JustPaste.it

O szkole słów kilka okiem drugiej strony

Ciągle mówimy o wychowaniu dzieci i młodzieży. O licznych problemach z tym związanych. Nagłaśniamy afery w szkołach , a czasem robimy bohaterów z uczniów, którzy sprawiają ciągłe problemy wychowawcze – pokazywanie ich w telewizji powoduje, że na drugi dzień, zamiast spokornieć przychodzą do szkoły jeszcze „ważniejsi”. Niestety, zdają sobie sprawę ze swojej bezkarności, z tego że nikt nie może im nic zrobić. A szczególnie szkoła! Bo czy wpisanie uwagi do dziennika, lub obniżenie zachowania jest dla nich karą?!

szkola

Dlaczego tak jest? Powodów pewnie jest wiele. Jak stwierdził kiedyś jeden z profesorów wykładających na wydziale pedagogiki i psychologii: to wszystko jest efektem bezstresowego wychowania – nie karać, nie krzyczeć, ułatwiać dzieciństwo jak to tylko możliwe, żeby dziecko się nie denerwowało, bo to mu szkodzi! Więc dzieci się nie stresują. A dorośli mają coraz więcej problemów.

Od najdawniejszych czasów wiemy, że za zło się karze, a za dobro wynagradza – oczywiście kara musi być współmierna do czynu. Czy zwykły klaps zrobił komuś krzywdę?! Ale jesteśmy tylko ludźmi i przyzwolenie na  klapsa, często kończyło by się ciężkimi obrażeniami. Jednak trzeba znaleźć sposób na karanie dzieci, które ma być rozliczeniem ich złych czynów – nie możemy się tego bać.

Dzieci nie maja autorytetów! Rodzice nie mają dla nich czasu, bo są zapracowani i  przemęczeni, a często niedorośli do wychowywania dzieci, bo sami jeszcze nie wydorośleli. Posiadanie dziecka to wielka odpowiedzialność. Dziecko to nie zabawka, którą można porzucić jak się znudzi. Dzieckiem trzeba się opiekować ciągle. Znam przypadki, gdzie rodzic dowiedział się w grudniu, o tym , że jego „pociecha” nie uzyskała promocji do kolejnej klasy. Niektórzy twierdzą, że trzeba by najpierw wychować rodziców, ale na to często jest już za późno. Wręcz oburzają się kiedy coś im się sugeruje lub zwraca na coś uwagę. Zdarza się, że rodzice proszą o pomoc w wychowaniu szkołę. Na ile jest to możliwe szkoła pomaga. Ale jakie możliwości ma szkoła, a jakie rodzic?! Kiedyś jak uczeń dostał „ klapsa” w szkole, to jak się przyznał w domu dostał jeszcze raz od rodziców. Dzisiaj, jak nauczyciel powie „coś” złego uczniowi, to rodzic bardzo szybko jest w szkole z awanturą. A czasem nawet twierdzi , że to nie jego obowiązek wychowywać dzieci – tylko szkoły !

Dokąd my zmierzamy z tym wychowaniem?! „Za niedługo będziemy mieć drugą Amerykę – dzieci w ramach rozrywki będą strzelać do siebie w szkole” .

Kto jest za to odpowiedzialny? Pewnie też Państwo. Ustawodawca. Ci którzy wymyśli reformę oświaty. Celem wprowadzenia gimnazjów, było m.in. wydłużenie o rok czasu na podjęcie decyzji, do jakiej szkoły pójść. Tymczasem skrócili im dzieciństwo o dwa lata. Bo po podstawówce wydaje im się, że już są dorośli. A przecież to nadal te same dzieci. Które idąc do szkoły palą papierosy (w szkole też). W momencie w którym tworzono gimnazja, trzeba było pomyśleć o pewnej alternatywie dla tych szkół. Bo nie każdy musi mieć maturę i iść na studia. Znam ludzi, którzy skończyli Szkoły Powszechno – Zawodowe i dzisiaj żyje im się bardzo dobrze. Może dlatego , że nikt nie zmuszał ich w szkole do nauki rzeczy, których nie rozumieli i na nic im w życiu nie były potrzebne. Nauczyli się zawodu i są bardzo dobrymi fachowcami.

Jeśli teraz nie zareagujemy, to jakie pokolenie wychowamy? Ludzi bez zasad, autorytetów, wzorów … Już teraz lekceważą dorosłych w każdy możliwy sposób – od tego, że mówią „dzień dobry”(jeżeli w ogóle ich na to stać)  z rękami w kieszeni, poprzez nieustąpienie miejsca do wyśmiewania się z tych dorosłych przy każdej możliwej okazji. Więc może kiedyś – mając coś do powiedzenia – stwierdzą, że tak właściwie dorośli nie są im potrzebni…

Niektórzy posłowie twierdzą, że tak właściwie to nie ma żadnych problemów.  Podpierają się badaniami przeprowadzonymi w szkołach. Absurd! Prawda jest taka, że gimnazja są najtrudniejszymi szkołami. A można sobie z tym poradzić. Powołuje się jakiś „Instytut wychowania”. Gdzie i kiedy będą efekty jego pracy?! I ile to kosztuje?! Ponoć około 10 mln. Przecież wystarczy skorzystać z rad samych nauczycieli, obecnie pracujących w szkołach, niech sami zaproponują rozwiązanie problemu, bo pewnie mają masę pomysłów: jak można sobie radzić z trudną młodzieżą. Bo przecież wiadomo, że problemy stwarza tylko część młodzieży, ale ma ona bardzo zły wpływ na resztę. Bo łatwiej jest nic nie robić i się nie męczyć – a przecież też się żyje. Najgorsze jest to, że te dobre, mądre i poukładane dzieci coraz częściej biorą przykład właśnie z tych „leniwych” – bo tak jest łatwiej. Podziwiać należy te dzieci i młodzież, które są w stanie zrobić coś więcej. Nie ulegać tendencji spadkowej ogółu, tylko kroczyć zdecydowanie swoją drogą. Ale jest ich coraz mniej.

Nauczyciele maja coraz mniej możliwości, argumentów do zachęcenia dzieci do nauki. Jeśli nie mają w sobie pewnej charyzmy, siły wewnętrznej, to nawet jeżeli merytorycznie są bardzo dobrze przygotowani do przekazywania wiedzy, będą mieli  olbrzymie problemy w swojej pracy. Bardzo często , szczególnie młodzi nauczyciele nie mają pomysłu na utrzymanie dyscypliny na lekcjach. Więc jak tu uczyć?!

Olbrzymim problemem są dzisiaj także lekcje religii, które moim zdaniem, wypaczają młodzieży obraz samego Kościoła . Bo skoro na katechezie  jest kabaret, to sam Kościół tez przestaje być dla nich poważny.

gimnazjum

Niestety dzieci coraz bardziej zatracają idee chrześcijańskie jak i etyczne . Bo skoro dziecko uderza nożem drugie dziecko tylko po to żeby zobaczyć jak to jest jak ktoś ginie, to łamie zarówno przykazanie chrześcijańskie „ Nie zabijaj”, ale także podstawowe normy etyczne , które są podstawą współistnienia ludzi.

Więc dokąd zmierzamy z tym wychowaniem?!

Już w XVIII w., nieliczne światłe umysły tamtych czasów, zdające sobie sprawę z bardzo trudnej sytuacji w jakiej znalazła się Rzeczpospolita, rozumiały, że aby naprawić państwo, trzeba przede wszystkim odpowiednio wychować  młode pokolenie .Wyczulić ich na dobro ogółu, a nie na prywatu. W dzisiejszym świecie pełnym afer, korupcji, przekrętów powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na wychowanie, aby młodzi ludzie byli świadomi siebie, świadomi własnego istnienia. Aby zło było dla nich złem, a dobro dobrem.

Można się zastanowić czy w ogóle komuś zależy na przyszłości dzieci i młodzieży. Aby coś zmienić i poprawić potrzeba dłuższego czasu a nie jednej kadencji parlamentu. Efekty takiej pracy mogą być widoczne dopiero w następnej kadencji sejmu, więc obecnej kadencji nie do końca musi na tym zależeć. A poza tym pewnie konserwatyści stwierdzą, że coś jest zbyt liberalne, a liberałowie, że coś jest zbyt konserwatywne. I znów prace zatrzymają się w martwym punkcie – a koszta rosną…

Nie czekajmy dłużej tylko zacznijmy działać jak najszybciej! Przecież nie jest chyba problemem stworzenie np. portalu internetowego na który nauczyciele będą przysyłać swoje propozycje naprawy szkoły. Nauczyciele to Ci którzy czują ten problem najlepiej. Więc mają swoje metody, którymi wręcz powinni się podzielić. W wielu przedsiębiorstwach nagradza się pracowników za wprowadzenie innowacji ułatwiających pracę. Dlaczego więc nie zrobić tego w szkole?! Każdy nauczyciel, którego pomysł zostanie wykorzystany, otrzyma nagrodę – pewnie będzie to wiele tańsze niż koszta związane z funkcjonowaniem instytutu. Oczywiście ktoś te wszystkie pomysły musi przejrzeć i opracować: pracownicy MEN wraz z nauczycielami najlepszych propozycji.

Powinno się także stworzyć gimnazja uzawodowione, w których przygotowywano by dzieci i młodzież do nauki zawodu. Ograniczy się w tych szkołach naukę podstawowych teoretycznych przedmiotów, a położy większy nacisk na umiejętności praktyczne. Przez pierwsze dwa lata uczniowie poznawali by podstawy wszystkich specjalności i zawodów od kucharza, cukiernika, piekarza przez krawca, stolarza, szewca, tokarza, murarza, do mechanika, elektryka itd. . W klasie trzeciej natomiast powinni by się określić na jakąś konkretną grupę zawodową. Po zakończeniu takiego gimnazjum mieliby już rzetelne podstawy do nauki zawodu w szkole zasadniczej. Później dwuletnia szkoła zawodowa i mielibyśmy bardzo dobrze wykwalifikowanych fachowców. A tych fachowców powoli zacznie brakować, bo dzisiaj wszystkim sugeruje się ukończenie studiów. Oczywiście nikomu nie zamyka się drogi do zdobywanie wiedzy i kształcenia się. Jeśli tylko ktoś ma ochotę może kształcić się nadal! Ale o co chodzi?!  O to, że dzieci będą się uczyć tego, co nie będzie im sprawiało trudności. Więc nie będą się nudzić na lekcjach, przeszkadzać czy sprawiać licznych problemów wychowawczych. Będą się uczyć tego co może nawet sprawi im satysfakcje i zadowolenie z własnej wykonanej pracy. Może zamiast iść pod „budkę z piwem” pójdą np. do warsztatu nad czymś popracować.

Zdaję sobie sprawę z tego, że za chwilę znajdą się tacy, którzy nie zgodzą się na podział uczniów, bo będą się tłumaczyć, że jest to odbieranie równych szans na starcie. Wiec proszę spytać samych zainteresowanych co oni o tym sądzą. No i drugi problem: pieniądze. Stworzenie takich szkół pewnie będzie kosztowało. Ale można tutaj wykorzystać już istniejące szkoły zawodowe, które obecnie się zamyka. A z drugiej strony jeżeli teraz nie poniesiemy pewnych kosztów, to za jakiś czas koszta, nie tylko finansowe mogą przerosnąć nasze wyobrażenie.  Myślę, że przy takim podziale chęć zdobywania wiedzy w pozostałych gimnazjach rosła by automatycznie, a liczba problemów wychowawczych bardzo by spadła.

Oczywiście rozumiem, że jeden pomysł nie naprawi sytuacji, ale jest to tylko jedna z możliwości. A takich sugestii pewnie sami nauczyciele mają bardzo dużo. Więc nie traćmy więcej czasu, tylko zacznijmy działać już! I skupmy się najbardziej na naszych dzieciach i młodzieży, bo to przecież przede wszystkim o nich chodzi…

Autorem materiału jest Artur Maligłówka. Artykuł pisany w roku 2006 roku, ale nie stracił wiele na aktualności. Panu Maligłówce – radnemu powiatu tarnogórskiego dziękuje za pozwolenie na przedruk. Pozwoliłem sobie jedynie na drobne poprawki w formatowaniu tekstu.

Źródło artykułu:  www.absurdyszkolne.pl