JustPaste.it

Powodzenie autostopu

Podróżujesz autostopem? Poznaj moje rady, dodaj coś od siebie...

Podróżujesz autostopem? Poznaj moje rady, dodaj coś od siebie...

 

Jest jeszcze wczesna pora dnia, kiedy stajesz przy poboczu kiepsko uczęszczanej drogi prowadzącej donikąd. Słońce grzeje niemiłosiernie, jakby cała metafizyka świata skupiła się na twojej osobie. Nie mesz ochoty, bo opuszcza cię wiara w ludzi... Jak poradzić sobie z niechętnymi kierowcami, którzy niewzruszenie, często z kompletną ignorancją omijają cię próbującego złapać okazję?

Wiele elementów składa się na powodzenie lub niepowodzenie w łapaniu stopa. Tylko od nas, autostopowiczów zależy, jak długo będziemy stać na poboczu/przystanku. Choć z czasem metoda na znalezienie chętnego kierowcy wyrabia się samoistnie, to jednak warto, pomimo doświadczenia, zwrócić uwagę na kilka pomocnych informacji. Być może któraś z nich przyczyni się do pokonania tej sporej odległości.

Pamiętam początki romansu z tą metodą podróży - ogromne ilości czasu upływały nim ktoś zlitował się, aby zabrać mnie, nastolatka ze zrezygnowaną miną i dowieźć tam, dokąd zmierzałem. Stojąc w ramonesce z wyciągniętym kciukiem i rozwianymi włosami nie miałem większych szans na powodzenie. Męczyłem się, irytowałem, aż nadszedł dzień, w którym zrozumiałem, że na kierowców należy oddziałać. Pierwszym, oczywistym wręcz faktem było posiadanie kartki, kartonika, czegokolwiek informującego kierowców dokąd zmierzam. W regularnych podróżach funkcję tą przejmował zmieniany co roku dziennik; zeszyt formatu B5 zawierał na ostatnich stronach nazwy kilku do kilkunastu miejscowości.

Potem zastanowiłem się nad wyglądem. Włosy upięte w kitę, kurtka położona na plecaku, ten z kolei w pobliżu nóg. Ważne było unikanie zakładania kaptura głowę. Schludny, jeśli można użyć tego subiektywnego epitetu, wygląd pozwalał skrócić czas oczekiwania. Zarost, co dziwne, nie odgrywał większej roli. Postanowiłem zagłębić się w ten aspekt, wybadać pomysły. Okazuje się, że dodatkowe komponenty, takie jak sporych rozmiarów torba, siatka od zakupów również są pomocne. Dzięki temu podróżnik prezentuje się jako osoba nie stwarzająca zagrożenia. Z drugiej jednak strony kierowcy widząc mnie wyłącznie z plecakiem i zeszytem w ręku brali mnie za ucznia/studenta. Butelka wody... Wystarczy postawić ją widocznym miejscu, szanse rosną. Najlepiej jeździć w pojedynkę, jeśli jesteś facetem, zabieraj, ujmijmy to: "dla towarzystwa", przedstawicielkę płci pięknej. Nie wykrzywiaj twarzy, unikaj nieprzyjaznych min. Najlepszą zachętą jest uśmiech na twarzy. Nie dłub w nosie, nie mów do siebie. Jeśli to możliwe, rozmawiaj przez telefon. Jeśli znajdziesz się w sytuacji bez wyjścia, nie wiesz gdzie jesteś, w którą stronę się udać daj kierowcy za pomocą gestów zrozumieć, że potrzebujesz pomocy. W deszczową pogodę zabieraj parasol, bowiem nikt nie lubi przemoczonych pasażerów. I tak dalej. Są to detale, ale kumulując się potrafią drastycznie podnieść twoje szanse.

Najważniejszym elementem jest wybór miejsca, w którym skłaniamy kierowcę do zatrzymania się. Przystanek, prosta droga z szerokim poboczem, miejsce oświetlone, jeśli to noc, brak zarośli w pobliżu, za którymi ktoś mógłby się ukryć (programy typu 997 zaszczepiły w społeczeństwie paranoję) - wzbudźmy w kierowcy zaufanie i pozwólmy mu na swobodne manewrowanie, sprawmy, aby zabieranie autostopowicza nie było dla niego kłopotliwe.

Im dłuższa trasa do pokonania, tym więcej możliwości w doborze dróg. Wybierajmy takie, aby ruch był gęsty, lecz nie przesadnie szybki.

Cierpliwość. Bez niej nie ma co stawać na stopa, gdyż mimowolnie człowiek po czasie niepowodzenia zaczyna tracić nerwy, co odbija się na jego postawie i wyrazie twarzy, a to z kolei może spowodować, że najbliższą noc spędzimy na przystanku, w przydrożnej szopie, czy co nam możliwości na tacy podadzą.

Zmysł improwizacji. Sytuacje bywają rozmaite. Jeśli nie jesteś w posiadaniu mapy, co jest diabelnie nierozsądne, spróbuj z niefortunnej sytuacji wybrnąć. Mając pieniądze i możliwości wystarczy zakupić nową mapę, inaczej trzeba popytać. Miałem nieprzyjemną sytuację, kiedy wracając znad morza ktoś wyjaśnił mi którędy jechać w stronę Wałcza, skąd musiałem dotrzeć do Piły i do Poznania. Wyruszyłem na Szczecinek... Kilka razy sprawdźcie jakość informacji u różnych źródeł. Na długich trasach przydaje się broń w rodzaju scyzoryka, służy również jako narzędzie do wspomnianego już improwizowania.

Ucz się. Zdobyte doświadczenie procentuje w przyszłości. Dziś, choć czasami leniwie korzystam z usług PKP, potrafię poradzić sobie z każdą przeszkodą. Wiele wydarzyło się podczas podróży, a to wszystko miało silny wpływ na moją wiedzę i zdolności analityczne w sytuacjach wymagających.

Bądź pewny siebie, niech wiedzą, że to nie pierwsza sytuacja, gdy jedziesz stopem.

I niejako z odmiennej beczki. Mała prośba do pewnego rodzaju autostopowiczów... Kiedy jedziecie na stopa, starajcie zadbać o pozytywny wizerunek wszystkich, którzy tą formą podróżują, niezależnie od celu. Większość kierowców zatrzymuje się po raz pierwszy, a przynajmniej mi się to przytrafia. Jeśli przekonasz ich do siebie, to oczywistym, że w przyszłości ponownie zabiorą kogoś z pobocza. My nie tylko chcemy przejechać drogę od punktu A do punktu B. W tym jest coś więcej. Dla mnie to część życia, ważny element napędowy, forma filozofii. Nie chcę stać przy drodze kilku godzin przez niepozytywne zachowanie innych ludzi. Jak wtedy zaspokoję swoje uzależnienie od autostopu?

Chciałbym zawsze wyobrażać sobie jak staję przy poboczu i wyciągam ten zużyty zeszyt, jak omija mnie kilka obojętnych aut, jak z uśmiechem przyglądam się twarzom kierowców, aż któraś odpowiada mi także uśmiechem, wciska sprzęgło, hamulec, delikatnie skręca kierownicą i staje kawałek ode mnie, żeby zawieźć mnie tam, dokąd zmierzam, a wszystko to zajmuje mi niecałe pięć minut.