JustPaste.it

Taniec z garami, czyli telewizyjne szaleństwo Magdy G.

Wszystko zaczęło się parę miesięcy temu: właściciele kiepsko prosperujących polskich restauracji zdecydowali się powierzyć swój los w ręce Magdy Gessler wspomaganej przez telewizję.

Wszystko zaczęło się parę miesięcy temu: właściciele kiepsko prosperujących polskich restauracji zdecydowali się powierzyć swój los w ręce Magdy Gessler wspomaganej przez telewizję.

 

Wszystko zaczęło się parę miesięcy temu: właściciele kiepsko prosperujących polskich restauracji zdecydowali się powierzyć swój los w ręce Magdy Gessler wspomaganej przez telewizję. Niektórzy z nich po udziale w programie wybrnęli ze swoich tarapatów, inni jednak ostatecznie się pogrążyli. Dobrze prosperujący restauratorzy mogą się teraz śmiać z niektórych swoich kolegów po fachu, którzy udowodnili w programie swoją kompletną ignorancję. Program pokazał najciemniejsze, najbardziej wstydliwe zakątki w rodzimych restauracjach, niejednokrotnie pokazał światu panujący w nich brud, smród i ubóstwo smaków, świeżości oraz wystroju…

pismaq.plProwadząca program Magda zyskała sobie sławę kogoś w rodzaju polskiego Gordona Ramsaya, zdążyła już zasłynąć jako postrach restauratorów. Na pewno nie można jej odmówić dobrego smaku ani gustu, oraz żyłki do interesów, wszak sama jest właścicielką niejednej świetnie prosperującej restauracji. O wystrój w większości swoich restauracji zadbała samodzielnie, trzeba przyznać, że jako absolwentka Akademii Sztuk pięknych w Madrycie ma do tego odpowiednie kompetencje. Na pewno nie może narzekać na brak zajęć - poza pracą restauratora i udziale w programie Kuchenne rewolucje pisze felietony kulinarne do tygodnika Wprost oraz książki, takie jak „Kuchnia moja pasja” i „Kocham gotować. Magdy Gessler przepis na życie”.

Kiedy pojawia się w restauracji, którą ma uratować, jest po prostu okropna. Ot, wredna, napuszona i zadufana w sobie baba, która czepia się dosłownie wszystkiego. Raczej nie zdarza się, żeby ktoś na nią nie złorzeczył za plecami. Oczywiście Magda Gessler zdaje sobie z tego sprawę, gdyby tak nie było, udowodniłaby chyba swoją naiwność i głupotę. Pani Magda przychodzi do restauracji, zamawia kilka rekomendowanych przez obsługę dań, z pretensjonalną miną rozpoczyna konsumpcję, i zaczyna się zabawa. A raczej jej przedsmak, bo na razie jeszcze chociaż nie wykłóca się o wszystko ze wszystkimi. Dopiero następnego dnia, kiedy wchodzi do kuchni, bezlitośnie obnaża często rażącą ignorancję pracowników restauracji, wyciąga na światło dzienne stare butelki zjełczałego oleju, pokazuje lepiące się od brudu szafki. Na domiar złego pokazuje też kucharzy, którym często wydaje się, że pozjadali wszystkie rozumy, niezbyt chętnych do nauki i zmian. Tacy kucharze mają skłonność do chomikowania nieświeżych produktów gdzieś po kątach restauracji oraz do nagminnego oszukiwania Magdy Gessler (i klientów), wmawiając jej, iż mrożona ryba jest świeża, sos jest przygotowany własnoręcznie a nie z torebki i tak dalej, i tym podobnie.

Magda Gessler jako rasowy kucharz i osoba lubiąca zmysłowe, w tym także jedzeniowe przyjemności, ma trochę ciała, a jakże, ale to nic złego, podobno dobry kucharz nie istnieje bez widocznego brzucha. Z obiektywnego punktu widzenia przyjemnie się ją ogląda: jest gustownie ubrana, o świeżej twarzy, można nawet powiedzieć, że jest zmysłowa. Ale zmysłowość Magdy Gessler nie ma nic wspólnego ze zmysłowością Nigelli Lawson, która w kuchni jest całkowicie naturalna, swobodna, oblizuje palce, nie używa miarek i ma głęboko gdzieś zalecenia dietetyków. Od tej kobiety bije ciepło, budzi w widzach sympatię.

Dlaczego takiej sympatii nie budzi pani Magda? Chyba odpowiedź na to pytanie nie jest zbyt trudna: arogancja, pretensjonalność, snobizm składają się na brak klasy, której, przynajmniej w tym programie pani Magdzie brakuje. Bo to żadna sztuka wytykać komuś w chamski sposób błędy, zwłaszcza, kiedy można to robić jak Magda Gessler bezkarnie. Co jej może zagrozić? Nic, jej pozycja zawodowa jest już ugruntowana. Dlatego bez skrupułów terroryzuje restauratorów, urządza niektórym z nich w telewizji publiczne pranie brudów. Bo przecież wszyscy musza się dowiedzieć, że taki a taki właściciel restauracji ma problemy z alkoholem na przykład.

Pani Magda, jak już zostało to wcześniej napisane, ma dobrze prosperujące restauracje, raczej nie narzeka na brak pieniędzy. Dobrą markę zawdzięcza jednak nie tylko sobie, słowem: żeruje na nazwisku jednego ze sowich byłych mężów, Piotra Gesslera, pochodzącego z rodziny warszawskich restauratorów. Korzysta z tego nazwiska bezwstydnie, jednocześnie uskarżając się niekiedy w wywiadach, że myli się ją z Martą Gessler, również restauratorką, oraz byłą żona Piotra. Nienawidzi, zresztą z wzajemnością, Adama, Gesslera. Styl mają podobny: w programie Wściekłe gary Adam dorównuje Magdzie chamstwem, są siebie warci. Ale nie ma lepszej metody na przyciągniecie widzów przed telewizor niż skandal…

Niech sobie pani Magda pomaga restauratorom do woli, ostatecznie sami ją do swoich lokali zaprosili. Tylko przy okazji niech się zastanowi, czy na pewno zawsze prezentuje się tak dobrze jak jej restauracje, czy ma taką samą klasę… Bo jej zachowanie na pewno przysporzy jej sławy, tylko może niekoniecznie takiej, jakiej by sobie życzyła.

Źródło: www.pismaq.pl

 

Źródło: Dorota Jabłońska