JustPaste.it

Beznadzieja.

Kredyt to ja wezmę tylko z jednej okazji. Żeby się zapić na śmierć.

Kredyt to ja wezmę tylko z jednej okazji. Żeby się zapić na śmierć.

 

Beznadzieja

To stan chroniczny głupców. Tyle, że głupcy o tym nie wiedzą.

Pewnego razu spróbowałem przedstawić sobie sytuację, w której głupcy dowiedzieliby się o tym, że ich sytuacja jest beznadziejna. Mało tego, spróbowałem wyobrazić sobie, co by to było, gdyby oni na dodatek w to uwierzyli.

Doszedłem do wniosku, że mogłoby to mieć wpływ jedynie na mądrych głupców, którzy by się tym przejęli. Naturalnie, gdyby się przejęli, popełniliby głupstwo. Ale to głupstwo byłoby dla głupców bez znaczenia, właśnie z naturalnych powodów. Natomiast głupcy rangi średniej oraz niskiej w ogóle na tę beznadzieję uwagi by nie zwrócili. Oczywiście, jak najsłuszniej. Albowiem głupota polega właśnie na postępowaniu głupim. Zresztą, to nie jest rewelacja.

Teraz odwróćmy to pytanko. Niech będzie takie: czy każdy, kto znalazł się w sytuacji beznadziejnej, jest głupcem?

To wcale nie jest pytanko antypolskie.

Jedynie o tyle, że właśnie jesteśmy w beznadziejnej sytuacji. Zakładając, że nasza sytuacja jest nie wyłącznie naszą sprawą, lecz i naszym dziełem, odbieramy sobie prawo do narzekań. Chcącemu nie dzieje się krzywda, jak powiadali Rzymianie. To nawet było zasadą w rzymskim prawie.

Po pierwsze jednak, my tej zasady nie znamy, po drugie ona jest jeszcze bardziej głupia, niżeli nasza sytuacja. Bo jak to, jeśli człowiek się po bożemu napije, to niby nie może dać żonie w dziób, kiedy ta ów dziób bez potrzeby rozedrze? Chciała, to ma!

Zaraz, to może jednak rację mieli ci cholerni Rzymianie?

8d82f75ec9c45a3714b2aa9d4ff4e6fe.jpg

Dobra, to są sprawy dla tych mądrzejszych głupców, którzy się przejmują. Dla nas, średniaków, wszystko jest wszystko jedno. Bo co to za różnica, weźmy chociaż te partie. Gdyby oni w telewizji nie siedzieli pod wyraźnymi szyldami, nikt żywy za chiny by ich nie odróżnił. Zresztą, kto wie, czy te cwaniaki z telewizji specjalnie im krzeseł nie przestawiają. Choćby dla draki. Z takimi numerami to byśmy się ani połapać nie umieli.

Bo niby w jaki sposób? Po gadce? A kto te ich gadki rozumie? Wciąż zawracają człowiekowi łeb jakimś samolotem ruskim, który nam zabił prezydenta nie wiadomo, z jakiego powodu, bo przecież on tam leciał na jakieś zaproszenie, czyli całkiem legalnie chyba. A jak legalnie leciał, to czemu go ten ruski samolot zabił. Zestrzelił go, czy jak? I myśmy jeszcze o to wojny nie wypowiedzieli? Piłsudski to by już przez ten rok dawno do Moskwy doszedł, a może i za Ural. Zresztą nie, za Ural z dobrej woli by nie poszedł.

Ja tu tak sobie gadam, zwyczajnie po zgredowemu, a to najważniejsze jakoś mi się wymyka. Mój sąsiad – średniak to nie chce nawet słuchać o tych samolotach, a wczoraj to nawet opluł telewizor. Co prawda, potem przepraszał żonę i wytarł elegancko, bo ona jakiś serial chciała oglądać. Ten sąsiad mi wyklarował, że jego te samoloty do szału już doprowadzają, że te różne partie to owszem, gadają o tych samolotach różnie, ale o tym, co go naprawdę obchodzi, to gadają tak samo. Czyli zupełnie nic.

A co go naprawdę obchodzi?

Naprawdę, to obchodzi go, że on przez trzy lata na bramie zakładu dostał sto złotych podwyżki, jego żona biuralistka dostała dwieście, córka laborantka szpitalna żadnej podwyżki nie dostała. A prąd zdrożał przez ten czas o pięćdziesiąt złotych, gaz o całe sto, a nawet lekko więcej, czynsz też przez te śmieci podrożał o siedem złotych, swoją zaś drogą przez fundusz remontowy, to o całe dziesięć. Kiedy zaczął mi wyliczać masło, cukier, salceson i takie inne zakupy, wyszło mu, że od dawna jest pod kreską. A żadnego kredytu w życiu nie brał!

No, niechby tylko wziął…

- Kredyt - tłumaczył mi kiedyś – to ja wezmę tylko z jednej okazji. Głupie tysiąc złotych wystarczy. Żeby się zapić na śmierć.

A takiej podwyżki, jak poseł, to on nawet po tej śmierci nie dostanie.

A licznik publicznego długu narasta u nas szybciej, niżeli wolne miejsce na poczcie g-mail…

A wyobraźnia średniaków tego w ogóle nie ogarnia.

A to, czym się nas oficjalnie karmi – to jak cukierki rzucane garściami głodnym dzieciakom.

Za to GUS podał znowu, że wzrosły pensje bankowców, związkowców, prezydentów i biurokratów, przez co mój niekumaty sąsiad dostał statystyczną podwyżkę o ponad 200 złotych.

Tak na poważnie, to ja jestem ciekawy, czy ten cały Korwin Mikke faktycznie by powsadzał do kryminału i powywieszał naszych kochanych polityków – czy on tylko tak głupio obiecuje.

W końcu trochę prawdziwej rozrywki należy się Polakom.

Tym bardziej, że za bilety z góry zapłaciliśmy.

6d020b38fecc830881e254d50d903088.jpg