JustPaste.it

Historia Roberta - dlaczego zostałem bahaitą?

Nazywam się Robert. Kiedyś w jednej z księgarń przeglądałem książkę na na temat architektury sakralnej. Moją uwagę przykuło zdjęcie świątyni bahaickej. Tak poznałem wiarę bahá’i.

Nazywam się Robert. Kiedyś w jednej z księgarń przeglądałem książkę na na temat architektury sakralnej. Moją uwagę przykuło zdjęcie świątyni bahaickej. Tak poznałem wiarę bahá’i.

 

5e73359ebaf3a647579a9bf8f1565e23.jpg

Nazywam się Robert D. Pochodzę z Nowego Miasta Lubawskiego.  Wiarę bahá’i poznałem tydzień po ostatnim egzaminie maturalnym kilka lat temu. Wakacje rozpocząłem wyjazdem do Warszawy. W jednej ze stołecznych księgarń przeglądałem książkę na temat architektury sakralnej. Moją uwagę przykuło zdjęcie Bahaickiego Domu Skupienia w New Delhi w Indiach, zwanego “Świątynią Lotosu”.

fdaca1cb0202b2cc8ae27b74b1a122fd.jpg 

W pierwszej chwili zaintrygowała mnie nazwa wyznania. W maturalnej klasie brałem udział w ogólnopolskim konkursie dotyczącym  historii sztuki. Uczestnictwo obligowało mnie do poznania dziedzictwa artystycznego wielu kręgów kulturowych i religijnych. Sukces jaki osiągnąłem, ośmielił mnie do nabrania fałszywego przekonania, że poznałem, choćby powierzchownie, wszystkie większe systemy religijne. O Bahá’u'lláhu i jego wierze przeczytałem pierwszy raz.

Drugą rzeczą, która nie pozwoliła mi po prostu przełożyć strony, był zdumiewający projekt świątyni. Monumentalny budynek posiada 9 wejść, z których żadne nie jest faworyzowane. Każde wejście symbolizuje inną wielką religię świata. Świątynia jest otwarta dla wszystkich, niezależnie od pochodzenia i wyznania. Jej plan wyraża fundamentalne założenie bahaizmu: wiarę w jedność Boga, religii i rodzaju ludzkiego.

4fb9edf99ae2934519a27107d16dd3cb.jpg 

Byłem zafascynowany! Nigdy nie spotkałem doktryny, dla której priorytetem jest jednoczenie wszystkich ludów w powszechnej świadomości, że w rzeczywistości zwracają się oni do tego samego Absolutu - bez względu na formalną religijną przynależność! Koncept zawładnął moim sercem. Rok wcześniej, jako jedną z intencji niosłem w duszy w pieszej, dwutygodniowej pielgrzymce na Jasną Górę prośbę o szybkie nastanie “jednej owczarni i jednego pasterza” oraz łaskę rozpoznania Chrystusa, gdyby wrócił za mojego życia. Bolał mnie fakt braku jedności między chrześcijanami, szczególnie między Kościołem Katolickim a Kościołem Prawosławnym.

Zdawałem sobie sprawę, że dogmatycznie są prawie identyczne. Gdy byłem małym chłopcem wierzyłem, że doczekam ich zjednoczenia. Całe życie gorąco kibicowałem Janowi Pawłowi II w jego wysiłkach na rzecz dialogu ekumenicznego. Kupiłem tę książkę. Notka na jej końcu poświęcona bahaizmowi okazała się bardzo krótka. Nie satysfakcjonowało mnie to.

Po powrocie rozpocząłem poszukiwania szczegółowych informacji w lokalnej bibliotece. Zadanie poważnie utrudniało częste ograniczanie opisu do wymienienia głównych zasad po przecinku oraz niejednokrotnie brak jakiegokolwiek hasła związanego z wiarą bahá’i w pozycjach religioznawczych.

Wyczerpującym źródłem okazała się dopiero oficjalna strona polskiej wspólnoty www.bahai.org.pl . Okazało się, że bahaitów w Polsce jest mniej niż przypuszczałem. W dużych miastach, do których najłatwiej byłoby mi dotrzeć, nie było aktywnych zgromadzeń. Z witryny dowiedziałem się o prezentacji wiary bahá’i odbywającej się corocznie na Uniwersytecie im.M.Kopernika w Toruniu. Wiązałem z nią spore nadzieje. Wysłałem e-mail z pytaniem o termin najbliższej. Odpowiedź mnie zasmuciła - prezentacja jest pokazywana każdej wiosny, a ja pytałem latem. Przede mną prawie rok oczekiwania. Mój zapał  minął. Sprawę przestałem drążyć.

Atrakcyjność idei Bába i Bahá’u'lláha oraz podskórne przeświadczenie o tym, że współczesna ludzkość potrzebuje nowego objawienia nie dawały mi spokoju. Po kilku miesiącach napisałem drugiego e-maila - tym razem z prośbą o przesłanie mi literatury. Otrzymałem ją w ciągu tygodnia. Zachwyciły mnie modlitwy i “Słowa Ukryte” objawione przez Bahá’u'lláha.

6414fd47fca9ebe14b93b1866784294b.jpg 

Im bardziej zagłębiałem się w słowa Bába i Bahá’u'lláha, tym jaśniejsze było dla mnie, że są oni Posłańcami Boga na dzisiaj. Stopniowo zacząłem wzbogacać moje życie duchowe modlitwami bahaickimi. Silnie przemawiała do mnie ich całkowita bezpośredniość w relacji z Bogiem oraz wolność od dogmatyki. Są one uniwersalne w takim stopniu, że żaden szczerze wielbiący Stwórcę nie śmiałby ich odrzucić!

Pewnego dnia przeczytałem słowa Abdu’l-Bahy, syna Bahá’u'lláha, które poruszyły mnie i sprowokowały do zdefiniowania mojej tożsamości: “Człowiek, który żyje życiem zgodnym z nauką Bahá’u'lláha, jest już bahaitą”. Czy ja jestem bahaitą? Długo nad tym się zastanawiałem… Bahaizm jest pozbawiony rytuału przejścia. Wyznawca nie przyjmuje nawet nowego imienia. Moment, w którym stajesz się bahaitą, nie jest uchwytny. Czy było to w chwili, kiedy czytałem wspomniane słowa Abdu’l-Bahy? Czy wtedy, gdy zobaczyłem zdjęcie Świątyni Lotosu? A może byłem nim przez całe życie?

Postanowiłem oficjalnie zarejestrować się jako bahaita. W tym celu wysłałem prośbę o kartę deklaracyjną. Otrzymałem ją pocztą i wypełnioną odesłałem. Miałem 19 lat. Użyłem drogi listownej, ponieważ wciąż nie było mi dane poznać osobiście żadnych bahaitów. Kilka tygodni później w Warszawie poznałem pierwszych. Kilka miesięcy potem uczestniczyłem jako słuchacz w prezentacji wiary bahá’i. Przyjęcie objawienia Bába i Bahá’u'lláha uważam za najważniejszą i najwspanialszą decyzję, którą podjąłem w moim niedługim życiu.