JustPaste.it

Zaćmienie - Sztuka o możliwym ponownym spotkaniu Witkacego z Snem Modrookim

Akt Pierwszy i zaranie Drugiego, co nadejdzie wcześniej niż niedługo, jak złodziej w nocy...

Akt Pierwszy i zaranie Drugiego, co nadejdzie wcześniej niż niedługo, jak złodziej w nocy...

 

 Zaćmienie - Sztuka w trzech aktach o możliwym ponownym spotkaniu Witkacego, pod postacią Nastazego z towarzyszką jego ostatniej wycieczki na tamtą stronę Kici.

Występują:

Kicia - obywatelka w wieku nieokreślonym, usposobieniu wojowniczym nieufnym i czułym.

Nastazy - obywatel drugiej młodości, doświadczony, pełen lęków i rozterek marzyciel.

Ktoś  - no nie jest to dobry człowiek.

 

Akt Pierwszy.

Scenę pokrywa gmatwanina  tajemniczych kształtów jakby w workach i stosach płyt, książki, porzucona odzież i kołdry. To spod jednej z nich, ku zaskoczeniu kici wychynie postać Nastasia jak go później będzie nazywać Kicia. Pod ścianami obrazy i gołe płótna.

Słychać jak gramolą się po schodach niewidzialni początkowo ona i on. ona to Kicia, on - bliżej nieznany.

Wśród śmiechów i przekleństw niepewnie wkraczają na scenę jak do schronu Kicia i Ktoś:

  1. Moje-wa królestwo.
  2. OoO... Jak tu bez... piecznie?,  bezpretensjonalnie Beztrosko można by rzec, no nie?
  3. Jak nie jak tak, królowo moja poczęstuj się. No i wystarczy, nie jesteś sama, a teraz dawaj.
  4. co?
  5. jak to co, a co ty masz. Chyba tylko jedno a i to nie wiem.

Gasi światło, słychać co się dzieje.

  1. koniec balu, chcesz nocować załatw kasę albo chociaż coś do picia, tylko żeby to nie trwało! Całą noc. Nastazy! Dawaj coś do palenia gości masz, szlag, może i do picia coś masz? Gdzie ta łazęga polazła?

Wychodzi, w tym czasie zmienia się w Nastazego, który budzi się za stertą płócien.

     Z ciemności dobiega jego niepewny głos:

  1. Śniło mi się, że słyszałem krzyk, ale potem się obudziłem i znów go słyszałem, ten sam krzyk. Najpierw Słyszałem to na łące, właściwie dobiegał z lasu, kończył się strzałem, właściwie kopnięciem w coś, jak się obudziłem - ten krzyk mnie obudził ona bo to była ona krzyczała jeszcze krótko jeszcze raz ale to był ten sam krzyk zakończony tym samym kopnięciem, które we śnie usłyszałem jako strzał, tak mi się zdawało, a teraz to był ten sam dźwięk tylko, że teraz to ona kopnęła coś przez sen czy budząc się jakby gwałtownie, a może przyczyna była inna, dość że to już nie był strzał tam na słonecznej łące tylko konwulsja, może agonalna jakiejś kobiety tuż obok, śpiącej albo... u... Jesteś tu? Jest tu kto?!

Skrada się ostrożnie po omacku niemal w stronę wyjścia, skąd nagle dobiega ostry dźwięk a potem nieśmiałe:

  1. Czy to... czy jest tu... mam coś, czy mogę wejść?
     
  2. A kto... proszę, proszę bardzo myślałem, że to mój przy.. współlokator, kolega właściwie, nie po fachu wprawdzie, raczej po zawodzie,  nie tyle miłosnym, co poprostu, cóż...po prostu  zawiódł jak ja...
  3. A kogo?
  4. Zony dzieci, kochanki i społeczeństwo jako całość.
  5. A teraz jest pan sam?
  6. Jakoś tak zawsze... się jest...
  7. Trochę samemu, prawda?
  8. To chciałem powiedzieć, Anastazy - właściwie: Nastazy.
  9. Czemu tak?
  10. A czemu Kity?
  11. Tam mnie tak wołali, właśnie dosłownie - wołali.
  12. Kiedyś szukano ochotnika; „Anastazy?” a Nastazy nie. Jak w tym dowcipie; policjant: adres? ogolony koleś: adidas.
  13. Znam, znam też; łysy w skórze zmienia koło, już odkręcił, podchodzi drugi podobny: mogę jedno? Nie. Ok., to biorę radio.
  14. Proszę, niech pani siada, może tu, a jak przyjdzie kolega...
  15. Tak naprawdę mam to w gdzieś.
  16. To może teraz herbatki... czajnik na prąd, a bez licznika... to jest, wie pani... taki... satelitarny.
  17. Aha, ja też mam taki, a właściwie miałam do wczoraj  - bo dziś mam to co pan widzi, mniej więcej.
  18. Podoba mi się.
  19. Bardzo pan uprzejmy.
  20. Staram się, czasem.
  21. Tylko kiedy pan na coś liczy?
  22. Nie tylko i - Nastazy. Czy mogę do pani mówić...
  23. Kity, po prostu Kicia, lubi pan koty, kotki?
  24. Ja sam jestem raczej... psem, podobnie jak Diogenes Pies, zwany był Kynos bo mieszkał w beczce zbierał odpadki i onanizował się bez skrępowania, a pytany czemu na Dzeusa to robi , odpowiadał: o, gdybyż można zaspokoić pragnienia żołądka tak jak podobnej w nazwie rzeczy pożądanie; przez pocieranie.
  25. Przez pocieranie żołądka?
  26. No tak, żołądka, żołędzia czy czego tam... a pro po: może pani głodna?
  27. A pro po czego dokładnie?
  28. No... żołądka. Jak sądzę, - raczej.
  29. To nie. No chyba żeby tak... połączyć jedno z drugim.
  30. Przepraszam, połączyć? Co z czym?
  31. A no te chęci i głody, i ich zaspokojenia...(zalotnie uwodzicielsko) bo można by je połączyć, wie pan? (zapada długa, pełna napięcia cisza, po której w innym tonie:) A właśnie: przyjemności czy przyjemność; podobno w mózgu każda przyjemność ma ten sam wzór chemiczny, słyszał pan?
  32. A więc dobrze; połączyć pragnienia by je zaspokoić w celu pozbycia się ich? Tak, to tak zwana nagroda, jak u szczura; endorfiny, dopamina - aby je uwolnić do neuronów, czy gdzie tam trzeba, musisz zaspokoić głód, pragnienie i tak dalej,
  33. To tak jakby zaspokojenie...no w końcu: spokój jest święty, prawda?
  34. Chyba we wszystkich religiach a także poza nimi, jak sądzę, a pani? a ty -Kitty?
  35. Wolę już Kiciu.
  36. Spokój snu albo ten wieczny... spokój śmierci,
  37. Spełnienia, miłości..!
  38. A potem ona i on zapalają papierosa...
  39. Nie, nie; mówię o całej nocy miłości... zasypiam nad ranem i już nic nie chcę!
  40. Ja zasypiam nad ranem bez spełnienia, zwykle ze zmęczenia, bezsennym czuwaniem lub właśnie spełnianiem tej powinności, czy jak to nazwać...czynieniem, wyrazów sympatii..?
  41. Aha, jesteś obowiązkowy, albo próżny, na jedno wychodzi, jeśli mam być szczera to wolę już sama być tylko - ja wiem - narzędziem zaspokojenia pragnień. Cudzych.
  42. Według Buddy szczęście to nie mieć pragnień.
  43. Nie wierzę, zawsze są nowe, szczęściem jest spełniać pragnienia, obojętne swoje czy innych, tego kto jest jakoś ważny, dla nas.
  44. Tak, tylko że w moim wieku, po moim życiu, zostaje jedno pragnienie; pragnienie nazwijmy to... powrotu.
  45. Powrotu do dzieciństwa, młodości?
  46. Może. Może jeszcze dalej.
  47. Do raju?
  48. A dlaczego się nie się śmiejesz? Może o tylko chwila stąd. Może wystarczy...
  49. ...Ktokolwiek, drugi człowiek, widz, świadek naszych poczynań.
  50. Ja mam takich wielu we śnie.
  51. No, to nie to samo, a miałeś kiedyś we nie satysfakcję z seksu? Nie. I nie będziesz miał, bo to tylko film, twoje myśli nie domyślane za dnia żyją dalej swoim dziwnym pokrętnym życiem po to, żebyś się nie obudził rano czy kiedy tam, z uczuciem, że nie minęła nawet chwila od kiedy zasnąłeś, jak po wybudzeniu z narkozy, znasz to?
  52. O tak, to jakby niechciany, powrót z uczuciem zmarnowanej szansy, bronisz się, chcesz się nie obudzić, z całych sił walczysz by pozostać tam w ciszy i bezpieczeństwie, kokonie snu bez nazw bez słów, bez języka w ogóle, na poziomie zwierzęcia czy płodu, bez problemu pytań; jesteś czy nie jesteś.
  53. No tak. Ten młody Książe Gautama, po tylu miesiącach ascezy, zaczął za dużo jeść i za mało się ruszał, utył, nic nie mówił tylko siedział i to było w Indiach, i to sprawiło, że został potem nazwany Buddą,.
  54. Miał może charyzmę, a może tylko był komuś potrzebny?
  55. Komu?
  56. Komuś, kto zbierał datki przy bramie?
  57. Był  pewnie pięknym mądrym i wrażliwym chłopcem i może tylko... nieśmiałym.
  58. Zostawmy to, chciałbym już z tym skończyć. nie widzisz co się dzieje?, że to już koniec? Nieuchronnie nadciąga koniec sztuki, koniec wolności, koniec wolnej jednostki - co ja gadam - koniec człowieka! Nic, tylko jogging i praca, i kontrolowane wyjazdy do kontrolowanych miejsc, i wszystkie wyglądają tak samo, za atrapami zabytków albo za ich szczątkami wszędzie ta sama kasa, rasa i klasa!, Fura skóra i komóra; pod kontrolą kamer i uzbrojonych strażników. W tej niby to globalnej wiosce zasranej, a nawet i sterylnej jak super-sracz, globalnej fermie, nie kurzej tylko ludzkiej, w globalnym kurniku automatycznie odseparowanych, w pocie czoła srających jajkami niosek obu - co mówię - wszystkich płci, ale jajkami - może i złotymi - które nie zabiją głodu, one żywią sam głód, sprawiają, że rośnie wciąż większy, im więcej jesz, pożerasz... nic tu po tobie ani po mnie. Skończmy to wreszcie! Najlepiej razem.
  59. Dobrze, ale przedtem... ale teraz... odpychasz mnie, aż tak ci się spieszy? To tu już nie jestem potrzebna, tylko tam, to po cholerę razem, ja nie wiem co tam jest, czy jest jakieś tam, ja chcę choć przez chwilę tutaj.. być szczęśliwa, być z kimś poczuć się czyjaś - twoja! -- No i czego się tam spodziewasz - spokoju...? A jeśli się mylisz? A jeżeli w chwili śmierci te jakieś tam dopaminy rozciągną ci czas, tak jak haszysz, tylko... znacznie, ale to znacznie bardziej skutecznie i zupełnie... n i e o d w o ł a n i e!  - i w tej wieczności - bo dla ciebie to będzie wieczność, bez końca może... - pozostanie ci tylko to cierpienie, które sobie stąd zabierasz?
  60. Nie bądź naiwna - bredzisz. Nic nie zostanie, nic nie będzie,. To znaczy będzie Nic, a to na jedno wychodzi, tak jak w tej narkozie!
  61. A skąd wiesz gdzie byłeś w tej narkozie, mądralo? Ty, nie twoje ciało?! Wybudzeni ze śpiączki opowiadają co się działo przy szpitalnym łóżku, kiedy ich mózgi rzekomo nie działały, nie wykazywały żadnej aktywności, byli warzywami a jednak czuli i widzieli... i pamiętają to co widzieli, kiedy ich oczy były zamknięte, a mózgi uśpione, i pamiętają jeszcze inne rzeczy, byli gdzieś po środku.
  62. A może ja przez tę twoją... „wieczność” będę przeżywał tylko te najlepsze chwile - czemu nie mielibyśmy się spotkać na tej łące, gdzie wtedy usłyszałem twój krzyk we śnie. We śnie?
  63. OK, i gdzie pójdziemy z tej łąki; do lasu na grzyby czy może znowu popełnić samobójstwo? A jeśli to już wtedy w ogóle nie będzie możliwe to co zrobimy, upijemy się, a będzie czym?
  64. Upiłaś się już tu teraz, może i ci to zostanie, tam, wiec jeszcze może zapal. Albo może się upaliłaś, w takim razie napij się, to powinno pomóc; tylko przestań gadać i kończmy... nie jesteś ciekawa?
  65. A może właśnie jestem ciekawa, nie tyle tego co tam, tamto nie ucieknie, ale tego, co tu, do końca, może właśnie dlatego, że boję się, że niema nic więcej nie przyszło ci to do twej przerośniętej głowy? Gdybyś zamiast tego (wskazuje rewolwer) kupił sobie udział w wystawie, jestem pewna - czułbyś się inaczej. I dużo lepiej. Wracałbyś teraz z wystawy, syty pochwał, może z gotówką w kieszeni, a z nadzieją na nią na pewno i z szansą. A tak masz tylko prochy i rewolwer. I co wybierasz?
  66. A muszę? Mogę jedno i drugie. (łyka garść pigułek i popija wodą)
  67. O to się raczej nie uda, znam się na tym; nie da się; jak weźmiesz leki stracisz chęć do strzału.
  68. (po namyśle) Racja, celny strzał to złoty strzał(Wchodzi Ktoś).
  69. O, widzę że obie radzisz, radzicie. Tylko że ja za to płacę.
  70. (sennie)Ty?
  71. Tak ja. Kupiłem od ciebie już tyle, że jeszcze po potrąceniu za pracownię właściwie już całkiem do mnie należysz i ty też, tylko jeszcze o tym nie wiesz, wiesz? A właściwie... Dobra, śpijcie tu sobie, tylko żeby nie było na mnie jak wam coś się stanie. (pochyla się nad przytulonymi postaciami, potem wstaje i uważnie dopełnia szklanki czymś z małej flaszki) no a teraz: dobranoc państwu. (wychodzi, zapada noc)

 

Akt drugi.

Mija dłuższa chwila w półmroku, po której śpiący budzą się jakby obok swoich wystających spod stołu nóg. (Są podobnie ubrani, tylko młodsi.)

  1. To już rano, to już świt? Skowronek to czy...?