana krytyką drugiej strony barykady – USA, Izraela i kompleksu jot.

Nagonka na Putina w związku ze Smoleńskiem ma dokładnie ten sam cel – podkopanie jego popularności w Rosji i doprowadzenie do jego upadku.

Ponadto Smoleńsk ma odwracać naszą uwagę od katastrofalnego stanu kraju.

Pomysł Macierewicza/Singera z oddaniem śledztwa w łapska zbrodniarzy z USA jest haniebną prowokacją.

Chce on oddać śledztwo w łapska tych, którzy za tym zamachem stoją.

poliszynel

 

 

 

Źródło: poliszynel

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne