JustPaste.it

Strach się bać

Boję się, gdy młodzi ludzie, którzy jeszcze nic poważniejszego w życiu nie przeżyli, gardłują publicznie o honorze, życiu i śmierci.

Boję się, gdy młodzi ludzie, którzy jeszcze nic poważniejszego w życiu nie przeżyli, gardłują publicznie o honorze, życiu i śmierci.

 

Podczas sejmowej debaty na temat tragedii smoleńskiej jeden z młodszych posłów wołał z przejęciem w kierunku ław rządowych: „Człowiek bez honoru to gorsze niż śmierć!”. Nie mam zamiaru wdawać się tu w ocenę, czy raport MAK-u jest pełny, czy niepełny, prawdziwy czy nie. Zrobili to już inni. Chcę tylko powiedzieć, że boję się takich wypowiedzi — skrajnych, odwołujących się tylko do emocji, a nie rozumu. Gdy się czyta coś takiego w brukowcu, to można się tym nie przejmować, ale gdy wypowiada to z mównicy sejmowej poseł, nawet młody, ale przy pełnej aprobacie starszych kolegów, to mam prawo do obaw o przyszłość mojego kraju i własną. Co będzie, jeśli ten młody człowiek zdobędzie kiedyś więcej władzy niż ta, którą mu daje mandat poselski? Jego słowa to niemal jak wezwanie do wojny. Tylko z kim? Bo za jaką cenę, to już wiemy — poseł nam powiedział. Rozumiem też, że jak przyjdzie co do czego, to młody poseł pierwszy rzuci się na szaniec.

adb74e2686d1a5af46ab077d659fb98d.jpg

Niedawno oglądałem w telewizji bardzo przygnębiający film dokumentalny. Opowiadał o honorowych zabójstwach dokonywanych przez ojców i braci na młodych muzułmańskich kobietach. Giną one niejednokrotnie tylko za to, że ośmieliły się spotkać czy porozmawiać bez pozwolenia rodziny z jakimś mężczyzną. Brat jednej z takich kobiet, odsiadujący za jej zabicie wyrok dożywocia, nadal miał do niej pretensje — bo go sprowokowała, a honor nie pozwalał mu nie zareagować. 

Niedawno dotarła do mnie informacja o ciekawym spotkaniu, jakie odbyło się 13 stycznia w Kołobrzegu. Przedstawiciele trzech kołobrzeskich wspólnot protestanckich: Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, Kościoła Chrystusowego i Kościoła zielonoświątkowego spotkali się na wspólnej modlitwie w intencji nowo wybranego prezydenta miasta oraz radnych. Podczas spotkania rozważano biblijny wzór przywództwa, który opiera się głównie na pokorze i gotowości do służby innym, oraz modlono się o pomyślność dla mieszkańców Kołobrzegu, a także o mądrość i błogosławieństwo dla rządzących miastem. Na uroczystości obecni byli również prezydent miasta i przewodniczący rady miejskiej.

Spotkanie to było praktyczną realizacją nowotestamentowego zalecenia, by modlić się za rządzących. W Pierwszym Liście do Tymoteusza apostoł Paweł napisał: „Przede wszystkim więc napominam, aby zanosić błagania, modlitwy, prośby, dziękczynienia za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich przełożonych, abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości. Jest to rzecz dobra i miła przed Bogiem, Zbawicielem naszym”[1].

A gdyby tak to kołobrzeskie spotkanie modlitewne stało się wzorcowe dla innych — organizowanych w różnych miejscach kraju, gdzie wierzący różnych chrześcijańskich wyznań, niezależnie od sympatii politycznych, mogliby się modlić o aktualnie rządzących i pokój społeczny? Czy nie byłoby to zgodne z intencją apostoła Pawła, który w tym samym liście, tylko nieco dalej, napisał: „Chcę tedy, aby się mężczyźni modlili na każdym miejscu, wznosząc czyste ręce, bez gniewu i bez swarów”[2]?

A przy okazji, Paweł wzywa tu nie tylko do modlitw za rządzących, ale także do wyrzeczenia się przez naśladowców Chrystusa gniewu i swarów. W innym miejscu Nowego Testamentu, ale w tym samym tonie, wzywał ich, „aby o nikim źle nie mówili, nie byli kłótliwi, ale ustępliwi, okazujący wszelką łagodność wszystkim ludziom”[3].

Dedykuję te słowa posłom i posłankom zwłaszcza prawej strony naszej sceny politycznej (i tej bardziej konserwatywnej prawej, i tej bardziej literalnej prawej), bo nad wyraz często i ochoczo pokazują się w kościołach, więc ktoś taki jak apostoł Paweł powinien być dla nich autorytetem. Przestańcie! Bo czasami aż was — jak mawiał imć Longinus Podbipięta — słuchać hadko!

Mniej obeznanym z literaturą i tak rzadkimi słowami jak hadko czy zaprzaństwo wyjaśniam, że słuchać hadko to po prostu wstyd słuchać, a zaprzaństwo to wyparcie się, zdrada i odstępstwo. I niewątpliwie do tego ostatniego doszło — do wyraźnego odstępstwa od ewangelicznych wartości szacunku do drugiego człowieka i niemówienia o nikim źle.

Andrzej Siciński, fot. A.S.

 

[1] 1 Tm 2,1-3. [2] 1 Tm 2,8. [3] Tyt 3,2.

 

[Artykuł ukaże się jako felieton wstępny w miesięczniku „Znaki Czasu” 2/2011].