JustPaste.it

Kupuję, więc jestem

Ostanimi czasy miasto opanowały przeceny zimowe. Sklepy kuszą nas coraz większymi promocjami i masowymi wyprzedażami.

Ostanimi czasy miasto opanowały przeceny zimowe. Sklepy kuszą nas coraz większymi promocjami i masowymi wyprzedażami.

 

 

 aafba48c51dad747c7784a43db8438f6.jpgNie sposób ominąć szyld zapraszający nas do środka 70-procentową obniżką. Takie okoliczności powodują często niekontrolowane zakupy, których wcale nie planowaliśmy robić.  Nie zdajemy sobie sprawy, iż uczucie zadowolenia, jakie temu towarzyszy może prowadzić do uzależnienia. Schemat zazwyczaj jest następujący: wychodzimy po drobne sprawunki i wychodzimy z koszykiem pełnym rzeczy, których nabycia nie planowaliśmy w ogóle. Inny przykład : wchodzimy przypadkowo po drodze z pracy do pobliskiego sklepu i nagle kupujemy rzecz, której nie mogliśmy sie oprzeć. Opuszczamy przybytek pełni zadwolenia, ale... z pustym portfelem.

Do takich działań zachęcają nas supermarkety i centra handlowe, kuszące miłą muzyką i kolorową oprawą, które z daleka zachęcają atmosferą miłego spędzenia czasu (i przy okazji również wydania pieniędzy). Dowodem na perswazyjne oddziaływanie tego typu „instytucji” są informacje, iż z pierwszymi supermarketami w Polsce pojawiły się pierwsze ofiary uzależnienia od zakupów. Kupowanie stało się szczególnie niebezpieczne dla posiadaczy kart płatniczych. Oddzielają nas one od realnych pieniędzy, nie widzimy ich, musimy tylko wprowadzić PIN i zostaje nam już tylko... radść z dokonanego zakupu. Realne konsekwencje zapłaty dochodzą z małym opóźnieniem, kiedy sprawdzamy stan konta i jest o wiele mniejszy niż się tego spodziewaliśmy. Zdawać by się mogło, że rzeczy, które wymyślono, by ułatwić nam życie, stają się „niewinnymi pułapkami," które są nierzadko przyczyną naszych problemów.

Jednak nie każdy kupujący musi od razu stać się maniakiem zakupów i popaść w nałóg.

Jak sprawdzić czy to już uzależnienie?

Mamy z nim do czynienia wtedy, gdy nieplanowane kupowanie staję się nieuniknioną koniecznością, jak również (złudnym) sposobem na rozwiązywanie problemów i zikwidowanie złego nastroju. Powodem do zmartwień może być sytuacja, w której, by zapełnić wewnętrzną pustkę, zamiast zastanowić się nad jej przyczyną wybieramy... wycieczkę do supermarketu.Od kilkunastu miesięcy przynajmniej 4 razy w tygodniu muszę mieć jakąś nową rzecz, nie ważne czy to pasek do spodni,czy bd546d24e70b08a87ad5271d010e7e42.jpgspódnica lub nowa bielizna (tak czy inaczej tego nie noszę). Sprawia mi to ogromną radość, gdy nie mogę jechać na zakupy staje się rozdrażniona (tak jak palacz po kilku godzinach bez papierosa) – wyznaje jedna z nałogowych konsumentek.  Zawsze wygląda to tak samo. Wchodzę do sklepu tylko po to, by obejrzeć, zorientować się w cenach, a wychodzę obładowana siatkami. Jestem w stanie wydać ostanie pieniądze na chwilową zachciankę. Radość z zakupionego drobiazgu trwa tylko chwilę, potem nadchodzi głos rozsądku i wyrzuty sumienia. Jednak nie mogę się powstrzymać przed kolejnymi zakupami i za jakiś czas robię to samo – dodaje druga. Jak pokazują badania, około dziesięciu procent dorosłej populacji w USA ma trudności w poradzeniu sobie z takim rodzajem zachowania kompulsywnego. Mimo tego, że popularny streotyp głosi, iż zakupoholizm jest domeną kobiet, to okazuje się, że również mężczyźni są podatni na to uzależnienie. To co różni obydiwe płcie, to rodzaj nabywanych produktów. Kobiety najczęściej kupują ubrania, buty, biżuterię i perfumy - czyli produkty łączące się z ich wizerunkiem. Mężczyźni - nabywają telefony, komputery lub sprzęt sportowy, czyli  gadżety związane z „męskim” stylem życia.

Ta chwilowa utrata świadomości, której doświadczamy w „zakupowym szale”   często spowodowana jest manipulacyjnym działaniem reklam.  Slogany zachęcają nas do zakupów, po których „poczujemy swobodę, wolność, zadowolenie, radość”, a tego właśnie zakupoholik potrzebuje – poprawienia sobie nastroju. Napotykamy je wszędzie, widzimy, słyszymy, „wdzierają” nam sie do domów za pomocą podrzucanych ulotek. Reklama jest wszędobylska i niestety (ku nieświadomości wielu) niebezpieczna. Namawia nas do kupna czegoś, co jest nam zupełnie niepotrzebne, ale wmawia nam, że bez tego nie możemy żyć – w tym właśnie tkwi pułapka, w którą wpada większość konsumentów.7850472d9a9eec8111b96fdd8dc4725e.jpg Pradoksalnie, reklama wywołuje potrzeby, zamiast je zaspokajać. „Nowoczesne i zadbane kobiety farbują włosy tylko farbą firmy X”  – któraż z kobiet nie uwierzy w taki slogan i by poczuć sie taką właśnie kobietą, zakupi produkt... Z pewnością, gdy tak sobie rozważamy, na ile nasze wybory są wynikiem świadomych decyzji, a na ile nie, w tym samym czasie całe zastępy marketingowców kombinują, czego by tu nam jeszcze nie „wepchnąć”. Dość niedawno Holenderska firma Philips skonstruowała pilota telewizyjnego, blokującego się w czasie przerw reklamowych, uniemożliwiając w tym czasie zmianę kanału. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe. Wydarzenie to znakomicie obrazuje jak bardzo marketing i reklama zadomowiły się na dobre w życiu większości z nas.

Czy zatem jesteśmy skazani na bycie konsumentami i podatni na konsumenckie uzależnienia?

Niestety, konsumentami jesteśmy przez całe życie. Bez niektórych produktów i usług nie sposób się obyć. Najpierw kupujemy chleb i szkolne zeszyty, chodzimy do fryzjera i dentysty,  potem nabywamy samochód, mieszkanie, staramy się o kredyt w banku. Im starsi jesteśmy, tym bardziej wplątujemy się w coraz bardziej skomplikowany układ zależności Przecież musimy mieć telefon, za który trzeba zapłacić, korzystamy z prądu, który też nie jest za darmo, kształcimy się, uczęszczamy na kursy , za które pobierane są opłaty etc).

Czasem wydaje się wprost niemożiwym życie we wspólłczesnym świecie bez bycia konsumentem. Ale warto przy tym wszytskim wciąż zadawać sobie zasadnicze pytanie mianowicie „Kupuję,  by żyć?” czy  „żyję , by kupować?”

I znać na nie odpowiedź.  (Mag.)