JustPaste.it

Singlem być

W dzisiejszych czasach określeń takich jak „stara panna” czy „stary kawaler” używa się już coraz rzadziej. Bycie samemu nie jest już powodem do wstydu, lecz raczej do... dumy.

W dzisiejszych czasach określeń takich jak „stara panna” czy „stary kawaler” używa się już coraz rzadziej. Bycie samemu nie jest już powodem do wstydu, lecz raczej do... dumy.

 

Życie w pojedynkę staje się modą i stylem życia, wcale nie gorszym od życia we dwoje.
„Bez partnera da się żyć” – głoszą poradniki dla tych, którzy nie odnaleźli lub wciąż szukają swej „drugiej połówki”. Co więcej, da się żyć o wiele wygodniej i bardziej niezależnie. Single na całym świecie zakładają własne stowarzyszenia, kluby i biura podróży oferujące całą gamę form spędzania wolnego czasu. Takie osoby twierdzą, że jak najbardziej korzystają z życia poprzez podróże, niezobowiązujące znajomości oraz inwestowanie w siebie. Mają więcej wolnego czasu, nie muszą szukać kompromisów na rzecz drugiej osoby, mogą w pełni oddać się samorealizacji i poświęcać się własnym pasjom. Wolność -  to słowo, które pada najczęściej do opisania dobrych stron tego stanu.

Czym jest wolność dla singli?

b5ec09c1749b26a9715f697c654327b7.jpg„To całkowita swoboda i robienie tego, na co ma się  ochotę” – opowiada 27 Wojtek. – „To spanie do południa, bo nikomu to nie przeszkadza, sprzątanie, kiedy się chce, jak również wracanie do domu o dowolnej porze. Wszystkie związki, w których byłem narzucały mi jakieś role, i prędzej czy później partnerki zmuszały mnie do pewnych zachowań, które niekoniecznie miałem ochotę powielać. To zraziło mnie do bycia w parze na bardzo długo”
Dla 32 letniej Anny wolność to „całkowita swoboda w organizowaniu sobie czasu, to aktywne życie polegające na wyjazdach, spotkaniach, które zaspokajają jej potrzeby relaksu i zabawy, jak również odpoczynku.  – „W tym wszystkim nie ma czasu na nudę i rozważania jak lepiej żyć, w pojedynkę, a może samemu. A jeśli czasem zabraknie kogoś, bo to zupełnie ludzkie, nie mam problemu ze znalezieniem sobie towarzystwa, niekoniecznie na całe życie....” – mówi Anna.
Liczba ludzi stanu wolnego ciągle wzrasta. Według różnych źródeł, w Polsce jest ich już 5 milionów, a w Europie ponad 160. Są wśród nich osoby rozwiedzione, takie, które leczą sie po nieudanych relacjach, ale również i takie, które w stałych związkach nigdy nie były i nie zamierzają.
Pełne inwencji single postanowiły wyrazić swoją indywidualność i zamanifestować swój status. Szwedzki biznesmen Johan Wahlbäck wpadł na odkrywczy pomysł i stworzył „singleringa”, czyli niebieską obrączkę, której noszenie komunikuje o przynależności do „singlowej” społeczności. Ta ozdoba, pierwszy raz wyprodukowana w 2005 roku w Szwecjii, w niedługim czasie podbiła cały świat. Można nabyć ją w internecie, a coraz częściej również w zwykłych sklepach. Noszą ją gwiazdy i zwykli śmiertelnicy, nosił ją również jej wynalazca, który też jest... stanu wolnego.
Można powiedzieć, że potrzeba jest matką wynalazku, a wynalazki zaspokojają potrzeby, w tym przypadku być może potrzebę znalezienia partnera, gdyż nosząc taką obrącczkę automatycznie stajemy się członkami „Globalnej Społeczności Singerlingen” (każda z nich posiada unikatowy numer seryjny). Organizowane przez tą grupę imprezy są okazją do spotykania innych singli i może też okazją do rychłej zamiany tej obrączki na inną, ślubną...

Tylko czy single naprawdę tego chcą? Czy ich stan wolny jest wyborem czy koniecznością .Czy są samodzielni, czy może samotni?
5927a9b3a622a9721cecf6c69b23280c.jpg
Od strony psychlogicznej każdy przedłużający się stan samotności jest bolesny, ale osoby samotne nigdy się do tego nie przyznają. Przeciwnie, uciekają od tego w szereg różnych propozycji spędzania wolnego czasu, aby się przed samotnością ukryć, a nawet zepchnąć całkowicie do podświadomości ważne potrzeby miłości, bliskości, wspólnoty, dawania i  przyjmowania, które można zaspokajać w pełni tylko w intymnym związku.
Patrząc zaś na to zjawisko od strony mody i zmieniającego sie wciąż standardu życia na całym świecie, to tylko kolejna zmiana i jak każda nowość, na początku dziwi, a w istocie jest czymś zupełnie normalnym. Początki tej mody wielu upatruje oczywiście we wzorcach zachodnich. Któż z nas nie zna popularnego serialu „Seks w wielkim mieście”, którego główne bohaterki korzystają z uroków bycia singlem, uczestniczą w życiu towarzyskim, są aktywne zawodowo, a o swoich niepowodzeniach miłosnych opowiadają z humorem podczas kolejnych spotkań dla singielek. Są same, ale radosne i szczęśliwe.
Serial wytyczył pewien wzorzec singla. Jest to osoba koło trzydziestki, żyjąca samotnie z wyboru, przebojowa, robiąca karierę zawodową, bez problemów finansowych, konsumująca, hedonistyczna, żyjącą szybko.

Single po czterdziestce

Lecz single to też osoby starsze, i tu już rzadziej nazywa się ich tym mianem, mówi się o nich raczej „osoba niezamężna” lub samotna, tak jakby okres poszukiwania drugiej połówki był tylko przywilejem młodości. Tu pojawia się druga srona medalu, gdyż właśnie z wypowiedzi takich osób, którzy swą młodość mają już daleko za sobą, wynika, że samotność z wyboru to mit. Wygoda, którą tak często tłumaczy sie ten stan, ma swoją wielką cenę. Singiel, który pozostaje w tej roli zbyt długo, staję się, prędzej czy później, rozgoryczony i czegoś zaczyna mu brakować.
Niektórych bycie singlem już nie bawi. 42-letnia Alicja przedstawia to w taki sposób: „Dziś jest pewna, że to nie jest stan, do którego warto dążyć. Gdy w sklepie mam w koszyku parę rzeczy tylko dla siebie, z zazdrością patrzę na kobietę czy mężczyznę z koszem pełnym zakupów dla całej rodziny. Wracam do swoich czterech ścian, zamykam drzwi na klucz, jem sama kolację, słucham muzyki lub oglądam film, sama pije wino. Życie bez partnera daje się jej we znaki również w tzw. prozie życia. Remont mieszkania czy przeprowadzka to dla samotnej kobiety zadanie wręcz niewykonalne”
Marek ma  51 lat i od przeszło dwudziestu lat mieszka sam.
13c67ba4a466abd54c045795335a88fb.jpg- „Gdy byłem młody, chciałem być z kimś, ale bałem się odpowiedzialności za drugą osobę, dzieci, rodzinę. Wtedy nie bardzo widziałem siebie w roli męża. Wmawiałem sobie, że nie chcę, aby ktoś mi coś narzucał. Dziś, po latach, czegoś brak i coraz częściej zastanawiam się nad konsekwencjami swojej decyzji, gdyż perspektywa spędzenia starości w pojedynkę nie napawa mnie optymizmem”.
Z wielu wypowiedzi wynika, że samotność jest dobra, ale tylko na krótką metę, po dłuższym czasie staje się cierpieniem.
Czy singlowanie więc jest tylko zjawiskien, które tylko mając stan przejściowy, może przynieść satysfakcję, a jeśli staje się wyborem na cały zycie, zmienia swoją wartość? Czy zatem życie bez pary  jest tylko kwestią mody, czy może kolejnym etapem rozwoju cywilizacyjnego gatunku ludzkiego ...   (Mag.)