JustPaste.it

Sola Scriptura catholica

Czy ekumeniczny przekład Nowego Testamentu i Psalmów jest naprawdę ekumeniczny?

Czy ekumeniczny przekład Nowego Testamentu i Psalmów jest naprawdę ekumeniczny?

 

Ponieważ w jednym z dzisiejszych komentarzy [8.2.2011] krytycznie odniesiono się do udziału Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w pracach nad ekumenicznym przekładem Nowego Testamentu i Psalmów wydanym przez Towarzystwo Biblijne w Polsce postanowiłem opublikować na Eiobie nieco poprawioną wersję artykułu napisanego przeze mnie 10 lat temu, który ujawnia niektóre kulisy prac nad tym przekładem (w szczególności sposób podejmowania dycyzji o przyjmowaniu ostatecznej wersji poszczególnych tekstów) oraz jego ocenę z prespektywy adwentystycznej.

* * *

W roku 2011 mija dziesięć lat od wydania przez Towarzystwo Biblijne w Polsce, we wrześniu 2001 roku, pierwszej edycji Pisma Świętego Nowego Testamentu i Psalmów w Przekładzie Ekumenicznym na Trzecie Tysiąclecie [1]. Prace nad nowym przekładem Biblii rozpoczęto w roku 1995 powołaniem przez Komitet Krajowy Towarzystwa Biblijnego w Polsce Międzywyznaniowego Zespołu Tłumaczy. Brało w nich udział jedenaście Kościołów oraz przedstawiciele Towarzystwa Biblijnego w Polsce. Kościół Adwentystów Dnia Siódmego reprezentowali pastorzy: Zachariasz Łyko — konsultant biblijny, Jan Pollok — tłumacz, Andrzej Siciński — konsultant kościelny oraz typograf Jarosław Kauc, który wykonał skład nowego przekładu.

Spotkanie zespołu konsultantów kościelnych w pracach nad ekumenicznym przekładem Starego Testamentu w siedzibie Towarzystwa Biblijnego w Polsce, Falenica 2002 r. Prace nad Nowym Testamentem wyglądały podobnie.

Zdj. 1. Spotkanie zespołu konsultantów kościelnych pracujących nad redakcją ekumenicznego tłumaczenia Starego Testamentu. Spotkanie miało miejsce w Falenicy, w siedzibie Towarzystwa Biblijnego w Posce w roku 2002. Prace zespołu konsultantów kościelnych nad ekumenicznym  tłumaczeniem Nowego Testamentu odbywały się w podobny sposób i w podobnym składzie oraz w tym samym miejscu.

W pracach nad Przekładem Ekumenicznym kierowano się zasadami zgodnymi z „Wytycznymi do współpracy międzywyznaniowej w tłumaczeniu Biblii”, opracowanymi w 1987 r. przez Sekretariat ds. Jedności Chrześcijan i Zjednoczone Towarzystwa Biblijne. Zasadą naczelną tego przekładu miała być wierność oryginałowi przy zachowaniu przejrzystości tekstu. W imię tej ostatniej zdania w nim są raczej krótkie, z ograniczoną ilością imiesłowów, zastąpieniem niektórych starożytnych terminów ich współczesnymi odpowiednikami (np. zamiast tuniki, koszula, zamiast kohorty, oddział) oraz rezygnacją z archaizacji języka niesłusznie utożsamianej z dostojeństwem i powagą. Z uwagi na międzywyznaniowość tłumaczenia przyjęto również zasadę, by przypisy zawierały tylko konieczne informacje historyczno-geograficzne, lingwistyczne i dotyczące zwyczajów, bez komentarzy teologicznych [2].

e4b08bcd8b44e67d61768db296654625.jpg

Zdj. 2. Spotkanie zespołu konsultantów kościelnych, Falenica 2002.

Ostatnim etapem prac nad nowym przekładem był przegląd tekstu przez komisję złożoną z konsultantów z poszczególnych Kościołów biorących udział w pracach. Na tym etapie Kościół Adwentystów Dnia Siódmego zgłosił ok. sto piećdziesiąt uwag, z czego ponad pięśdziesiąt zostało zaakceptowanych i uwzględnionych. Uwagi, które zgłaszono dotyczyły nie tylko samego tłumaczenia, ale również treści przypisów i wstępów do poszczególnych ksiąg. A oto niektóre z zagadnień poruszonych — z pozytywnym skutkiem — przez stronę adwentystyczną:

  • Zwrócono uwagę m.in. na konieczność uwzględnienia tekstów paralelnych, tak charakterystycznych dla protestanckiego sposobu studiowania Biblii.
  • Zasugerowano zmianę proponowanych przypisów do 1 Kor 1,12 i Mt 16,18 dotyczących imion Kefas i Piotr, a wiążących je bezpośrednio z greckim petra — „skała”, zamiast petros — „Piotr” [3].
  • Zaprotestowano przeciwko tłumaczeniu jednym słowem „piekło” kilku różny określeń: gehenna, tartaros, hades, jak również przypisowi, w którym gehennę identyfikowano z „miejscem wiecznego potępienia”. Dzięki temu w nowym przekładzie praktycznie w ogóle nie pojawia się słowo „piekło”.
  • Nie zgodzono się na obszerny przypis do Mt 5,32 — dotyczący zagadnienia nierządu, rozwodu i ponownego małżeństwa — którego celem, jak się wydaje, miało być stworzenie wrażenia, że wyjątek wspomniany w tym wersecie dotyczy tylko chrześcijan pochodzących z Żydów, ale nie chrześcijan pochodzących z pogan [5]. Wobec niemożności zmiany jego treści, która byłaby satysfakcjonująca dla wszystkich członków komisji, uzgodniono, że ograniczymy go tylko do kilku tekstów paralelnych.
  • W pierwotnym przypisie do Mt 24,15 ohyda spustoszenia, którą zapowiadał prorok Daniel, została zidentyfikowana jako „aluzja do posągu pogańskiego bóstwa, postawionego na terenie świątyni jerozolimskiej przez Antiocha IV Epifanesa”. Ponieważ większość członków komisji, niestety, podzielała ten fałszywy pogląd, nie udało się usunąć tego przypisu [6]. Zdołano natomiast osłabić jego bezdyskusyjny wydźwięk przez dodanie, że jest to jedynie „prawdopodobna” aluzja.
  • Skutecznie sprzeciwiono się próbie jednoznacznego zinterpretowania liczby Bestii, w przypisie do Ap 13,18, w postaci odniesienia jej do rzymskiego cezara Nerona.
  • Zasugerowano również inne od dotychczasowych, a zdaniem biblistów adwentystycznych lepsze, tłumaczenie tekstu Ap 10,11. Dlatego obok dotychczasowego: „Musisz znowu prorokować o wielu ludach i narodach (...)”  podano w przypisie alternatywne tłumaczenie: „Musisz znowu prorokować wobec ludów, narodów (...)” [7].
  • W Rz 14,14 zmieniono nareszcie kłopotliwe dla adwentystów, a błędnie dotychczas tłumaczone, słowo „nieczyste” na bardziej poprawne „skalane”. Spowoduje to przeniesienie punktu ciężkości ewentualnych dyskusji nad tym tekstem z zagadnień dotyczących spożywania tzw. zwierząt nieczystych na rytualną nieczystość (skalanie).
  • Tego samego zagadnienia dotyczyła również długa polemika z redaktorem naukowym Przekładu Ekumenicznego,ks. Mirosławem Kiedzikiem na temat tłumaczenia Mk 7,19. Redaktor proponował, za Biblią Tysiąclecia, tłumaczenie sugerujące czytelnikowi oczyszczenie przez Jezusa wszystkich pokarmów. Zdecydowano się jednak na pozostanie przy tekście dosłownym, z którego taka sugestia już nie wynika.
  • W Hbr 12,23 wykreślono słowo „już” z frazy: ”duchów sprawiedliwych, uczynionych już doskonałymi”. Słowa „już” nie ma w oryginale. Jego obecność sugerowałaby, że owe duchy — niezależnie od tego, jak je rozumieć — kiedyś tej doskonałości nie miały, ale w jakimś momencie „już ją osiągnęły”. Oryginalny tekst wcale tego nie sugeruje.

ba590689524bd8805a33bd81e1d2fc70.jpg

Zdj. 3. Spotkanie zespołu konsultantów kościelnych, Falenica 2002. Pierwszy z prawej autor. W środku redaktor naukowy ekumenicznego tłumaczenia Nowego Testamentu ks. Mirosław Kiedzik.

Niestety wiele z uwag przedstawicieli adwentystycznych odrzucono, m.in.:

  • Nie przyjęto wniosku o zmianę zwrotu „nie powinien nadużywać wina” w 1 Tm 3,3 na „unikający wina” z wyjaśnieniem w przypisie, iż greckie me paroinon dosłownie oznacza „nie przy winie” lub „nie blisko wina” [8]. Na szczęście, dzięki naleganiom strony adwentystycznej, w tekstach 1 Tm 3,2.11 zmieniono proponowane słowo „wstrzemięźliwy” na „trzeźwy”. Podobnie w 1 P 1,13. Zaś w 1 P 4,3 „nadużywanie wina” zamieniono na dosłowny „pijacki bełkot”.
  • Nie uwzględniono adwentystycznych uwag do Hbr 3,11.18; 4,3.5.10.11 gdzie zupełnie niepotrzebnie dodano słowo „miejsce”, którego nie ma w tekście greckim. Natomiast słowo „odpoczynek” ma tam zbyt głębokie znaczenie symboliczne, by je ograniczać do jakiegoś „miejsca”, nawet jeśli tym miejscem miałaby być Ziemia Obiecana. Poza ty to dookreślenie słowa „odpoczynek” przez słowo „miejsce” zmusza tłumacza do jego dalszego dookreślania w wierszach 3,18; 4,3.5.10.11, a zwłaszcza w wersetach 4,3.10.11 nic nie sugeruje, by obecny odpoczynek wiązać z jakimś szczególnym miejscem. Wręcz przeciwnie, należy go raczej wiązać ze szczególną osobą — Zbawicielem — i ze szczególnym czasem – szabatem, dniem odpoczynku. Wydaje się, że tłumacz Listu do Hebrajczyków chciał w ten zamierzony sposób przenieść akcent, a tym samym i uwagę czytelnika, ze szczególnego czasu „szabatowego odpoczynku”, o którym mówi Hbr 4,9, na jakieś bliżej nieokreślone miejscu odpoczynku [9].
  • We wstępach do niektórych ewangelii i listów apostolskich nie uwzględniono adwentystycznych uwag dotyczących czasu powstania tych ksiąg.
  • We wstępie do Ewangelii według Marka sugeruje się, że została ona napisana na specjalne życzenia Piotra. Ta sugestia wraz ze wzmiankami, iż pozostałe ewangelie synoptyczne opierają się na Ewangelii według Marka, może sprawiać wrażenie, że pośrednim autorem tych ewangelii jest apostoł Piotr. Dlatego proponowano usunięcie tej sugestii. Bez rezultatu.
  • Wydaje się, że zbyt często we wszystkich wstępach pojawia się określenie „tradycja”. Słowo to, nie będąc nigdzie jasno zdefiniowane, może być rozumiane zbyt jednostronnie. Sugerowano — bez widocznych efektów — zamienne użycie innych określeń: „starożytna tradycja”, „wczesno-chrześcijańskie przekazy”, „wczesno-chrześcijańscy pisarze”, „starożytne źródła chrześcijańskie” itp.
  • Wstępy Listów do Rzymian, Galacjan, Efezjan, Kolosan i in. zawierają sformułowania stawiające w bardzo niekorzystnym świetle Prawo Mojżeszowe i generalnie prawa starotestamentowe. Znajdziemy fragmenty o „zbytnim przywiązaniu Żydów do Prawa Mojżeszowego”, co sprawiło, że znaleźli się „w sytuacji grzechu”; o tym, że „Prawo Mojżesza nie jest już najważniejsze, liczy się prawo Ducha Bożego”; o „wyższość wiary nad starym prawem i uczynkami”; o „ciasnych ograniczeniach Prawa Mojżeszowego” itp. Wydaje się, że autorzy tych wstępów w ogóle nie rozróżniają istoty Prawa od sposobu jego przestrzegania. To nie starotestamentowe Prawo było problemem, lecz surowe przestrzeganie go (rozbudowanego jeszcze o całą żydowską tradycję) jako czynnika niezbędnego do wypracowania własnej sprawiedliwości potrzebnej do zbawienia. Tak pojmowane Prawo stało się formalnością, zewnętrznym rytuałem nie pociągającym za sobą zmiany serca. Prawdziwym problemem było więc legalistyczne podejście do Prawa, a nie samo Prawo, które nawet w Starym Testamencie również pochodziło od Boga i było dane dla dobra Jego ludu, a nie dla zniewolenia go.
  • We wstępie do Drugiego Listu do Tesaloniczan sugeruje się, iż autorem listu nie jest apostoł Paweł, ale jakiś jego uczeń. Takie sugestie mogą wprowadzić czytelnika w stan niepotrzebnych wątpliwości, co do moralnych kwalifikacji takiego autora, który zaczyna list od słów: „Paweł (...) do Tesaloniczan” i kończy: „Pozdrowienie moją, Pawła ręką (...)” (w. 3,17). Niestety, jak widać, tylko zdaniem adwentystów słowa te jednoznacznie wskazują na Pawła jako autora listu.

Podsumowując, należy z całą mocą podkreślić, że ekumeniczny przekład Nowego Testamentu i Psalmów, jako produkt prac międzywyznaniowego zespołu tłumaczy i konsultantów kościelnych, jest efektem wielu kompromisów, na które niejako zmuszeni byli iść wszyscy uczestnicy tych prac. Nie były to jednak kompromisy za wszelką cenę. Każdy Kościół, głosami swych przedstawicieli, do końca mógł się nie godzić z propozycjami innych. Decyzje jednak zapadały większością głosów. Stąd nie ma chyba Kościoła, który byłby całkowicie usatysfakcjonowany z ostatecznego wyniku. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Nie zmienia to jednak faktu, iż  samo wydanie takiej Biblii było niesłychanie ważnym i twórczym wydarzeniem, w którym warto było uczestniczyć. 

Po stronie plusów należy, po pierwsze, odnotować pozytywnie sam fakt pojawienia się  kolejnego nowego przekładu, bowiem dotychczasowy tzw. Nowy Przekład miał w roku 2001 już 26 lat i słusznie od jakiegoś czasu używa się wobec niego innego określenia, nazywając go Biblią warszawską. Język jest czymś żywym i zmiennym, pojawiają się nowe pojęcia, a słowa do niedawna jeszcze powszechnie używane wychodzą z użycia, dla wielu młodych ludzi stając się wręcz niezrozumiałymi. Stąd każdy nowy przekład po minimum 25 latach domaga się jeszcze nowszego przekładu.

Po drugie, pozytywną był też udział przedstawicieli różnych Kościołów w pracach nad przekładem, co pozwoliło im czuwać nad tokiem prac i wnosić wiele własnych uwag, korzystnych z punktu widzenia teologii i biblistyki poszczególnych wyznań. Podkreślić tu należy bardzo dobrą i ciepłą atmosferę towarzyszącą spotkaniom roboczym zespołu tłumaczy i konsultantów.

Po trzecie, udział przedstawicieli Kościoła adwentystów w tych pracach był okazją do zaprezentowania adwentystycznego stanowiska w wielu ważnych i teologicznie spornych kwestiach.

Po czwarte, nie bez znaczenia jest również podpis na przedtytułowej stronie Nowego Testamentu przewodniczącego Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego (w pierwszym wydaniu pastora Władysława Poloka, w drugim Pawła Lazara), który w towarzystwie zwierzchników innych polskich Kościołów chrześcijańskich błogosławi czytelnikom jego lekturę. Fakt ten ma niebagatelne znaczenie z punktu widzenia narastającej fobii antysekciarskiej. Podpis kardynała Józefa Glempa w towarzystwie podpisu Przewodniczącego Kościoła adwentystów zaprzecza pojawiającym się tu i tam opiniom o sekciarskim charakterze adwentyzmu.

Po piąte, wspólny przekład Biblii powinien też ułatwić wszystkim protestantom dotarcie ze Słowem Bożym do osób do tej pory nieufnych wobec przekładów innych niż katolickie. Dlatego też warto ją mieć i z niej korzystać. Generalnie rzecz biorąc, pomimo pewnych ułomności, o których niżej, jest to na pewno krok do przodu w porównaniu do — przecież nie bezbłędnej — Biblii warszawskiej.

Po stronie minusów należy jednak z żalem zauważyć zubożenie polskich środowisk protestanckich pod względem fachowej kadry tłumaczy, którzy byliby zdolni samodzielnie dokonać profesjonalnego przekładu. Sytuacja to prowadzi do konieczności posiłkowania się fachowcami z Kościoła rzymskokatolickiego, który jednak, oferując pomoc, stawia swoje warunki, m.in. obecności komentarzy pod tekstem Biblii — będących stricte katolicką specjalnością, niepotrzebną protestantom, wyznającym zasadę sola Scriptura. W ramach tej pomocy głównym redaktorem naukowym Przekładu Ekumenicznego był ks. dr Mirosław Kiedzik, katolicki biblista z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Podobnie do przekładów rzymskokatolickich i ten przekład został opatrzony wstępami do poszczególnych ksiąg, które niestety nie zawsze pomagają, a czasem nawet utrudniają zrozumienie tekstu Pisma, poprzez obecność w nich treści wyraźnie z nim sprzecznych.

W tym kontekście nawet początkowe podpisy zwierzchników kościelnych nabierają charakteru katolickiego quasi imprimatur, czyli swego rodzaju zezwolenia na czytanie.

Wszystko to wskazuje, że polskie przekłady coraz bardziej się unifikują, i to raczej w kierunku przekładów rzymskokatolickich. Nic nie wskazuje, by ta tendencja miała się odwrócić. Jak tak dalej pójdzie, to kolejny przekład dokonany i wydany przez protestanckie Towarzystwo Biblijne za następne dwadzieścia pięć lat, w praktyce może być już całkowicie katolickim przekładem. Ktoś powie, cóż w tym dziwnego czy niebezpiecznego skoro mamy ekumenizm. Odpowiedź jest prosta — monopolizm jest szkodliwy wszędzie, tak w gospodarce, jak i w biblistyce. Na skutek monopolizmu gospodarczego cierpią konsumenci. A na skutek monopolizmu w biblistyce ucierpią czytelnicy, przy czym konsekwencje mogą być nieporównywalnie poważniejsze. Tak oto, niestety, protestanckie sola Scriptura zmierza w kierunku nowej formuły: sola Scriptura catholica.

Andrzej Siciński

 

[Artykuł został opublikowany w miesięczniku „Głos Adwentu”  12/2001].

 

 

[1] W istocie rzeczy już Biblia warszawska z 1975 r. zasługiwała na miano przekładu ekumenicznego z racji dokonania go przez międzywyznaniowe grono tłumaczy protestanckich. Obecny Przekład Ekumeniczny jest ekumenicznym w jeszcze szerszym sensie, gdyż jest dziełem międzywyznaniowym, w które zaangażowały się również Kościoły nie wchodzące w skład Polskiej Rady Ekumenicznej.

[2]  Por. Ks. Mirosław Kiedzik, „Słowo wstępne redakcji naukowej Nowego Testamentu”, w: Pismo święte Nowego Testamentu i Psalmy, Przekład Ekumeniczny, Towarzystwo Biblijne w Polsce, Warszawa 2001 r., s. XV—XVIII.

[3] Proponowany przypis do 1 Kor 1,12 miał postać: „Kefas — wyraz aramejski (gr. petra), oznaczający skałę, opokę (...)”.  Obecnie brzmi: „Kefas — aramejska forma imienia apostoła Piotra (...)”. Proponowany przypis do Mt 16,18 miał postać: „Słowo ‘Piotr’ pochodzi od greckiego terminu ‘petra’ — skała”. Obecnie brzmi: „Słowo ‘Piotr’, grec. Petros, pochodzi od greckiego terminu petra — ‘skała’”.

[4] Por. Mt 5,22; Ap 1,18.

[5] W pierwotnej wersji przypisu podnoszono, że głównym adresatem Ewangelii według Mateusza byli Żydzi, a głównym adresatem Ewangelii według Marka (gdzie wyjątek nierządu nie jest wspomniany) są chrześcijanie pochodzący z pogan. Stąd czytelnik, pośrednio, miał dojść do wniosku, że prawo do rozwodu i ponownego małżeństwa z powodu nierządu współmałżonka dotyczyło jedynie chrześcijan pochodzenia żydowskiego, ale już nie pogańskiego. A ponieważ większość współczesnych chrześcijan wywodzi się od tych drugich, to nas ten wyjątek rzekomo również nie dotyczy.

[6] Błąd tej interpretacji polega na tym, że proroctwo o znakach zburzenia Jerozolimy i końca świata z Mt 24 dotyczyło przyszłości, a wspomniana w nim przez Jezusa ohyda spustoszenia miała dopiero nadejść, nie wolno więc odnosić jej do wydarzeń wcześniejszych niż sama wypowiedź Jezusa.

[7] Por. Mt 24,14; Ap 14,6.

[8] Por. Tt 1,7.

[9] Pomimo to, należy wyrazić uznanie dla tłumacza Listu do Hebrajczyków za dookreślenie słowa „odpoczynek” w Hbr 4,9 przez słowo „szabatowy”. Opuszczenie bowiem słowa „szabatowy”, jak to czynią niektóre przekłady, sugerowałoby czytelnikowi, że słowo „odpoczynek” (sabbatismos) z w. 9 to to samo greckie słowo, co w wersetach poprzednich i następnych. Tam jednak  autor używa innego słowa na określenie odpoczynku (katapausin). Stąd odróżnienie odpoczynku z w. 9 jest nie tylko właściwe, ale wręcz konieczne.