JustPaste.it

Wielki podróżnik

znany na całym świecie król reportażu i skromny do końca człowiek.

znany na całym świecie król reportażu i skromny do końca człowiek.

 

Typowy człowiek drogi Edward Stachura powiedział kiedyś, że każdy człowiek dokładnie tyle znajdzie na końcu swojej podróży ile ze sobą przywiezie. Paradoksalnie więc dla jednej osoby podróż z Warszawy do łodzi może być bardziej interesująca i bardziej obfita w przeżycia poznawcze i estetyczne niż dla innej podróż na przykład do Egiptu lub w greckie Meteory. Coś w tym chyba jest bo jak to mówią „ludzkie dusze mają różny wymiar” i umysł każdego z nas wyposażony jest inaczej. Tylko niewielka ilość ludzi posiada pewną dozę empatii połączoną z chęcią poznania i zrozumienia. 

Myślę, że ostatnim tego typu, polskim podróżnikiem, a jednocześnie znanym na całym świecie reportażystą, był Ryszard Kapuściński. Pomimo, że napisał „Nie ogarniam świata”, rozumiał go chyba lepiej niż ktokolwiek inny. Zawsze starał się wykazać jak złą rzeczą jest władza totalitarna. Rozmawiał z ludźmi, którzy przeżyli Kołymę, we wschodniej Syberii, gułag, w którym władze stalinowskie zgładziły miliony ludzi, a jeszcze więcej złamały. Żył wśród ludzi, którzy przeżyli reżim szacha Iranu, Rezy Pachlawiego i jego Sawaku tylko po to, żeby go zmienić na reżim Ajatollacha i jego szyitów.

 5f6d8487de6d123797210b0c589a0bef.jpg

Śledził losy mieszkańców Ameryki łacińskiej, w której zachłanność amerykańskich koncernów tak napięła stosunki społeczne i międzynarodowe, że wystarczył mecz futbolu, żeby wywołać wojnę między Salwadorem i Hondurasem. Zginęło w niej kilkadziesiąt tysięcy ludzi. 

Najbardziej jednak upodobał sobie PAN Kapuściński Afrykę, w której losy był bardzo zaangażowany. Ciężko przeżywał wszystkie rzezie i czystki etniczne. Doskonale zdawał sobie sprawę z wielo narodowości i wielo kulturowości każdego afrykańskiego państwa. Znał osobiście Idi Amina, najokrutniejszego dyktatora Ugandy, który myślał że jest „Ostatnim królem Szkocji”. Znał osobiście Hajle Sellasje ostatniego cesarza Etiopii. Rozmawiał nawet z Luisem Amstrongiem, podczas koncertu tego ostatniego w Chartumie. 

 Relacje PANA Kapuścińskiego miały znamiona naocznego świadectwa i brały się z ROZMÓW, wielu ROZMÓW z różnymi ludźmi i tymi wysoko postawionymi i tymi „leżącymi w pyle”. W wielu przypadkach same relacje mu nie wystarczały. Musiał osobiście dotknąć, zobaczyć, powąchać. Często obrywał za to po głowie, był okradany i więziony. Taki już miał charakter, cenił prawdę nad własne zdrowie.

Polacy są chyba za mało dumni z PANA Kapuścińskiego, który jest podziwiany i rozpoznawalny na całym świecie. W dzisiejszym dziennikarstwie starania o formę przekazu, wyparły gdzieś jego treść. Mniej ważne stało się to co widzimy, a bardziej jakość obrazu. Reporterzy mniej uwagi poświęcają relacjom z wydarzeń, a więcej sprawom sprzętowym. Interesuje ich, gdzie włączyć wtyczkę od reflektora i jak ustawić kamerę. 

Owszem to też są sprawy ważne ale jakby drugorzędne. Cała ta troska o jakość przekazu wynika zapewne z tego, że coraz mniej ludzi poświęca czas na długie relacje. Wszyscy chcemy obejrzeć wiadomości ze świata podczas 30 minut „Faktów”, albo jeszcze lepiej w 15 minutowym „Trleekspresie”. Ważne, żeby obraz był dobry. Bardzo łatwo zatracić w ten sposób prawdziwy obraz świata Gorąco wszystkich namawiam do czytania Ryszarda Kapuścińskiego.