JustPaste.it

Walentynki! (HOT or NOT?)

Walentynki! 14.02.2011

Ta data zbliża się nieuchronnie i jak co roku wzbudza w nas sporo emocji. Za równo tych pozytywnych jak i negatywnych… zdziwiło mnie, że czasami spotykam się wręcz z agresywnym podejściem osób, gdy tylko pojawia się temat „dnia zakochanych”

Ja jestem bardziej po stronie neutralnej ze wskazaniem na pozytywną… pamiętam jeszcze czasy młodości, kiedy to szło się do sklepu wybrać dziewczynie walentynkę, potem kolega, który miał ładny charakter pisma wypełniał mi ją (no i wiadomo, żeby dziewczyna nie poznała, że to ode mnie hehe)… następnie szliśmy ekipą pod blok dziewczyny, jeden czekał na dole trzymał drzwi, ja szedłem na górę zostawiałem kopertę, dzwoniłem dzwonkiem i uciekałem haha, to były piękne czasy… Raz sam też znalazłem walentynkę włożoną w drzwi, a nie sorry to moja mama ją znalazła masakra!

Potem liceum, każdy zgrywał cwaniaka większego niż był, dziewczyny chodziły dumne, ale podświadomie każda czekała na ten dzień, niezależnie co by mówiła. Ten dzień w szkole był specyficzny, każdy starał się zachowywać normalnie ale jednak czuło się to napięcie i wyczekiwanie. Skrzynka na walentynki była jak woda święcona dla diabła… żaden chłopak nie zbliżał się do niej na 5m, podejście w szkole i wrzucenie kartki, to był dopiero hardcore! Hehe. Wreszcie długa przerwa, a po niej roznoszenie walentynek, chodzili parami, najczęściej dwie dziewczyny, w klasie robiło się cicho: wyczytują nazwiska, dziewczyna niby bez emocji idzie po kartkę ale w końcu nie wytrzymuje i szczerze się uśmiecha, jest satysfakcja, nie ma co ukrywać. Tak z perspektywy czasu, uważam, że takim zachowaniem chłopak mógł tylko zaplusować, nie wiem jak u Ciebie ale u mnie koledzy nie byli zbyt wylewni, a walentynkę dostawało nie więcej jak 5 dziewczyn… więc gdy wyróżniłeś taką dziewczynę, no to załapałeś plusa.

Pozwoliłem sobie wrócić do tych oldschoolowych czasów, ponieważ w kontekście roku 2011 walentynki nie są już tak magiczne, a szkoda. Antagoniści oczywiście rzucą się na mnie, że jak to… przecież 14 lutego jest tylko, po to, żeby wydać dużo kasy… i owszem zgadzam się, że jest to cała machina marketingu, ale z drugiej strony czy ktoś każe Ci wydawać tyle pieniędzy? Czy nie chodzi o gest i pamięć? Czy róża jest droga?

Uczucie powinno się okazywać przez cały rok-pada kolejny zarzut. No ok., ale czy mamy czas, żeby zawsze okazywać swoją miłość? Czy gdybyśmy codziennie rzucali się na naszych partnerów, to czy nie stałoby się to zbyt banalne? A, tak mamy kilka dni w roku, kiedy możemy się zatrzymać, spojrzeć na naszą miłość i powiedzieć jej co się czuje… 14 lutego wszyscy znajdują czas dla swoich połówek.

Czy kolejny dzień, dzięki któremu możemy pokazać, że nam ciągle zależy jest czymś złym? Inwestuj emocje, nie pieniądze, wtedy zobaczysz magie tego dnia. Inną sprawą jest to czy ma się z kim spędzić ten dzień. Bo z drugiej strony, może to być jedno z bardziej zakłamanych "świąt". Osoby, które z góry wiedzą, że będą same, wpadają mimowolnie w melancholijny nastrój, przez co wybuchają po prostu agresją na każde wspomnienie o tym dniu.

Samotni faceci siedzą w domach lub idą na piwo ( najlepiej w liczbie nieparzystej ), samotne kobiety zbierają się na wspólne ploty i wyśmiewanie tego głupiego święta popijając winko…  jednak każda z nich wraca wspomnieniami wstecz, mysląc o tym jednym facecie.

Osobiście uważam walentynki za HOT, bo spędzić ten dzień z kimś bliskim jest po prostu czymś fajnym. To od nas zależy czy 14 luty będzie dobrze zapamiętany…

Wszystkiego dobrego dla zakochanych!

źródło: www.jakzagadac.pl