Zakrzepły wiry Derwiszów
Coś się dzieje w heliosferze
Mrówki z mrowisk uciekają
Szpak spadł z drzewa
Bo nie trafił
W rozedrganą
Gałąź
Nawet w ciszy nie ma ciszy
Ogień jakoś słabo grzeje
Lew nie znalazł jadła w niszy
Lecz nie ryczy
Syczy
Ludzie szczerzą kły
I
Warczą
Kto powinien śpiewać
Milczy
Zakrzepły wiry Derwiszów
Nad głowami miast Magrebu
Rzężą stalowe straszydła
Mumie przebudzono
Ołowiem
I nie jest puste
Pustyń pustkowie
Synów Sahary
Czarne skrzydła
Dziwny ozon drażni zmysły
Te od szóstego do góry
Coś się zmienia coś nadchodzi
Kwiaty już nie pachną
Jakieś dziwne na niebie chmury
I słychać huk powodzi
Czy
Cedry Libanu
Padną
A z jaskini pod Giewontem
Dochodzą szepty i świsty
Coś się zmienia coś nadchodzi
Wirują atomy myśli
Czyżbyś
Czyżbyś
Który sprawiasz drżenie i kontynentów
I liści
Przeklęty duchu
Ludzkiej nienawiści