JustPaste.it

Czysta forma pisuaru

Za pierwszym razem miałam 10 lat. Wtedy pomyślałam, że był nie tylko pozbawiony gustu, ale i zdrowo szurnięty.

Za pierwszym razem miałam 10 lat. Wtedy pomyślałam, że był nie tylko pozbawiony gustu, ale i zdrowo szurnięty. Jednakże tylko krowa nie zmienia poglądów, a pochłaniając dzieła literackie i albumy poświęcone sztuce ciężko jest nie trafiać w co najmniej co drugim na niego. Więc rosłam, poznawałam świat i rozumiałam coraz więcej rzeczy, a co istotne zaczęłam dostrzegać uderzające podobieństwa między moim światopoglądem, a sławnych artystów. Zawsze uważałam, że w sztuce liczą się trzy rzeczy: absurd, czysta forma i tandeta. A ogólnie w całej tej zabawie chodzi o to, kto sprawniej potrafi kłamać. Warsztat czy talent zawsze stoją na drugim miejscu. I niech mnie Bóg pokaże jeśli to zarzut! Kiedy odrzemy sztukę z jej mechanizmów, blichtru i pseudo inteligenckiego przesłania zostaje kilka naprawdę wielkich dzieł i magazyny pełne badziewia. Na przykład "Dama z łasiczką"- dla mnie to bazgroły jak wiele innych. Oczywiście nic nie jest w stanie dorównać sztuce XX wieku. Przypomina mi ona nieco telewizję- ani to ładne, ani mądre, a robi w okół siebie olbrzymie zamieszanie.1e5ea98f88886db2ef3d90419cf3870c.jpg


I pomyśleć, że całą zabawę (to on pierwszy tworzył paskudztwa) rozkręcił nie kto inny tylko sam monsieur Duchamp. Zgłębiając jego biografię oraz, że tak ujmę, "dzieła" doszłam do bardzo prostego wniosku. Oto najzdrowszy psychicznie artysta w dziejach ludzkości. Dla wyjaśnienia: w czasie I wojny światowej pazerny hedonista jedzie do Ameryki, żeby go przypadkiem nie wcielili do wojska. Tam, mając na baczeniu nieco abstrakcyjny świat USA, postanawia zająć się sztuką. Wciska ludziom kit, dosłownie byle co. Inny w tym momencie przymierałby głodem, ale Duchamp ma wypłacany w postaci pensji spadek po ojcu. Nic dziwnego, że może po prostu szaleć. Jego plan to brak planu, a ambicja to przewrócenie świata do góry nogami, poprzez ośmieszenie krytyków sztuki.

 

Stworzył ready made. W ten sposób wciągnął całe branżowe towarzystwo w największe kłamstwo stulecia. Różnica pomiędzy nim, a innymi współczesnymi twórcami, którzy również tworzyli awangardowe prace, polegała na tym, że Duchamp doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że artystą nie jest. Więcej! On śmiał się z krytyków, muzeów i marszandów, którzy doszukiwali się w jego spuściźnie jakiegokolwiek sensu. Namaścili go olejem geniuszu i istotnie był on nim, lecz w zupełnie innym znaczeniu niż nadają mu je historycy sztuki. Twierdzą, że to on strącił sztukę z piedestału i ustawił ją w jednym rzędzie z pisuarem i szczotkami. Mają racje, ale nie o to chodzi. Istotą rzeczy jest to, że ten szarlatan wystawiając swoje prace twierdził, że są one dziełami sztuki jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że nimi nie są. Specjaliści w owej dziedzinie byli mniej spostrzegawczy.


W gruncie rzeczy to był zwykły facet, który w wolnych chwilach palił, przebierał się za kobiety i grał w szachy. Kiedy pani w muzeum przy ekspozycji prac Hasiora zaczęła opowiadać o Marcelu Duchampie poczułam, że on jest w tej sali. Stoi gdzieś z boku, pali papierosa i diabolicznie chichocze śmiejąc się ze wszystkich, którzy nabrali się na jego sztukę.

Licencja: Creative Commons - bez utworów zależnych