JustPaste.it

Czy Bóg bierze łapówki?

Przekupstwo to zjawisko tak stare, jak jeden z najstarszych zawodów świata i mające podobną wartość moralną. Niestety, Polska korupcją stoi, a właściwie leży.

Przekupstwo to zjawisko tak stare, jak jeden z najstarszych zawodów świata i mające podobną wartość moralną. Niestety, Polska korupcją stoi, a właściwie leży.

 

Jak pokazują sondaże COBOS-u prawie co piąty Polak i co drugi przedsiębiorca deklaruje, że wręcza łapówki [1]. Ci ostatni w wielu przypadkach traktują je jako normalne koszty działalności, pewien niepisany dodatkowy podatek.

Jednak korupcja to nie tylko próby sprzedawania przedsiębiorcom za miliony dolarów korzystnych dla nich przepisów ustaw (patrz: afera Rywina). To nie tylko kupowanie sobie przychylności posłów, sędziów, urzędników. To również wręczanie policjantowi 50 złotych w zamian za odstąpienie od wypisania mandatu na 300 złotych, branie płatnych korepetycji dla dziecka u tego samego nauczyciela, który ma je na koniec roku ocenić na świadectwie, czy prezent dawny lekarzowi przed operacją.

Korupcja psuje ludzi. Zarówno biorących, jak i dających. Właściwie można powiedzieć, że biorący są już zepsuci, skoro biorą. Chodzi jednak o takich, którzy nawet nie mieli zamiaru brać łapówek, ale ludzie sami tak często próbowali im wcisnąć do kieszeni kopertę, że w końcu przestali się temu opierać. Z kolei wielu dającym wydaje się, że nie robią nic złego, zwłaszcza jeśli do dawania są przymuszani.

Szczególnie często można się spotkać z takim zjawiskiem w szpitalach. Wielu pacjentów lub ich bliskich stawianych jest w sytuacji swoistego szantażu — albo dadzą kopertę, albo nie mogą liczyć na skuteczne wyleczenie. Wydaje się, że taki przymus usprawiedliwia dającego — może i tak — ale nie łudźmy się, na pewno również psuje jego charakter. Po czymś takim człowiek staje się bardziej uległy na przyszłość, łatwiej już przychodzi mu wręczać łapówki. Zmniejsza się poziom moralnego oporu przeciwko temu zjawisku, a zwiększa poziom akceptacji, z jednoczesną próbą jego racjonalizacji.

Wspomniana wyżej statystyka nie pokazuje niestety, ilu Polaków kiedykolwiek dało łapówkę. Zapewne odsetek byłby dużo większy. Ten degenerujący życie społeczne obyczaj stał się tak bardzo powszechny, że aż wymusił na ustawodawcy pewne zmiany w prawie. Do niedawna przepisy karały zarówno wręczających, jak i biorących łapówki — jednakowo pod względem moralnym oceniając obie strony tego procederu. Obecnie, nieznajdując lepszego sposobu na walkę z nim, postanowiono karać jedynie tego, który w związku z pełnieniem swojej funkcji lub w zamian za wykonanie czynności służbowej przyjmuje lub żąda korzyści majątkowej lub osobistej albo jej obietnicy.

Nagminność korupcji i duży stopień społecznego przyzwolenia na te praktyki sprawiły, że nawet w sferze duchowej, religijnej, powszechnie akceptuje się pewne zwyczaje czy nauki, które w istocie rzeczy mają korupcyjny charakter.

Zanim przejdziemy do konkretnego przykładu spójrzmy raz jeszcze na relacje lekarz — pacjent. Wyobraźmy sobie dwóch ludzi w podobnym wieku i o podobnym stanie zdrowia, jednakowo ciężko poszkodowanych w wypadku, którzy trafili do tego samego szpitala pod opiekę tego samego skorumpowanego lekarza [2]. Różnica między nimi polegała jedynie na tym, że jeden z nich był bogaty i miał liczną i zasobną rodzinę, a drugi był biedny i samotny. Oczywiście rodzina tego pierwszego odpowiednio zmotywowała lekarza do szczególnej opieki nad ich bliskim, toteż zaraz znalazł się on w osobnej pojedynczej sali, dostał najlepsze leki, pielęgniarki wręcz nie wychodziły z jego pokoju, operację wyznaczono na pierwszy możliwy termin oraz zapewniono znakomitą rehabilitację pooperacyjną. Jednym słowem po kilku tygodniach intensywnego leczenia nasz pierwszy chory był już zdrów jak ryba. Drugi pacjent, ten biedny z ogólnej sali, niestety zmarł — z przyczyn oczywiście jak najbardziej obiektywnych: braku leków, przeciążenia personelu, wyczerpania się limitu zakontraktowanych z NFZ świadczeń leczniczych itd. itp. A tak naprawdę dlatego, że lekarz nie dostał kasy.

Co pomyślelibyśmy słuchając takiej historii? Jak skomentowalibyśmy taką postawę? Na jakim poziomie moralnym znalazłby się w naszej ocenie taki lekarz? Wydaje się, że najbardziej odpowiednie byłyby tu słowa tytułu pewnego przeboju z lat 80.: „Mniej niż zero”.

Dopiero teraz jesteśmy gotowi do oceny podobnego przykładu, który jednak dotyczy zupełnie innej sfery — duchowej, powszechnie w naszym kraju akceptowanych wierzeń. Wyobraźmy sobie dwóch ludzi w tym samym wieku, o podobnych skłonnościach i upodobaniach oraz prowadzących taki sam styl życia. Obydwaj umarli. Nie byli na tyle święci, aby po śmierci dostać się do nieba, ani na tyle grzeszni, aby pójść do piekła. Każdy z nich znalazł się w czyśćcu z podobnym wyrokiem, powiedzmy 1000 lat mąk czyśćcowych. Różnica między nimi polegała jedynie na tym, że jeden z nich był bogaty i miał liczną i zasobną rodzinę, a drugi był biedny i samotny. I tak, dzięki sowicie opłaconym tu na ziemi licznym modlitwom za duszę tego pierwszego, powiedzmy, że już po 10 latach Pan Bóg zlitował się nad, uwolnił od dalszych mąk i przyjął  do raju w niebie. Drugi grzesznik, którego nikt nie wspominał w modlitwach, musi dalej cierpieć przez 990 lat, próżno oczekując Pańskiego zmiłowania.

Gdyby powyższy opis był prawdziwy, w jakim świetle stawiałby Boga? Czyż nie takim samym, jak tego skorumpowanego lekarza? Gdyby ten obraz był prawdziwy, osobiście nie chciałbym mieć nic do czynienia z taki  Bogiem. Dość mam korupcji na ziemi, bym musiał ją jeszcze znosić w niebie.

Na szczęście to nie jest prawdziwy opis. Na nieszczęście wielu ludzi tak wierzy. Tymczasem Bóg nie jest skorumpowany, nie daje się przekupić. Wszystko, co posiadamy i tak należy do Niego. Jest natomiast jedna rzecz, której Bóg nie może się oprzeć. Bóg nie może się oprzeć przed szczerym sercem skruszonego człowieka, który żałuje popełnionych grzechów, wyznaje je i przeprasza za nie Boga [3]. Dlatego póki żyjemy, póty mamy na to czas. Każdy z nas, niezależnie od tego, ile posiada. Później żadne pieniądze nie pomogą.    

Andrzej Siciński  

[1] Według danych z roku 2003. [2] Żeby nie było wątpliwości — nie twierdzę, że wszyscy lekarze są skorumpowani, a jedynie, że tacy lekarze się zdarzają. [3] Zob. Ps 51,19; 1 J 1,9—2,1.

 

[Artykuł ukazał się w miesięczniku "Znaki Czasu" 11/2003]