JustPaste.it

Licencja na zabijanie

ae101def0ae95295864068dcf6b6fdaa.jpg

    Przeczytałem w ostatnim numerze Angory (nr 5/1076) tekst Potwór będzie wolny. Traktuje on o wielokrotnym mordercy nieletnich chłopców, który swoje ofiary nie tylko gwałcił, ale też z olbrzymim ich udręczeniem zabijał, a następnie bezcześcił zwłoki. Za czasów kiedy jeszcze w Polsce obowiązywała „barbarzyńska i nieludzka” kara śmierci została ona w stosunku do tego indywiduum (trudno bowiem coś takiego nazwać człowiekiem) orzeczona czterokrotnie, następnie jednak w związku z „ucywilizowaniem” się Polski zamieniono ją na 25 lat więzienia.
    Zbrodniarz wyjdzie na wolność za trzy lata, w pełni sił męskich (50 lat) i będzie dalej zabijał. Pewność, że tak będzie wynika zarówno z jego własnego oświadczenia, jak i więziennej terapeutki, która nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.
    Historia ta jest wstrząsającą glosą do decyzji o zakazie stosowania kary śmierci we współczesnej Europie. Obawiam się, że za szlachetne uniesienia poprawnych politycznie i dumnych z siebie bojowników przeciwko karze śmierci zapłacą cierpieniem kolejne dzieci, a niewyobrażalnym, dożywotnim bólem ich rodzice i dziadkowie. W przypadku kiedy po rychłym wyjściu na wolność to indywiduum ponownie zabije, a on sam jak to wynika z tekstu tego nie wyklucza uważam, że najbardziej zaciekli przeciwnicy kary śmierci powinni osobiście wytłumaczyć swoje motywy rodzinom ofiar, a te na pewno przyjmą ich słowa ze zrozumieniem.
    Zakaz kary śmierci to licencja na zabijanie. Gość, który otrzymał za okrutne i sadystyczne morderstwo karę dożywocia dostaje patent na zabijanie. Może zabić współwięźnia, może zabić strażnika, a jak ucieknie może zabić Ciebie i członków Twojej rodziny. A jak nie ucieknie, albo nie dostanie warunkowego zwolnienia, to gość cierpi nieprawdopodobne psychiczne katusze i najczęściej chce ze sobą skończyć, ale skoro jest zakaz eutanazji, to w imię humanitaryzmu niech bydle cierpi.  A ci, którzy walczą o zakaz kary śmierci będą z siebie nieustająco dumni, przecież są tacy szlachetni. Obłuda, albo brak wyobraźni.
    Opisano wielokrotnie przypadki dożywotnich więźniów, którzy za wszelką cenę chcieli poprzez samobójstwo skrócić nieprawdopodobną psychiczną torturę całkowitego odosobnienia (chociażby Rudolf Hess, któremu za kolejnym razem się w końcu udało). Ale bezrefleksyjni „postępowcy” mają to w nosie, byle by tylko mogli odegrać rolę pryncypialnego humanisty i potem patrząc w lustro podziwiać swój szlachetny profil.
    Stalin też przejściowo w latach chyba 30-tych, ze względów propagandowych, zniósł karę śmierci (to jest fakt). Na interwencję zaskoczonego Berii zadał mu pytanie, co by wolał, karę śmierci, czy dożywotni pobyt w gułagu. Beria odpowiedział, ze zdecydowanie karę śmierci i wtedy Stalin rzekł: – I właśnie dlatego ją zlikwidujemy. Wielki z tego Stalina humanista był, a tak źle o nim nieżyczliwi mówią. Podłość ludzka nie zna granic.
    W prawie karnym istnieje pojęcie tzw. kontratypu, jest to sytuacja w której pomimo zaistnienia czynu, jego niedopuszczalności i winy sprawcy wyłączona jest jego odpowiedzialność karna. Przykładowo, w sytuacji kiedy dwóch rozbitków na pełnym morzu ma do dyspozycji tylko jedną łódź, na której może uratować się wyłącznie jeden człowiek. Gdy w walce o ten jedyny środek ratunku jeden z nich zabije drugiego, to zwycięzca pomimo popełnienia zbrodni nie podlega karze. Tymczasem my w sytuacji podobnej pozbawiamy się jako społeczeństwo szansy na ratunek.
    Zakaz „ks”, to takie samo ględzenie, jak to że nie wysokość kary, ale jej nieuchronność zapobiegają przestępczości. Jeżeli tak to za morderstwo ferujmy wyroki po sześć miesięcy, byle szybko i od razu ten rodzaj przestępstw zniknie. Łatwo jest być humanitarnym, jak morderstwa ogląda sie tylko na filmach. „Humaniści” pochylają się wyłącznie na zbrodniarzem, a nigdy nad ofiarą i jej rodziną. Obrzydliwe!
    Podobnie, jak większości tych szlachetnych ludzi nie przeszkadza wykonywanie zbiorowych egzekucji na ludności cywilnej różnych krajów wybieranych przez prezydenta Stanów Zjednoczonych na zasadzie „na kogo wypadnie, na tego bęc”. Tylko w ciągu ostatnich kilkunastu lat Amerykanie dzierżący przywództwo „cywilizowanego” świata wraz ze swoimi wiernymi sojusznikami (także nami) wykonali karę śmierci na kilkuset tysiącach cywili w Jugosławii, Iraku, Afganistanie. Dlaczego nie można wyeliminować dla bezpieczeństwa społeczeństwa socjopatycznej, niewykazującej ludzkich odruchów jednostki, a można ze spokojnym sumieniem zabijać Bogu ducha winne kobiety, dzieci, starców i nie tylko się tym szczycić, ale i odznaczać, zanosząc modły dziękczynne. Zabijanie bezbronnych cywili nazywa się wyższą koniecznością, obronę społeczeństwa przed zwyrodnialcami, brakiem humanitaryzmu niegodnym cywilizowanego Europejczyka. Niech żyje obłuda.  
 Oczywiście kara śmierci powinna być stosowana wyłącznie w ekstremalnie ograniczonych przypadkach i obwarowana zabezpieczeniami uniemożliwiającymi pomyłki sądowe. Ale być powinna.