JustPaste.it

Opowiadania - "W niebiańskim cyrku"

Wróżka śpiewała piosenkę Niebios. Jej głos jest najpiękniejszym sopranem jaki możecie usłyszeć. Z Nieba sfrunęły Aniołki - były to dzieci ze skrzydełkami.

Wróżka śpiewała piosenkę Niebios. Jej głos jest najpiękniejszym sopranem jaki możecie usłyszeć. Z Nieba sfrunęły Aniołki - były to dzieci ze skrzydełkami.

 

 

               Śniłem. Dziadek usiadł na moim łóżku i powiedział, że dziś pójdziemy do cyrku. Nie mogłem się doczekac, to był pierwszy raz kiedy miałem byc w cyrku. Nie wiedziałem jak tam jest. Wiele razy pytałem ale dziadek jedynie się uśmiechał i mówił zobaczysz. Dzień minął szybko i nadeszła chwila naszego wyjścia z domu. Dziadek założył swój kapelusz wziął mnie za rękę i poszliśmy.

                Cyrk znajdował się na końcu miasta - na zielonej łące, gdzie nigdy nie wolno mi było chodzic samemu. Pamiętam, że to był kwiecień, ale było bardzo ciepło i słonecznie - jak w maju. Już z daleka widac było namiot cyrkowy. Jego wielokolorowy, pasiasty dach mienił się w słońcu jak tęcza. Słychac było piękną muzykę, orkierstrę która zdawała się zapraszac nas do środka. Kolejka do kasy ciągnęła się na sto ludzi, ale kasjerzy szybko sprzedawali bilety i po dłuższej chwili z biletami w ręku przekroczyliśmy wsaniałą bramę terenu cyrku. Na terenie cyrku znajdowały się przyczepy i namioty, były tam także dzikie zwierzęta, które w ogóle nie potrzebowały klatek i nie robiły nikomu krzywdy. U wrót cyrku widziałem lekkie wahanie u mojego dziadziusia, który spojrzał na mnie jakby chciał mi coś powiedziec. Choc byłem wtedy bardzo mały pociągnąłem go za rękę i powiedziałem, że usiądziemy w pierwszym rzędzie.

                Teraz muzyka się zmieniła, słychac było śpiew grupy Murzynów i rytm wybijany na bębenkach. Zabawne jeszcze ich nie widziałem ,a już wiedziałem, że to Murzyni - śpiewali jakoś tak po murzyńsku. Światło zostało skierowane na olbrzymią scenę i wyszli - wybiegli Murzyni. Było ich pięciu albo sześciu, śpiewali. Mieli dziwny zapach, jakby perfumy mojej mamy zmieszac z pieprzem. Biegali w koło, najpierw wolno później nieco szybciej. Skakali jeden przez drugiego. Nagle z nieba zjechała rampa wskoczyli na nią. Rampa miała kształ  okrętu i kołysała się niczym na morzu. Dziadek powiedział, że to akrobaci z Afryki. Cieszyłem się, widowania biła brawa po każdym trudnym triku. W pewnym momencie śpiew Murzynów zamienił się tak, że zacząłem rozumiec co oni śpiewają. Nie pamiętam o czym śpiewali ale było to niezwykle piękne. Popatrzyłem na dziadka, a on w ogóle nie był zdziwiony jedynie puścił oko. Na scenę wbiegły lwy i słonie. Były łagodne jak kociaki babuni. Na grzbietach słoni Murzyni opuścili scenę.

            Rozległą się wesoła muzyka harmonii i śmiech puzonu. Na scenie pojawił się klaun w zielonych portkach z szelkami. Miał czerwony nos i był niezwykle wysoki. Dzidek powiedział, że klaun chodzi na szczudłach. Miał białą twarz i czerwony nos. Świetnie żonglował trzema, czterema i pięcioma piłeczkami. Przyszli inni mniejsi ale tak samo kolorowi. Jedn w okularach, drugi w portkach w kratę. Robili żarty temu dużemu. To było bardzo śmieszne. Ciągnęli go za nogawki, przerzucali nad nim piłkę, biegali w koło i dobrze się bawili. W najbardziej nieoczekiwanym momencie duży klaun spłonął. Jego rude włosy niespodziewanie ogarnął płomień. On sam śmiał się do rozpuku. Po chwili klown spłonął  i nie pozostało z niego dokładnie nic. Dziadek bał się tego klauna, powiedział mi, że to zła dusza.

            Na sceną spadła kobieta. Były tam też białe konie, które pięknie pokłoniły się swojej pani . Opadła powoli jakby jakaś niewidoczna ręka z nieba sprowadziła ją na ziemię. Była to wróżka  z białymi włoskami i w białej sukieneczce. Miałą dojrzałą już twarz, mogła byc po czterdziestce. Była jednak niezwykle piękna. Otworzyła usta, a widownia zamarła, bo Wróżka śpiewała piosenkę Niebios. Jej głos jest najpiękniejszym sopranem jaki możecie usłyszec. Z Nieba sfrunęły Aniołki - były to dzieci ze skrzydełkami. Śpiewały w chórze. Ta muzyka spowodowała u mnie odczucie ostatecznej błogości. Teraz już wiedziałem, że to nie był cyrk, to Niebo przyszło po mojego dziadka. Wtedy dowiedziałem się, że Bóg jest kobietą. Wszystko zaczęło wirowac wokół mnie. Cyrk kręcił się w koło i widowania kręciła się również. Byłem mały ale nie bałem się w ogóle. Dziadek pożegnał się ze mną. Dookoła wirowali ludzie i zwierzęta, dwóch pozostałych klaunów, Murzyni i Aniołki. Wszystko zamieniło się teraz w jedną wielką karuzelę, której oś  stanowił środek okrągłego namiotu. Ruch obrotowy wokół mnie w kierunku - do góry. Wkrótce słyszałem już tylko echo pięknego śpiewu i widziałm krącący się jak kolorowe, pachnące tornado namiot od dołu. Pozostałem sam na łące na końcu miasta. Byłem szczęśliwy. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę. Wy też tam pójdziecie. Do zobaczenia.

1b6c82644471ea40ad30e186e32bdb64.jpg